Transformacja w kulturze

kulturaupodstaw.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. materiały organizatora


materiały organizatora

W miejscu kopalń pojawiają się ogromne, sztuczne jeziora, a inne – jak Powidzkie, perła regionu – zaczęły wysychać. W okresie PRL dziesiątki tysięcy ludzi za pracą i chlebem przeniosły się z okolicznych wsi do Konina czy Turku. Kopalnie, huta, elektrownie, warsztaty remontowe zbudowały ten obszar, na dobre i na złe wiążąc losy ludzi z okresem interglacjału emskiego, czasem, w którym ukształtowały się złoża węgla brunatnego.

Przemysłowy Konin

Konin i Konińskie po 1989 utraciły język, którym mogły opowiadać o sobie. Wcześniej w PRL-u rozwojowi przemysłu towarzyszyła modernizacyjna, socjalistyczna narracja. Zmieniający się region, zmieniający się ludzie wpleceni byli w szerszą ramę wyznaczaną takim hasłami jak postęp, przemysł, przyszłość. Górnicy, hutnicy, energetycy byli w nią wpisani. Ich pracę legitymizowało uczestnictwo w większym projekcie.

To, iż rzeczywistość odbiegała od zamierzeń, było łagodzone faktem, iż ów projekt istniał.

fot. materiały organizatora

Po 1989 wszystko się zmieniło. Terapia szokowa, prywatyzacja, bezrobocie, deindustrializacja – to równoczesna zmiana ekonomiczna, społeczna, ale i mentalno-dyskursywna. Nagle to, co do niedawna pozytywne, stawało się problemem. Przemysł przestał być życiodajny, przerodził się w ekologiczny kłopot, truciciela. Kopalnie odkrywkowe z ich ogromnymi koparkami stały się symbolem zniszczeń krajobrazu. Wsie, które w PRL jako zacofane przeciwstawiano postępowemu, nowoczesnemu miastu, teraz jawiły się w nostalgicznej pamięci jako sielankowy krajobraz, zmielony przez żarłoczne stalowe potwory. Wyludniający się poprzemysłowy Konin pustoszał też narracyjnie, borykał się ze znalezieniem dla siebie opowieści.

Podobnie jak mieszkający w nim ludzie.

Ostatnimi czasy coś się zmienia. Powoli pamięć o przemysłowej historii miasta przestaje być wstydliwą, wypartą rzeczywistością. Przerwana po 1989 roku ciągłość pamięci jest powoli „zaszywana”. Transformacji poprzemysłowego krajobrazu towarzyszy zmiana narracji, pamięci o nim.

Kultura postindustrialna

fot. materiały organizatora

Jednym z elementów tego procesu było wydarzenie Just Transition Culture. W czerwcu 2025 roku Konin stał się sercem europejskiej kultury postindustrialnej. Przez kilka dni miasto gościło artystów, muzyków i aktywistów z Polski, Grecji i Rumunii, którzy wspólnie eksplorowali temat transformacji regionów pogórniczych poprzez sztukę, muzykę i teatr. Kulminacją projektu był spektakl muzyczno-teatralny w Konińskim Centrum Kultury, gdzie 23 czerwca wystąpili m.in. w części muzycznej Orkiestra Dęta PAK KWB Konin pod batutą Mirosława Pacześnego, grecki zespół The Florina Modern Ensemble oraz rumuńska grupa Tinutul Momarlanilor oraz zespół Fanfara Avantura, a w części teatralnej Koniński Teatr Tańca, Kolski Teatr Otwarty i Lygkistes z Grecji.

Widowisku towarzyszyła wystawa zdjęć autorstwa Adama Jarońskiego z kadrami z konińskich odkrywek, ukazująca monumentalne piękno ogromnych koparek, zwałowarek oraz przenicowanego krajobrazu.

fot. materiały organizatora

Uzupełniała je wystawa w Domu Kultury (prace prezentowali Antonis Balakas, Adam Stergios, Magdalena Deput, Paweł Kaszczyński). W ramach wydarzenia odbyły się także warsztaty artystyczne, wystawy oraz wizyty studyjne, m.in. do kopalni w Tomisławicach i na dworzec PKP w Koninie, gdzie rumuński artysta Ion Barbu znany m.in. z filmu „Planeta Petrila” zaprezentował instalację „Operacja Krokodyl” – przemalowaną lokomotywę EL2, symbol transformacji regionu. „Cieszę się z tego polskiego doświadczenia. Koncepcja artystyczna zakłada, iż nie tylko ludzie mogą mieć drugie życie, ale również przedmioty i sprzęty – więc daję im tę możliwość” – mówił Ion Barbu, wskazując na wagę materialności jako nośnika kultury, pamięci i tożsamości. Instalacja miała związek z działalnością Mariusza Harmasza, lidera inicjatywy Trzeci TOR, dokumentującej dziedzictwo pogórnicze regionu konińskiego.

Odegrał on także kluczową rolę w projekcie „Dolores – panna na wydaniu”, którego celem jest zachowanie koparki SRs-1800 jako atrakcji turystycznej i elementu parku kulturowego w Kleczewie.

fot. materiały organizatora

Projekt Just Transition Culture był kulturowym dopełnieniem międzynarodowej konferencji Annual Political Dialogue i próbą uzupełnienia odbywającej się w jej ramach dyskusji nad zmianami gospodarczymi i tożsamością regionów. Niestety ten związek z konferencją odcisnął się także na tym projekcie. Podobnie jak w przypadku wspomnianej konferencji, można odnieść wrażenie, iż wydarzenia te odbyły się w oderwaniu od społeczności lokalnej, bez realnego z nią dialogu. Symbolem tego mogą być anegdotyczne reakcje na wspomniane już pomalowanie „Krokodyla”, od krytycznej:

„Osobiście uważam, iż «Krokodyl» powinien zostać krokodylem, czyli zielony” po bardziej afirmatywną „Bardzo fajnie. Lokomotywa kojarzy mi się z kopalnią”.

Transformacja PRL-owska była masowa, zmieniała wszystko. Pytanie, czy dyskusja o postprzemysłowej tożsamości oraz o przyszłości regionu także przebije się na podobną skalę.

A jest to konieczne, gdyż w epoce postwęglowej, w czasach zmian klimatycznych region koniński to symbol przemian, swoiste laboratorium zmian środowiskowych i społecznych, jak wskazuje Miłka Stępień, jedna z organizatorek Just Transistion Culture.

„Jestem ekolożką i osobą, która dąży do tego, żeby odchodzić od paliw kopalnych. Ale pochodzę z rodziny górniczo-energetycznej, nie chcę ludzi krzywdzić i zabierać im pracy. Wiem, iż ta transformacja jest konieczna, ale dla mnie też jest ważne to, iż dotkniętych nią ludzi nie zostawimy samych z konsekwencjami zmian”.

materiały organizatora

Dlatego właśnie szukanie nowego języka – do opowieści o regionie, jego krajobrazie i mieszkańcach – powinno stać się integralnym elementem procesu transformacji. Oby projekt Just Transition Culture był jednym z kroków w tym kierunku. Bo potrzebujemy go wszyscy – zarówno poprzemysłowy krajobraz, jak i żyjący w nim ludzie.

Idź do oryginalnego materiału