To miał być lekki romans, a absolutnie podbił moje serce. Właśnie tego potrzebowałam w jesienny wieczór

glamour.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


Netflix znów to zrobił! A mianowicie wypuścił komedię romantyczną, która rozkochała w sobie widzów, w tym mnie. „Francuski kochanek” zachwyca fabułą, bohaterami i urokiem starego, dobrego kina. Właśnie takiej produkcji teraz potrzebowałam. Przywraca wiarę w miłość i podnosi na duchu.

„Francuski kochanek” – (nie)klasyczna komedia romantyczna

„Francuski kochanek”, komedia romantyczna z Omarem Sy i Sarą Giraudeau, gwałtownie wskoczyła do topki polskiego Netflixa. Historia gwiazdora filmowego i zwyczajnej dziewczyny to nic nowego, ale energia duetu, lekkość opowieści i charakterystyczny humor aktora znanego z „Nietykalnych” sprawiły, iż widzowie masowo sięgnęli po tę produkcję. Film, który trafił na platformę 26 września, opowiada o Abelu Camarze, uwielbianym aktorze, który właśnie przeżywa życiowy kryzys, oraz Marion, rozwodzącej się dziewczynie dorabiającej, gdzie się da. Ich przypadkowe spotkanie uruchamia serię wydarzeń, które prowadzą ich przez emocjonalny chaos, komiczne nieporozumienia i bardzo klasyczny filmowy rollercoaster emocji.

„Francuski kochanek” pełen chemii i humoru. Omar Sy znów udowadnia, iż jest bezkonkurencyjny

Sukces filmu nie jest zaskoczeniem. Sy w roli Abla jest magnetyczny, charyzmatyczny i, jak twierdzą widzowie, w zasadzie niesie całą produkcję. „Mi się bardzo podobał, głównie dzięki Omarowi, który zawsze potrafi mnie rozbawić” – pisze jeden z widzów. Podobnych komentarzy jest mnóstwo: „Omar to jednak Omar”, „Na Omara zawsze przyjemnie popatrzeć”. Partnerująca mu Sara Giraudeau wnosi zupełnie inny rodzaj energii – bardziej stonowany, lekko sarkastyczny, ale dzięki temu ich duet robi wrażenie również wtedy, gdy film skręca w stronę sentymentalności. To właśnie na lekkość i urok tej pary widzowie wskazują najczęściej. „Przeuroczy”, „Przyjemnie się oglądało”, „Taki przyjemny film”, „Lekka, romantyczna komedia… idealna na chill” - piszą kolejni oglądający. Niektórzy są wręcz zaskoczeni, iż Netflix dostarczył tak udaną wariację na temat klasycznego „Notting Hill”: „Szok (…) i to zrobił go DOBRZE i z fajną chemią”.

Choć film jest hitem, opinie nie są jednoznacznie entuzjastyczne. W komentarzach sporo widzów zwraca uwagę, iż scenariusz bardzo się ciągnie: „Niestety ten film ratuje tylko charyzma głównego bohatera. Scenariusz się tak dłuży, jest bez żadnego pomysłu, masa niepotrzebnych bezcelowych scen” – zauważa jeden z widzów. Choć większość osób chwali lekkość i przyjemność seansu, najwięksi fani gatunku również przyznają, iż to nie jest produkcja, która zostanie z widzem na długo. „Przyjemnie się ogląda, ale nic ambitnego”. Czasem jednak potrzeba nam właśnie tego: miłego filmu na wieczór, który po prostu umili nam czas. I to jest okay.

„Francuski kochanek” - recenzja. Urocza komedia idealna na wieczór

„Francuski kochanek” bawi się dobrze znanym gatunkowym schematem: on – sławny, ona – zwyczajna dziewczyna. Film nie udaje, iż jest czymś więcej niż współczesną baśnią dla dorosłych, która ma dać odrobinę ucieczki od zmartwień. W pierwszej połowie działa to znakomicie – relacja bohaterów ma tempo, między nimi iskrzy, a humor Omara Sy sprawdza się doskonale. Gorzej wypada część druga, w której film staje się mocno przewidywalny i nie do końca dźwiga emocjonalny zwrot fabularny. Najsłabszy jest finał – zbyt szybki i zbyt... łatwy, pozbawiony ciężaru emocjonalnego, który sprawiłby, iż historia zamknęłaby się mocniejszą klamrą. Mimo to całość pozostaje przyjemnym, lekkim seansem, idealnym na wieczór z herbatą czy gorącą czekoladą – zwłaszcza jeżeli lubicie francuskie kino, romantyczne schematy i Omara Sy w najlepszym, komediowym wydaniu.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału