Top 10 najlepszych seriali lutego. "The Last of Us", nowości platformy SkyShowtime i inne hity miesiąca

serialowa.pl 1 rok temu

Które seriale z lutego warto nadrobić? Polecamy wam najlepsze seriale zeszłego miesiąca, od „The Last of Us” aż po „Yellowstone” i inne hity platformy SkyShowtime.

10. Terapia bez trzymanki (spadek z 6. miejsca)

„Terapia bez trzymanki” (Fot. Apple TV+)

Spadek względem poprzedniego miesiąca nie wynika z jakiegoś nagłego obniżenia poziomu serialu Apple TV+. Wręcz przeciwnie, ten „Terapia bez trzymanki” utrzymuje stale całkiem niezły, coraz mocniej przywiązując nas do bohaterów i wciągając w ich emocjonalne rozterki. Nie skupiając się tylko na Jimmym i jego pacjentach, mamy możliwość zanurzenia się w świat, w którym problemy bywają rozwiązywane szybko, ale niekoniecznie bezboleśnie, za to zawsze z korzyścią dla postaci – nieważne, czy chodzi o trudne przetwarzanie żałoby, nastoletnie dylematy sercowe, rozwód i libido, zmagania z Parkinsonem czy jeszcze coś innego. Nie wiemy, czy zaprowadzi nas to do jakiegoś konkretnego miejsca, ale na komfort tej podróży nie ma co narzekać. [MP]

9. Yellowstone (nowość na liście)

„Yellowstone” (Fot. Paramount+)

Bardzo spóźniony debiut na naszej liście hitów miesiąca, co ma związek z tym, iż serial nie był do tej pory szeroko dostępny w polskim streamingu (choć był emitowany na Paramount Network Polska, więc całkowitą nowością nie jest). W lutym „Yellowstone” zadebiutowało na SkyShowtime, a my oceniamy najnowszy, 5. sezon serialu, w którym rodzinne dysfunkcje u Duttonów przybierają nowe barwy. Po tym jak John (Kevin Costner) zostaje gubernatorem, zaostrza się walka pomiędzy Beth (Kelly Reilly) i Jamiem (Wes Bentley). Tymczasem Kayce (Luke Grimes) przeżywa bolesną stratę. I choć ten sezon na razie wypada nieco słabiej od obu poprzednich, melodramatyczne wątki, skąpane we krwi i przemocy, rozgrywające się na tle najbardziej majestatycznej przyrody świata, wciąż niesamowicie wkręcają i nie pozwalają oderwać się od ekranu. Taylor Sheridan zrobił prawdziwą „Sukcesję” w westernowej oprawie i naprawdę szkoda, iż Polacy mają szansę odkryć ją na szerszą skalę z takim opóźnieniem. [MW]

8. Konsultant (nowość na liście)

„Konsultant” (Fot. Amazon Prime Video)

Christoph Waltz jako faustowski przełożony z piekła rodem. adekwatnie nie trzeba pisać nic więcej, aby zachęcić do zapoznania się z nową produkcją Amazona, bo aktor znany m.in. z „Bękartów wojny” gra tu swoją popisową rolę i widać na pierwszy rzut oka, iż czuje się przy tym jak ryba w wodzie. W gruncie rzeczy cały „Konsultant” to grany przez Waltza tajemniczy Regus Patoff plus dodatki – wystarcza na seans, który bawiąc się z widzami w kotka i myszkę, łączy czarną jak smoła komedię z groteskowym thrillerem, dając nam nietypowy i balansujący na granicy satysfakcji z dyskomfortem miks. Całość bywa bardzo smakowita, choćby jeżeli ostatecznie nie okazuje się tak oryginalna, jak można by się początkowo spodziewać. [MP]

7. Three Pines (nowość na liście)

„Three Pines” (Fot. Amazon)

Tradycyjny kryminał z Alfredem Moliną w roli głównej ujął nas udanym połączeniem złudnej sielanki małej quebeckiej miejscowości, gdzie dochodzi do licznych morderstwa, z całosezonowym wątkiem dotykającym dyskryminacji, z jaką wciąż spotykają się Pierwsze Narody w pozornie równościowej Kanadzie. Można więc oglądać „Three Pines” jako kolejny przykład małomiasteczkowych śledztw, pełnych barwnych postaci na drugim planie, ale warto dostrzec, iż serial ma do zaoferowania nieco więcej. I chociaż nie wszystkie odcinki wciągają w tym samym stopniu, a w kwestii zniuansowania portretów policjantów i policjantek sporo zostało do zrobienia, to dla fanów gatunku 1. sezon ekranizacji serii książek Louise Penny (u nas dostępny na HBO Max) powinien być obowiązkowym seansem. [KC]

6. Harlem (powrót na listę)

„Harlem” (Fot. Amazon Prime Video)

W grudniu 2021 roku „Harlem” znalazł się na końcu miesięcznego zestawienia. Teraz trafił na wyższą pozycję. 2. sezon losów czterech przyjaciółek okazał się bowiem bardziej udany od poprzednika, łapiąc lepszy rytm i mniej skupiając się na zwrotach akcji w życiu uczuciowym (chociaż w nich nie rezygnując), a bardziej na głównych bohaterkach, zmagających się z licznymi kłopotami, z których tylko część dotyczy związków. Równocześnie nie zabrakło humoru, lekko podanej antropologii, celnej kpiny z paru aspektów nowojorskiego życia. A przede wszystkim nie zapominano, iż „Harlem” wypada najlepiej, kiedy skupia się na przyjaźni i wsparciu, jakie te cztery tak różne dziewczyny mogą sobie dać przy próbach zmiany na lepsze. [KC]

5. Star Trek: Strange New Worlds (nowość na liście)

„Star Trek: Strange New Worlds” (Fot. Paramount+)

Kolejny serialowy „Stark Trek”, za którego sterami stanął Alex Kurtzman, robi póki co lepsze wrażenie niż nierówne „Discovery”. Przyczyn można się dopatrywać w znacznie większym trzymaniu się znanych w uniwersum schematów, na czele z formułą jednej przygody na odcinek, ale ta jest tylko punktem wyjścia. Prawdziwą siłę „Star Trek: Strange New Worlds” stanowi przede wszystkim sprawdzona ekipa USS Enterprise z kapitanem Pikiem, Spockiem i Numerem Jeden, której przygody są na tyle różnorodne, iż rzeczywiście przywodzą na myśl klasykę. Dobre pomysły, duch niczym nieskrępowanej przygody i odkrywania nieznanego, oraz co najmniej solidna realizacja – kto by pomyślał, iż w dzisiejszych czasach ten prosty przepis na fantastykę przez cały czas będzie się sprawdzał. [MP]

4. 1883 (nowość na liście)

„1883” (Fot. Paramount+)

„Yellowstone” to perełka, ale jeszcze wyższe noty zbiera – nie bez powodu – miniserial „1883„. To prequel, opowiadający o tym, jak Duttonowie wybrali się w wielką podróż na Zachód i co sprawiło, iż założyli ranczo w tym, a nie innym miejscu. Bohaterami serialu, łączącego klasyczny western z nowoczesnym podejściem do konstrukcji postaci, są James i Margaret Duttonowie (Tim McGraw i Faith Hill), którzy w 1883 roku wyruszają do Oregonu z dziećmi i grupą osadników, kierowaną przez byłego kapitana wojsk Unii Sheę Brennana (Sam Elliott). Bardzo gwałtownie staje się jasne, iż prawdziwą bohaterką tej historii jest ich córka, 17-letnia Elsa Dutton (Isabel May, „Alexa & Katie”), która uwolniona od wielkomiejskich konwenansów zaczyna naprawdę żyć. To właśnie jej, i po części też postaci Elliotta, zawdzięczamy wielkie emocje, którymi ta seria jest wypakowana. [MW]

3. Girls5eva (nowość na liście)

„Girls5eva” (Fot. Peacock)

Przejęcie „Girls5eva” przez Netfliksa zaowocowało szansą zobaczenia w Polsce dotychczasowych dwóch sezonów. Wreszcie możemy docenić opowieść Meredith Scardino o członkiniach dawnego girlsbandu dostających drugą muzyczną szansę. To satyra na branżę, w której konkuruje się bardziej na strategie promocyjne niż na moc wokalu, a czterdziestolatki rywalizować mają z nastolatkami z TikToka. Jednak „Girls5eva” to również historia odnowienia więzi i spełniania marzeń bez oglądania się na konwenanse. Fantastyczne popowe piosenki, doskonała obsada (z Renee Elise Goldsberry z „Hamiltona” na czele), humor charakterystyczny dla tytułów, w których uczestniczą – tu producencko – Tina Fey i Robert Carlock. Pewnie nie wszystkim ten specyficzny styl przypadnie do gustu, ale zdecydowanie warto sprawdzić. [KC]

2. Rozterki Fleishmana (nowość na liście)

„Rozterki Fleishmana” (Fot. FX)

Dostępny na Disney+ serial FX imponuje już samą obsadą, ale to tylko jedna z zalet, jakimi mogą się poszczycić „Rozterki Fleishmana„. Taffy Brodesser-Akner sama przeniosła swoją powieść na ekran, dając nam jedną z ciekawszych ostatnio opowieści o związkach i o dorosłości, na dodatek w wersji dotyczącej ludzi po czterdziestce, a nie kolejnej grupki dopiero wchodzącej w poważne zobowiązania. Pełna błyskotliwych dialogów i monologów historia pozornie dotyczy rozwodu widzianego z perspektywy Toby’ego, który nagle musi sam zająć się dziećmi, co psuje mu intensywne erotyczne życie w randkowych aplikacjach. Jednak serial proponuje parę różnych punktów widzenia, oddając przestrzeń także pozostałym postaciom i dowodząc, jak łatwo uwierzyć w jedną, wcale nie tę najbliższą rzeczywistości, wersję wydarzeń. [KC]

1. The Last of Us (utrzymana pozycja)

„The Last of Us” (Fot. HBO)

Na szczycie listy bez zmian, ale czego się spodziewaliście? Po świetnym starcie „The Last of Us” nie obniżyło wszak poziomu, przez cały czas będąc wysokiej klasy telewizją zapewniającą różnego rodzaju atrakcje. Od całych sekwencji podnoszących adrenalinę począwszy, a na skromniejszych, wręcz intymnych ludzkich portretach skończywszy. Kontynuujący swoją podróż Joel i Ellie nie tylko stali się sobie nawzajem i widzom bliżsi, ale też nieco bardziej się odsłonili (tak, choćby on), co uczyniło ich wyprawę i jej dramatyczny przebieg jeszcze bardziej emocjonalnymi. Potrafiący perfekcyjnie grać na czułych nutach twórcy wykorzystywali tę umiejętność bezwzględnie, doskonale podkreślając okrucieństwo, ale i skryte pod nim piękno świata przedstawionego. Aż strach pomyśleć, co przyszykowali nam na koniec sezonu. [MP]

Idź do oryginalnego materiału