Na początku przyznam się do czegoś. Nie jestem fanką superprodukcji o superbohaterach. Nie widziałam ostatniego filmu o Spider-Manie, a „Batmana” obejrzałam tylko ze względu na Roberta Pattinsona (i Zoe Kravitz). Jako tako kojarzę uniwersum Marvela (gorzej z DC), ale zdecydowanie nie jest to mój ulubiony gatunek. Kiedy więc mój chłopak zaproponował mi, byśmy zaczęli wspólnie oglądać „The Boys”, byłam dość sceptyczna. Przekonywał mnie, iż to nie jest kolejny serial o superbohaterach. W końcu dałam się namówić i... kompletnie przepadłam.
Serial „The Boys”: superbohaterowie na miarę XXI wieku
Produkcja Prime Video to adaptacja bestsellerowej serii komiksów autorstwa Gartha Ennisa i Daricka Robinsona. Akcja dzieje się w świecie, w którym superbohaterowie żyją wśród ludzi i są celebrytami pracującymi na zlecenie potężnej korporacji Vought International. Występują w filmach, sprzedają swój wizerunek, reklamują najróżniejsze produkty. Śmiało można ich nazwać influencerami, którzy dodatkowo dysponują supermocami. Niestety, większość z nich, zamiast wykorzystywać je w szczytnym celu i świecić przykładem, ma sporo na sumieniu. Zwłaszcza ci należący do Siódemki, czyli najpotężniejszej i najbardziej znanej grupy.
W pierwszym sezonie poznajemy Siódemkę, do której dołącza nowa superbohaterka Starlight. Dziewczyna nawiązuje znajomość z Hughiem, który z kolei dołącza do ekipy tytułowych Chłopaków. To podziemna grupa, która próbuje powstrzymać superbohaterów i ujawnić ich niecne czyny. Przewodzi jej charyzmatyczny Billy Rzeźnik, który za wszelką cenę chce zemścić się na Homelanderze za to, iż ten przyczynił się do zniknięcia jego ukochanej żony. A to dopiero początek... Oprócz świetnego scenariusza najmocniejszą strona serialu jest właśnie casting. W jednej z głównych ról obsadzono syna Meg Ryan i Dennisa Quaida, Jacka Quaida. Na ekranie zobaczymy też znanego z oryginalnej wersji „Plotkary” Chace'a Crawforda, Giancarlo Esposito, Elisabeth Shue i Haleya Joela Osmenta, czyli niezapomnianego chłopca z „Szóstego zmysłu”.
Serial „The Boys”: recenzja
Na razie dostępne są cztery sezony. Piąty i zarazem finałowy został zapowiedziany na przyszły rok. Na czym polega fenomen tego serialu? Na pewno ogromnym jego atutem są ciekawie nakreślone portrety psychologiczne bohaterów. W „The Boys” nic nie jest czarno-białe. Superbohaterowie co i rusz pokazują swoją nieidealną, mroczną stronę i w niczym nie różnią się od ludzi, jeżeli chodzi o okrucieństwo, chciwość i mściwość. Wraz z biegiem akcji poznajemy ich jednak coraz bliżej i zaczynamy rozumieć, dlaczego stworzone przez Vought uniwersum to kolos na glinianych nogach.
Wojna światów, nadludzie ponad ludźmi, koncepcja czystości ras — wszystko to znamy z historii, a w „The Boys” dostajemy tego powtórkę. Oczywiście w atrakcyjnym wizualnie wydaniu, z efektami specjalnymi, muzyką, kostiumami i scenografią na najwyższym poziomie. Bo „The Boys” to przede wszystkim świetna rozrywka. Ale pod tym popkulturowym płaszczykiem kryje się mocne i dość przygnębiające przesłanie.
View oEmbed on the source website


