Donald Trump chce teraz także ratować Hollywood: prezydent USA zapowiedział wysokie cła na filmy wyprodukowane za granicą. Może to jednak wpłynąć także na model biznesowy studiów filmowych w USA, które same wiele kręcą za granicą, aby ograniczyć koszty. Trump twierdził, iż przemysł filmowy w Ameryce umiera. Według Trumpa powodem jest to, iż inne kraje wabią filmowców i studia filmowe z USA różnymi zachętami. Rozwiązanie Trumpa: 100-procentowe cło na filmy „przywożone do naszego kraju, które zostały wyprodukowane za granicą”.
Zaskoczony w Hollywood
Nie podano szczegółów. Nie jest jasne, jak mają działać takie cła, skoro filmy nie są importowane jak towary o stałej cenie i często są produkcjami transgranicznymi. Rząd USA musiałby między innymi znaleźć sposób na klasyfikację filmów i decydowanie, kiedy są one uznawane za importowane. Sekretarz handlu Howard Lutnick (63) natychmiast ogłosił, iż pracuje nad tą kwestią.
Tymczasem dyrektorzy Hollywood w niedzielny wieczór próbowali zrozumieć, co to ogłoszenie może oznaczać dla ich biznesu, napisał Wall Street Journal. Szczególnie lubią kręcić drogie, kasowe filmy w Kanadzie, Wielkiej Brytanii, na Węgrzech, w Australii – albo w Studio Babelsberg pod Berlinem. Często powstają tam również seriale telewizyjne. A model działania Netflixa opiera się na realizacji produkcji w dowolnym miejscu na świecie.
Memphis w Australii
Na przykład Marvel Studios Disneya właśnie rozpoczęło w Londynie zdjęcia do kolejnej części „Avengers”. Ostatnio firmy produkcyjne dużo kręcą w Australii: Wśród nich znajdują się „Furiosa: A Mad Max Saga”, „Planet of the Apes: New Kingdom” i „The Fall Guy” z Ryanem Goslingiem (44) i Emily Blunt (42). W przypadku biografii filmowej „Elvis” Złotym Wybrzeżem stało się Memphis w stanie Tennessee.
Innym problemem jest to, iż cła mogą spowodować działania odwetowe ze strony innych krajów. Jednak w ostatnich latach rynki zagraniczne zyskują coraz większe znaczenie dla Hollywood i to one przynoszą większość pieniędzy.
„Zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”
Jak więc doszło do decyzji Trumpa? W styczniu mianował aktorów Jona Voighta (86), Mela Gibsona (69) i Sylvestra Stallone (78) swoimi „ambasadorami” w Hollywood. Voight odwiedził Trumpa na Florydzie w weekend. Jego menadżer, Steven Paul, powiedział wcześniej agencji finansowej Bloomberg, iż obaj chcieli zaproponować prezydentowi, aby kręcenie filmów w USA było wspierane ulgami podatkowymi. Jednak w zupełnie innych sektorach, na przykład w przemyśle układów scalonych, Trump uważa, iż cła są lepszym rozwiązaniem niż dotacje.

Lojalny patriota: aktor Jon Voight i prezydent USA Donald Trump podczas ceremonii w Białym Domu w 2019 r.
„Hollywood i wiele innych obszarów w USA jest niszczonych” – napisał Trump na swojej platformie internetowej Truth Social. „Jest to wspólne działanie innych państw, a zatem zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”.