Torsten Kinsella o emocjach związanych z najnowszym albumem zespołu God Is An Astronaut / Wywiad

strefamusicart.pl 1 miesiąc temu
Zdjęcie: God-Is-An-Astronaut-1170×780


Torsten Kinsella, jeden z założycieli i głównych twórców zespołu God Is an Astronaut, dzieli się z nami swoimi przemyśleniami na temat najnowszego albumu zespołu, który jest wyjątkowym hołdem dla jego zmarłego ojca. W rozmowie odkrywamy szczegóły dotyczące procesu twórczego grupy, emocjonalnych wyzwań związanych z nowym materiałem oraz planów na nadchodzące trasy koncertowe. God Is an Astronaut, znany z epickich brzmień i emocjonalnych koncertów, zbliża się do Polski z ekscytującą serią występów.

Fani God Is an Astronaut w Polsce mają powód do radości, ponieważ zespół odwiedzi trzy miasta w sierpniu 2024 roku. Torsten Kinsella i jego zespół rozpoczną swoją trasę koncertową od występu w Lublinie, który odbędzie się 6 sierpnia. Dzień później, 7 sierpnia, zespół przeniesie się do Wrocławia, gdzie zaprezentują swoją muzykę w wyjątkowej atmosferze miasta. Na koniec, 9 sierpnia, God Is an Astronaut zagra w Krakowie, zapewniając niezapomniane wrażenia dla wszystkich swoich polskich fanów.

Jakie były początki zespołu?

Początki zespołu God is an Astronaut były związane z udziałem Nielsa i moim w projekcie elektronicznym. Zespół narodził się prawdopodobnie pod koniec 2001 roku lub na początku 2002 roku jako studyjny projekt. Eksperymentowaliśmy z samplerem Akai, zapętlając i sekwencjonując małe fragmenty naszych występów. Styl muzyczny, który tworzyliśmy, był bardziej trip-hopowy niż post-rockowy, choć później ludzie zaczęli nas tak nazywać.

Było to nasze pierwsze podejście do tworzenia muzyki, która odzwierciedlała nasze emocje i to, kim jesteśmy, skąd pochodzimy oraz co dzieje się w naszym życiu. Zamiast komponować muzykę pasującą do określonego gatunku czy spełniającą oczekiwania innych, postanowiliśmy tworzyć dla siebie. W latach dziewięćdziesiątych staraliśmy się pisać muzykę, która mogłaby zainteresować wytwórnie płytowe, ale w końcu zrezygnowaliśmy z tego podejścia.

W początkowych latach mieliśmy kilka występów na żywo. Niels grał na basie, ja na gitarze, a dość wcześnie dołączył do nas młody perkusista o imieniu Noel Healy. Później, prawdopodobnie rok przed zakończeniem prac nad naszym pierwszym albumem, do zespołu dołączył Lloyd. Od tamtej pory Lloyd jest stałym członkiem zespołu i razem tworzymy God is an Astronaut.

Rozumiem więc, iż twoją największą inspiracją do stworzenia zespołu była właśnie ta potrzeba pokazania się w muzyce, prawda?

Tak, to prawda. Powinienem wspomnieć, iż mój ojciec był muzykiem i to on nauczył nas, jak grać na naszych instrumentach. Muzyka jest w naszej rodzinie obecna od pokoleń, a my od najmłodszych lat pragnęliśmy być częścią zespołu. Marzyliśmy o zarabianiu na życie graniem muzyki, co było dla nas naturalne. Można więc powiedzieć, iż mój ojciec pośrednio zainspirował nas do założenia zespołu.

Dodatkowo, Niels i ja mieliśmy bardzo podobną wizję muzyczną. Chcieliśmy być w zespole, który ludzie będą chcieli oglądać na żywo i tworzyć muzykę, która przetrwa próbę czasu. To były nasze główne cele w tamtym okresie.

Kto więc miał na ciebie największy wpływ w tym, kiedy tworzysz muzykę God is an Astronaut?

Muszę przyznać, iż nasze korzenie sięgają rocka z początku lat dziewięćdziesiątych, więc początkowo tworzyliśmy coś w rodzaju grunge rocka, choć trudno dokładnie określić ten styl. Z czasem przeszliśmy do muzyki elektronicznej, czerpiąc inspirację od takich artystów jak Chemical Brothers czy Massive Attack. To był moment, w którym postanowiliśmy połączyć te dwa style i tworzyć muzykę, która odzwierciedla nas samych jako ludzi, zamiast próbować naśladować innych.

Chcieliśmy, żeby nasza muzyka była autentyczna i osobista. Słuchaliśmy różnych zespołów, takich jak Nine Inch Nails i wielu innych, co również miało na nas wpływ. Jednak w przypadku tworzenia muzyki dla God is an Astronaut, najważniejsze było, aby czerpać inspirację z naszego wnętrza, a nie z zewnętrznych źródeł.

Jakie panują relacje w zespole?

Relacje w zespole są bardzo dobre. Niels i ja jesteśmy braćmi, więc zawsze mieliśmy podobną wizję muzyczną. Oczywiście, na początku mieliśmy swoje kłótnie, co jest naturalne w rodzeństwie. Lloyd często starał się je załagodzić. Nasze wspólne pasje do muzyki nas jednoczą. Muzyka jest integralną częścią naszego życia i tożsamości. Lloyd również podziela tę pasję. Jest wyluzowanym członkiem zespołu, który po prostu czerpie euforia z grania muzyki.

Dla nas granie muzyki to coś więcej niż praca. To jest coś, co naprawdę kochamy i co nas napędza do działania. Gdy budzimy się rano i cieszymy się na myśl o tworzeniu muzyki, wiemy, iż jesteśmy na adekwatnej drodze. Ta pasja i euforia z grania trzymają nas razem i sprawiają, iż praca wydaje się najlepszą rzeczą na świecie.

Jak mawiał mój ojciec, jeżeli w życiu znajdziesz coś, co sprawia ci przyjemność, to masz dobre życie. I nie ma nic lepszego niż to.

Jak więc wygląda proces twórczy w zespole? Czy dzielicie się obowiązkami czy wychodzi to raczej spontanicznie?

Proces twórczy w zespole zwykle zaczyna się od koncepcji lub pomysłów, które ja albo Niels wprowadzamy. Osobiście preferuję zaczynać od prostych rzeczy, często biorę gitarę akustyczną i piszę coś, co jest emocjonalnie bliskie temu, co przeżywam w danym momencie. jeżeli coś mnie porusza, łatwiej jest mi pisać, ponieważ emocje kierują mnie w stronę prostych, ale znaczących melodii, które oddają mój nastrój.

Kiedy mam już wstępną melodię, nagrywam demo, często z gitarą elektryczną. W tym momencie Niels dodaje swoje partie basowe, a następnie Lloyd, albo grając, albo programując bity w domu, dostosowuje perkusję do utworu. Po dodaniu tych elementów, wprowadzam dodatkowe instrumenty, takie jak pianino, syntezator czy drugorzędne linie gitarowe.

Jeśli chcemy zaangażować innych muzyków, wysyłamy im utwór, by dodali swoje partie. Na przykład, przy ostatnim albumie, wysłałem utwory do Jo Quayle, która dodawała swoje partie wiolonczeli, często improwizując i wprowadzając elementy, których się nie spodziewaliśmy, ale które idealnie pasowały do naszej wizji. Podobnie, Dennis Cork, muzyk grający na sitarze, wzbogacił nasze kompozycje swoimi improwizacjami, co dodało utworom nieoczekiwanej głębi.

Niels również czasami inicjuje utwory, na przykład poprzez napisanie partii na gitarę basową, często w formie basowego arpeggio. Na tej podstawie ja zaczynam rozwijać melodię i resztę utworu. W przeszłości eksperymentowałem również z tworzeniem utworów na bazie różnych, nietypowych dźwięków, które potem zestawiałem ze sobą, ale ostatecznie najlepiej działa dla mnie pisanie na pianinie lub gitarze akustycznej.

Podsumowując, proces twórczy w naszym zespole jest elastyczny i zależy od inspiracji oraz współpracy wszystkich członków. Każdy z nas wnosi coś unikalnego do kompozycji, a nasze wspólne wysiłki prowadzą do powstania muzyki, która jest autentycznym wyrazem naszych emocji i doświadczeń.

Jak radzicie sobie z różnicami w wizji artystycznej?

Radzenie sobie z różnicami w wizji artystycznej w naszym zespole zwykle odbywa się w sposób demokratyczny i otwarty na kompromis. Gdy Niels i ja mamy różne zdania na temat jakiejś piosenki, podejmujemy decyzję, iż nie wykorzystujemy jej w repertuarze zespołu. W przeszłości zdarzały się sytuacje, kiedy pisałem piosenkę, a Niels uważał, iż nie pasuje ona do stylu God is an Astronaut. W takich przypadkach przekazywałem te utwory innym artystom.

Na przykład, utwór “Alaska”, który napisałem na pianinie, nie przypadł do gustu Nielsowi. Uważał, iż nie pasuje do naszego stylu, więc przekazałem go Jamiemu, który wydał go samodzielnie pod swoim pseudonimem. Podobnie było z innymi utworami, które pisałem – jeżeli uznałem, iż mogą bardziej pasować do projektu wokalnego, przekazywałem je Gazowi z Butterfly Explosion.

Lloyd rzadko wyraża swoje zdanie, ale kiedy coś mu się nie podoba, również szanujemy jego opinię i rezygnujemy z danego utworu. jeżeli Lloyd naprawdę czegoś nie lubi, to jest to dla nas sygnał, iż utwór nie powinien być częścią naszego repertuaru.

Tak właśnie radzimy sobie z różnicami w wizji artystycznej. Kluczowa jest dla nas komunikacja i wzajemny szacunek, dzięki czemu możemy podejmować decyzje, które są najlepsze dla zespołu jako całości.

Czy możesz zdradzić więcej szczegółów na temat swojego nowego albumu, o którym tak naprawdę nie wiemy jeszcze zbyt wiele?

Była ona w gruncie rzeczy poświęcona pamięci mojego ojca, który niespodziewanie zmarł 28 listopada. Zmarł tutaj, w ogrodzie za domem.

Tak mi przykro to słyszeć.

Dziękuję.

Po jego śmierci, napisałem dwie piosenki, korzystając z jego gitary akustycznej. Inspiracją były jego ostatnie chwile spędzone w ogrodzie, kiedy zamiatał liście spadające z drzew. Mój ojciec dbał o to, aby ogród zawsze wyglądał pięknie i uporządkowanie. To, co zobaczyłem, gdy leżał na ziemi, próbując sprzątać liście, było dla mnie bardzo emocjonalnym doświadczeniem. Widok jego spokojnej twarzy w obliczu śmierci skłonił mnie do refleksji, iż może to była dla niego dobra droga, choć zbyt wczesna. Chciałem, aby muzyka oddała te emocje i koncepcje. Dlatego napisałem dwie piosenki bardzo szybko, a następnie zająłem się ich nagraniem.

Mój ojciec zawsze kochał brzmienie sitaru, dlatego postanowiliśmy włączyć ten instrument do albumu. Często mówił mi, iż tradycyjne instrumentarium rockowe jest ograniczające i iż warto wzbogacić muzykę o wpływy etniczne. Dlatego postanowiłem uwzględnić gitarę akustyczną w kompozycjach, co miało dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ wiele z jego ulubionych chwil związane były z tą gitarą.

Album odzwierciedla życie mojego ojca i jego wpływ na naszą muzykę. Chociaż początkowo myślałem, iż album będzie mroczny, okazało się, iż ma on bardziej psychodeliczny charakter i ukazuje podróż, którą wszyscy przeżywamy. W rzeczywistości jest to mieszanka różnych emocji i wspomnień z tego okresu. Mój ojciec, który był integralną częścią naszego zespołu – od sprzedaży towarów po organizację koncertów – zawsze wspierał nas swoją obecnością. Bez niego nasz zespół nie byłby tym, czym jest dzisiaj.

Album wyraża także zwątpienie i obawy dotyczące przyszłości, które są splecione z emocjami zawartymi w piosenkach. To pierwszy raz, gdy pracujemy nad albumem bez jego fizycznej obecności, co w pewnym sensie jest trudne do zniesienia. Jednakże, wiem, iż chciałby, abyśmy dali z siebie wszystko. Włożyliśmy ogromny wysiłek w to, aby uczcić jego pamięć i spełnić niektóre z jego życzeń, zarówno w stylistyce albumu, jak i w emocjonalnym ładunku muzyki.

Moje kondolencje.

Dziękuję bardzo.

Czy najbliższa trasa i wasze koncerty będą utrzymane w tym emocjonalnym stylu?

Tak, na naszej nadchodzącej trasie koncertowej z pewnością skupimy się na utworach z nowego albumu. Początkowo mieliśmy pewne wątpliwości co do tego, ile nowych piosenek powinniśmy włączyć do repertuaru. Rozważaliśmy opcję grania tylko kilku utworów z nowego albumu, a resztę setlisty wypełnić popularnymi, dobrze znanymi utworami, które nasi fani chcą usłyszeć.

Jednak doszliśmy do wniosku, iż powinniśmy skupić się na naszych własnych potrzebach artystycznych. Nowy album, w mojej opinii, jest bardzo emocjonalny i w wielu aspektach może przewyższać niektóre z naszych starszych utworów, które gramy na żywo. Oczywiście, każdy ma swoje preferencje, i to jest całkowicie w porządku. Niemniej jednak, czujemy, iż powinniśmy podążać za naszym instynktem artystycznym.

Planujemy zagrać około pięciu utworów z nowego albumu, a resztę setlisty wypełnimy wyborem najstarszych i najbardziej cenionych przez naszych fanów piosenek. Uważamy, iż taka mieszanka zaspokoi potrzeby zarówno naszych wiernych słuchaczy, jak i tych, którzy są ciekawi nowych emocji, jakie niesie ze sobą najnowszy materiał. Chcemy, aby koncerty były pełne emocji i autentyczności, które odzwierciedlają nasz nowy album.

Jakie miejsca na świecie chciałbyś odwiedzić podczas tej nowej trasy? Może masz już zaplanowane zagranie w mieście, w którym zawsze chciałeś zagrać?

Planujemy zagrać w Australii i Nowej Zelandii, a duże prawdopodobieństwo, iż odbędzie się to w lutym i marcu przyszłego roku. Liczymy, iż te koncerty się odbędą. W tym roku planowaliśmy również trasę po Ameryce Południowej, ale niestety nie udało się jej zrealizować. Mamy nadzieję, iż uda się to na koniec przyszłego roku.

Oczywiście, wrócimy do miejsc, które zawsze były dla nas gościnne, w tym do Polski, Niemiec oraz Skandynawii. W marcu planujemy duży koncert w Europie, gdzie zagramy w Niemczech, Holandii, Francji, Czechach oraz, mam nadzieję, w Polsce. Oprócz tego, planujemy kilka dat festiwalowych w Europie, w tym w Monachium, gdzie zaplanowaliśmy dwa lub trzy koncerty w Polsce, a także w Austrii.

Weźmiemy udział w festiwalu Ziggur na Węgrzech oraz w brutalnym ataku w Czechach. Poza tym, odbędzie się festiwal metalowy w Rumunii. Po tych koncertach wrócimy do domu, gdzie planujemy dwa koncerty w Irlandii, w Cork i Dublinie, oraz jeden w Londynie.

Na początku przyszłego roku planujemy także dodatkowe daty, które zostaną ogłoszone wkrótce.

Na koniec chciałbym Cię zapytać, jakie są Twoje ulubione wspomnienia z poprzednich tras?

O, wspomnień jest naprawdę wiele, zwłaszcza teraz, gdy patrzę wstecz. Mój ojciec towarzyszył nam podczas wszystkich tras, co czyni te chwile jeszcze bardziej wyjątkowymi.

Jednym z niezapomnianych momentów był nasz dzień wolny, kiedy to pojechaliśmy zobaczyć wodospad Niagara. Było to absolutnie oszałamiające przeżycie. Wodospad był naprawdę piękny, a sama podróż dostarczyła nam wielu wrażeń.

Innym cennym wspomnieniem jest nasz koncert w Rumunii, który z pewnością zapadł nam w pamięć. Pamiętam także niezapomniany występ w Nowym Jorku, w sali balowej Bowery, który odbył się chyba w 2009 roku. To był naprawdę świetny koncert i wspaniałe doświadczenie.

Wspomnienia z ostatnich tras również są niezwykle cenne. Graliśmy na pięknym festiwalu w Chinach, gdzie mimo deszczu, który według lokalnych standardów był rzadkością, atmosfera była magiczna. Deszcz, który w innych okolicznościach mógłby być problematyczny, stał się częścią wyjątkowego doświadczenia, które wszyscy bardzo cenili. Zresztą, pamiętam zdjęcia mojego ojca, który w deszczu z szeroko rozłożonymi rękami cieszył się chwilą i entuzjazmem ludzi.

Takie momenty, spotkania z życzliwymi ludźmi i wyjątkowe chwile podczas koncertów pozostaną z nami na zawsze. Jest ich tak wiele, iż trudno wybrać tylko jedno, ale każda z tych chwil miała dla nas ogromne znaczenie.

Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Cieszę się, iż mogliśmy porozmawiać!

Bardzo dziękuję.

Rozmawiała: Joanna Tulo

Idź do oryginalnego materiału