Aktor z ogromnym dorobkiem scenicznym i filmowym, którego polska publiczność zna zarówno z desek teatru, jak i z wielu popularnych seriali telewizyjnych. Jego role zawsze pełne są autentyzmu, pasji i niezwykłej energii.
Już 4 października w Chicago zobaczymy go w spektaklu „Gra w randki” – pełnej humoru, ale i refleksji opowieści o relacjach, miłości i tym, co naprawdę w życiu ważne. Z Tomaszem Schimscheinerem rozmawiamy o początkach jego drogi artystycznej, przełomowych rolach, pracy w Teatrze Kwadrat oraz o tym, jak wygląda teatr widziany oczami doświadczonego aktora.
Panie Tomaszu, jest Pan aktorem z ogromnym dorobkiem – zarówno teatralnym, jak i telewizyjnym. Jak zaczęła się Pana przygoda z aktorstwem?
Od mamy… to ona pierwsza mnie do Tego popychała – mama. Wspominam teraz, jak uczyła się ze mną tekstów i mówiła, gdzie trzeba głośniej, ciszej, itp. To od Niej się WSZYSTKO zaczyna i nie chodzi tu tylko o aktorstwo. Mama.
Każdy aktor ma rolę, która „ustawiła” jego karierę. Jaka była ta przełomowa dla Pana – taka, po której poczuł Pan, iż jest Pan we właściwym miejscu?
Jak czytam to pytanie to widzę spektakl „Balladyna” w reż. Rudolfa Zioło w Teatrze Ludowym w Krakowie w 1994 r. Grałem w nim postać Chochlika. Mam takie poczucie, iż tam „spięło” się ze sobą wiele wątków – reżyser (jego wizja, praca nad postacią, praca z partnerem Pawłem Gędłkiem i Eweliną Paszke), wspaniały zespół Teatru Ludowego wraz z dyr. Jerzym Fedorowiczem na czele, który zaprosił nas wszystkich do tego projektu, temat, znakomita muzyka Tomka Stańki, magiczna scenografia Andrzeja Witkowskiego, widownia, która pięknie wchodziła w wybudowany przez nas „świat” – to wszystko razem dało to uczucie „bycia we właściwym miejscu”. Nie wiem, czy nazwałbym to „ustawieniem”, ale niewątpliwie jest to istotny i piękny moment.
Co sprawiło, iż zdecydował się Pan związać z Teatrem Kwadrat – jedną z najważniejszych scen komediowych w Polsce?
Poczucie WZAJEMNOŚCI.
Jakie role w Teatrze Kwadrat wspomina Pan najcieplej, które były dla Pana największym wyzwaniem?
W „Grze w randki” zagrałem cztery role, a w „Żegnaj Panie Szekspir” jedną. Czyli – pięć i każda była dla mnie wyzwaniem. Wolałbym jeszcze nie robić dzienniczka wspomnień. Ta przygoda dopiero się zaczyna – wszystko przed nami.
Czy trudniej jest bawić publiczność w komedii czy może wzruszać w dramacie?
Ja bym tego nie porównywał, to tak jakby Pani zapytała czy trudniej jest wychować chłopca czy dziewczynkę. Kompletnie dwa różne światy, a kochasz tak samo.
„Gra w randki” to spektakl pełen humoru i zaskakujących zwrotów akcji. Co w tej sztuce najbardziej urzekło Pana jako aktora?
Relacja pomiędzy głównymi bohaterami, którzy zgubili po drodze coś, co jest najważniejsze w życiu i próbują to desperacko odnaleźć. Mądry i dowcipny tekst Petera Quiltera.
W sztuce opowiadacie o randkach w zabawny, momentami absurdalny sposób. A jaka była Pana najbardziej szalona randka w prawdziwym życiu?
Ta, na której okazało się, iż kobieta, z którą flirtowałem jest mężczyzną. Proszę nie pytać o szczegóły:)
Co chciałby Pan, aby widzowie wynieśli ze „Gry w randki”, poza dobrą zabawą i śmiechem?
Uważność na siebie, czujność, szacunek do uczuć przyjaciół, SZACUNEK do PRZYJAŹNI. No i żebyśmy się otwierali na MIŁOŚĆ!!!
Czy uważa Pan, iż polska publiczność za granicą reaguje inaczej na spektakle niż ta w kraju?
Na pewno, na co dzień żyją, pracują, kochają się, jedzą, śpią poza Ojczyzną więc o ile na chwilę Kraj może przyjechać do Nich to musi uruchomić dodatkowe uczucie, którego brak u widza w kraju.
Poza teatrem widzowie znają Pana z seriali i filmów. Czy praca przed kamerą różni się dla Pana od grania na scenie? Która z tych form daje Panu większą satysfakcję?
Różnica polega na tym, iż w teatrze to co się wydarza w scenie jest wzbogacone dodatkową energią widza, w kinie jest inna delikatna energia pomiędzy aktorami, reżyserem i okiem kamery.
Co chciałby Pan powiedzieć Polonii, która wybierze się na spektakl „Gra w randki”?
Dobry wieczór kochani, dawnośmy się nie widzieli, więc usiądźmy sobie przy tym stole/scenie i poopowiadajmy sobie historie, które wprowadzą nas w dobry nastrój i pozwolą na chwile zapomnieć o zgiełku i przypomnieć o tym, jak fajnie jest być znowu RAZEM.
Zapraszam Tomasz Schimscheiner.