Trochę ekstrawagancji na początek

kulturaupodstaw.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: fot. Bartek Barczyk / Filharmonia Poznańska


Łukasz Borowicz anonsując w radiowej „Dwójce” koncert inauguracyjny, zaintrygował mnie, mówiąc:

fot. Bartek Barczyk / Filharmonia Poznańska

„Pamiętnik zaginionego» wyróżnia się choćby na tle dorobku takiego twórcy jak Leoš Janáček, który w ogóle nie stronił od ekstrawagancji. – Wymyślenie cyklu pieśni na tenor, gdzie w środku tego cyklu pojawia się głos sopranowy i chór żeński, no to trzeba przyznać, iż to jest duża ekstrawagancja. Żaden ze słynnych cykli pieśniowych nie ma aż tak rozbudowanej obsady”.

Cykl można było zainscenizować

Trudno nie przyznać racji Borowiczowi, który w 2022 roku dyrygował tym dziełem połączonym z baletem Manuela de Falli „Czarodziejska miłość” na scenie Opéra National du Rhin w Strasburgu. I może w takim połączeniu, w prezentacji scenicznej, chciałbym usłyszeć i zobaczyć tę kompozycję. Tymczasem w Poznaniu tylko usłyszeliśmy tę ekstrawagancję. Składa się ona z 22 krótkich pieśni na tenor (Petr Nekoranec), w środkowej części dwie pieśni śpiewa mezzosopran (Monika Jägerova) i w kilku odzywa się chór żeński (część Poznańskiego Chóru Kameralnego przygotowanego prze Bartosza Michałowskiego).

fot. Bartek Barczyk / Filharmonia Poznańska

Nie bez znaczenia jest też partia fortepianu, którą kreował (Tomasz Sośniak). Bohaterem tego cyklu pieśni jest młody Czech, który na skraju lasu zobaczył cygankę, kobietę różniącą się swoim wyglądem od miejscowych dziewcząt, i zakochał. Motyw w tym okresie bardzo popularny w różnych kulturach. Bohater z ukochaną i ich dzieckiem uciekają ze wsi w atmosferze zbiorowego potępienia. Dzięki przekładowi, który został opublikowany w programie, łatwiej śledzić losy bohaterów a choćby zrozumieć proponowane przez kompozytora rozwiązania.

Warto dodać, iż autorem orkiestracji jest francuski kompozytor Arthur Lavandier, który idealnie oddał niepokoje bohatera „Pamiętnika zaginionego” poprzez dialogowanie fortepianu z poszczególnymi instrumentami i głosami. Zastanawia mnie, czy przypadkiem w zamyśle Janáčka nie był to szkic do przyszłego dzieła scenicznego, którego ostatecznie nie zrealizował. Odniosłem wrażenie, iż Nekoranec miał ochotę poaktorzyć, zważywszy, iż znał tekst na pamięć. Pod koniec zdjął choćby marynarkę, co można by uznać za gest sceniczny, ale może to przypadek. Szkoda, iż Monika Jägerova została potraktowana jako instrument w orkiestrze.

Element polski

Muzyka Leoša Janáčka jest dla Czechów tym, czym muzyka Karola Szymanowskiego dla Polaków. Ponadto wiele ich łączy. Tak więc połączenie „Pamiętnik zaginionego” z Uwerturą koncertową E-dur op. 12 wydaje się szczęśliwe.

fot. Bartek Barczyk / Filharmonia Poznańska

Łukasz Borowicz w programie przypomina o tym, iż inspiracją programową dzieła był poemat Tadeusza Micińskiego „Witeź Włast”, w którym ekspresjonizm miesza się z symbolizmem, a świat przedstawiony jawi się jako pole walki dobra ze złem, a jednostka dąży do wolność i doskonalenie samego siebie. Słuchając Uwertury koncertowej E-dur op. 12 przeniosłem się do Młodej Polski, świata nieco zapomnianego, do świata wykreowanego przez poetów i kompozytorów, którzy się wzajemnie inspirowali.

Szymanowski w swoim pierwszym utworze orkiestrowym użył wszystkich środków, którymi dysponował, rozbudował orkiestrę i osiągnął zamierzony efekt. Przynajmniej na mnie.

Nie mam ulubionej Symfonii Beethovena

Pandemia pokrzyżowała plany, ponieważ trzeba było częściowo odwołać zaplanowany cykl „Beethoven nasz współczesny”. W tym roku mamy pretekst, by to nadrobić, wszak obchodzimy w grudniu 255 rocznicę urodzin kompozytora. I dlatego na inaugurację sezonu wybrano VII Symfonię A-dur op. 92. Ta, jak pisał Richard Wagner jest „apoteozą tańca”. Cóż, wykonanie Poznańskich Filharmoników tym razem tej opinii nie potwierdziło. Nie mam ulubionej Symfonii Beethovena, ale bardzo lubię II część VII. Zawsze na nią czekam. Tym razem nie doczekałem się tego, co mnie w Allegretto urzeka.

Co nowego

Filharmonia Poznańska zapowiada wiele ciekawych propozycji na ten sezon. Jedną z nich jest na pewno rezydencja Rafała Blechacza, który pojawi się na estradzie trzy razy: 20 listopada w duecie ze skrzypaczką Bomsori Kim oraz jako solista 17 kwietnia i 5 czerwca 2026 roku. Ciekawych pianistów będzie zresztą więcej: Christian Zacharias, Severin von Eckardstein, Jacek Kortus.

fot. Bartek Barczyk / Filharmonia Poznańska

W przyszłym roku czeka nas Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego, ale zanim to nastąpi, w tym sezonie będziemy mieli okazję oklaskiwać nie tylko Bomsori Kim (II nagrodana Konkursie Wieniawskiego w 2016 roku), ale także Angelę Chan, Antje Weithaas, Bartłomieja Nizioła…

Dyrektor muzyczny Łukasz Borowicz tradycyjnie upomni się o dzieło zapomniane. Tym razem będzie to III Koncert fortepianowy e-moll Nikołaja Medtnera (obdarzony podtytułem „Ballada”). Zostanie on wykonany 13 marca 2026 roku. Solistą będzie niemiecki pianista Severin von Eckardstein. Ponadto zagra on III koncert fortepianowy cis-moll Franca Xavera Scharwenki, kompozytora urodzonego w Szamotułach, którego Filharmonia Poznańska od wielu lat konsekwentnie i skutecznie promuje w Europie.

Idź do oryginalnego materiału