To musi być festiwal otwarty

tygodnikprzeglad.pl 2 tygodni temu

Gdynia może zbliżać różne pokolenia filmowców

Joanna Łapińska – od ponad 20 lat zawodowo zajmuje się kinem, organizując festiwale i konsultując projekty filmowe. W latach 2002-2016 była członkinią zarządu Stowarzyszenia Nowe Horyzonty i pełniła funkcję dyrektorki artystycznej Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty. We wrześniu 2016 r. została dyrektorką programową festiwalu Transatlantyk. Od 2021 r. jest związana z FPFF w Gdyni. Pracowała jako ekspertka Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Mazowieckiego i Warszawskiego Funduszu Filmowego oraz Łódź Film Commission. Jest członkinią Europejskiej Akademii Filmowej.

Do 28 września trwa 49. edycja Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Na czym polega jego wyjątkowość?
– To najważniejsza impreza poświęcona kinu polskiemu, która prezentuje nie tylko nowe filmy, ale też klasykę, sięgając do bogatych tradycji naszej kinematografii. Warto podkreślić, iż festiwal co roku odwiedza wielu widzów z całej Polski. Wydarzenie przyciąga także szerokie grono ludzi związanych z kinem. Dzięki temu mamy w Gdyni idealną przestrzeń do rozmów o najważniejszych kwestiach dla branży filmowej. Stąd bogaty i różnorodny program Gdynia Industry, który budujemy w taki sposób, aby wychodząc od aktualnej sytuacji, rozmawiać o przyszłości branży, koniecznych w niej zmianach, dobrych praktykach i wyzwaniach.

Jakie największe wyzwania stanęły przed tobą, gdy zostałaś dyrektorką artystyczną festiwalu?
– Przede wszystkim zależało mi na tym, by przekonać pozostałych członków i członkinie komitetu organizacyjnego do zmian w strukturze festiwalowych konkursów. Co ważne, objęłam stanowisko dyrektorki artystycznej w dobrym momencie dla gdyńskiej imprezy. Niemniej jednak było dla mnie oczywiste, iż musimy wykonać pewne ruchy i wprowadzić zmiany, aby Gdynia jeszcze bardziej mogła wspierać polskie kino. Tak właśnie widzę rolę festiwalu. Wychodzimy od tego, jak w tej chwili wygląda polskie kino, i dopasowujemy do niego festiwal. Właśnie dlatego najistotniejszą zmianą było powołanie nowego konkursu dla filmów pełnometrażowych w miejsce źle zaplanowanego konkursu filmów mikrobudżetowych. Od razu mogliśmy zauważyć, jak potrzebna była ta decyzja.

Po pierwsze, dzięki Konkursowi Perspektywy prezentujemy w Gdyni szersze spektrum polskiego kina. Przy prawie 50 filmach zgłoszonych na festiwal rozmowa o nowym polskim kinie wyłącznie przez pryzmat 16 tytułów z Konkursu Głównego byłaby niepełna. Po drugie, już teraz pokazujemy dwa filmy mikrobudżetowe w Konkursie Głównym. W rozdaniu obowiązującym do zeszłego roku trafiłyby one do osobnej, zamkniętej sekcji, bez możliwości rywalizowania z innymi tytułami. To bardzo niesprawiedliwa sytuacja, chciałam zapewnić im równe szanse.

Celem było też zainteresowanie widzów klasyką polskiego kina?
– Tym tematem zajęłam się już w zeszłym roku. Wcześniej sprawdziłam frekwencję na seansach klasycznych filmów z poprzednich edycji i nie zawsze była ona wysoka. Szukałam więc sposobu na pokazanie, iż klasyka może nas ciągle zachwycać, jest żywą materią i warto do niej wracać. Stąd pomysł na sekcję Mistrzowska Piątka, która rok temu została wspaniale przyjęta i przez zaproszonych filmowców, i przez widzów festiwalu. Wyjaśnię pokrótce, czym się charakteryzowała. Pięcioro twórców wybrało ważne dla nich polskie filmy, które zaprezentowaliśmy w Gdyni. Po seansach odbywały się spotkania z osobami, które wskazały dany tytuł. Najczęściej rozmowę z nimi prowadził inny filmowiec, co nadawało całości jeszcze ciekawszą, mniej oczywistą perspektywę. Muszę się pochwalić, iż na wszystkich pokazach była pełna sala, wieńczyliśmy je też fascynującymi dyskusjami.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post To musi być festiwal otwarty pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału