To był koniec popularnego serialu? Miało być poważnie, wyszło niesmacznie

swiatseriali.interia.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Wielkie seriale powinny skończyć się we właściwym momencie. jeżeli tego nie zrobią, niedługo przekraczają granicę absurdu. Tak było z "Ostrym dyżurem". Przełomowy serial medyczny dostarczał widzom wielu wrażeń od 1994 roku. W 10 sezonie produkcji twórcy zdecydowali się uśmiercić jednego z jego głównych bohaterów. Sposób, w jaki to zrobili, zapisał się w historii telewizji. I to z jak najgorszych powodów. "To miał być żart?" - dziwili się widzowie.


Grany przez Paula McCrane'a doktor Robert Romano zadebiutował w czwartym sezonie "Ostrego dyżuru". Początkowo miał pojawić się w dwóch odcinkach. Jednak odbiór jego postaci był tak dobry, iż aktor zaczął występować w serialu regularnie. Od szóstego sezonu był natomiast członkiem jego stałej obsady.
Romano był mistrzem w swoim fachu, a jednocześnie skrajnie trudnym człowiekiem. Swoją karierę w szpitalu County General w Chicago rozpoczął od obrażenia doktora Bentona. gwałtownie skonfliktował się niemal ze wszystkimi pracownikami placówki z racji swojego temperamentu i charakteru. Był uprzedzony do mniejszości i kobiet, czemu zawsze dawał wyraz. Nigdy nie przepuścił okazji, by kogoś obrazić. Bohaterowie "Ostrego dyżuru" go nienawidzili. Widzowie uwielbiali.Reklama



"Ostry dyżur". Doktor Romano był jak cebula — miał warstwy


Przy wszystkich swoich wadach było kilka odcinków, w których Romano ukazywał swoje głęboko skrywane lepsze oblicze. Gdy w szóstym sezonie stażystka Lucy Knight zostaje ciężko ranna po ataku ze strony niepoczytalnego pacjenta, a chirurgowi nie udaje się jej uratować, reaguje emocjonalnie. Gdy doktor Benton przyprowadza do pracy swojego niesłyszącego syna, Romano nie zdradza koledze, iż zna język migowy. Zamiast tego przekazuje malcowi, by opiekował się swoim ojcem. W końcu w dziewiątym sezonie pomaga Corday odnaleźć jej pierścionek ślubny.
"Tu i ówdzie scenarzyści dawali mi małe momenty, dzięki którym mogłem pokazać trochę człowieczeństwa Romano. Jako aktor jestem samolubny i chciałem dostać ich jeszcze więcej. Rozumiałem jednak, iż to postać w serialu i musi pełnić konkretną funkcję" - mówił McCrane w rozmowie z magazynem "TV Guide".

"Ostry dyżur". Doktor Romano i helikoptery


Na początku dziewiątego sezonu Romano niemal stracił życie. Podczas ewakuacji pacjentów ze szpitala śmigło helikoptera odcięło mu rękę. Został cudem uratowany przez kolegów z pracy, którym wielokrotnie ubliżał. Dla bohatera był to początek dramatycznego wątku. Chociaż kończynę udało się przyszyć, zaczął tracić w niej czucie. Bez niej nie mógł kontynuować kariery chirurga. W końcu Romano zdecydował się na amputację. Po operacji został szefem izby przyjęć szpitala County General. Nie był to jednak koniec jego dramatów z helikopterami.
W dziesiątym sezonie powróciły wszystkie najgorsze cechy postaci. Czepiał się nowych stażystów i miotał we wszystkich mniej lub bardziej wyszukanymi wyzwiskami. Aż nadszedł odcinek 8. Romano dostaje w nim ataku paniki, gdy eskortuje pacjenta do helikoptera na dach szpitala. gwałtownie zjeżdża na parter, po drodze obiecując złożenie skargi na doktora Pratta i zwolnienie stażysty Morrisa, którego przyłapał na paleniu zakazanych substancji. Nie wie, iż na dachu dochodzi do dramatu. Startujący helikopter ma problemy, w wyniku których odbija się od budynku i spada — prosto na wychodzącego ze szpitala Romano. Ten kuli się i krzyczy z przerażenia. Sekundę później ginie.
Lekarze gwałtownie ruszają na pomoc poszkodowanym. Tylko Morris czeka na Romano, ponieważ ten powiedział mu, iż "zaraz wróci". W czasie akcji ratunkowej kilkoro bohaterów wyraża irytację zniknięciem byłego chirurga. Nikt nie zdaje sobie sprawy, iż jest on jedną z ofiar katastrofy. W kolejnych odcinkach Corday proponuje uczczenie jego pamięci. Nie ma chętnych. Jego zdjęcie zostaje zawieszone w najmniej reprezentatywnym punkcie izby przyjęć. Po kilku odcinkach nikt o nim nie pamięta. Przynajmniej w samym serialu.



Widzowie o śmierci doktora Romano. "To miał być żart?"


Dla widzów śmierć Romano w środku sezonu była kompletnym zaskoczeniem. Poprzednie odejścia członków obsady, by wspomnieć tylko George'a Clooneya (doktor Ross) i Anthony'ego Edwarda (doktor Greene), były zapowiadane w materiałach reklamowych. Jeszcze większe zdziwienie wywołał fakt, iż Romano pożegnał się z serialem w tak groteskowy sposób. Nie chodzi choćby o jakość samej sceny. Przy telewizyjnym budżecie w 2003 roku lepsza realizacja raczej nie była możliwa. Natomiast fakt, iż postać zginęła w wypadku helikoptera rok po tym, jak inna maszyna ją okaleczyła, zakrawał na niesmaczną ironię. Niektórzy recenzenci wskazywali, iż doktor zginął niczym Zła Wiedźma ze Wschodu w "Czarnoksiężniku z Oz".
Dla wielu sposób, w jaki "Ostry dyżur" pożegnał się z Romano, był końcem przygody z serialem. Widzowie potraktowali to jako typowe "przeskoczenie rekina", czyli absurdalny sposób, by przyciągnąć uwagę oglądających. Po tym, jak helikopter zabił kąśliwego chirurga, niektórzy fani nie potrafili już podejść poważnie do wydarzeń przedstawionych w szpitalu County General. "Śmierć Romano miała być żartem?" - pytał jeden ze zdezorientowanych widzów w mediach społecznościowych.

Śmierć doktora Romano w "Ostrym dyżurze". Aktor bronił decyzji twórców


"Helikoptery mają z nim jakiś problem" - żartował McCrane w rozmowie z "TV Guide". Tak tłumaczył decyzję o uśmierceniu jego postaci: "Panowało poczucie, iż ten bohater się wyczerpał. Zapewnił wiele wspaniałych momentów w swoim czasie, ale twórcy chcieli go pożegnać, zanim się znudzi. Podzielam ich zdanie".
McCrane przyznał, iż bardzo dobrze się bawił podczas sześciu lat na planie "Ostrego dyżuru". Śmierć Romano nie oznaczała zresztą końca jego przygody z serialem. Wyreżyserował dziewięć odcinków. Powrócił także na chwilę w retrospekcji w finałowym sezonie.
Idź do oryginalnego materiału