To będzie globalna katastrofa. Ludzie potracą majątki, staną się biedakami. Znany ekonomista ostrzega

warszawawpigulce.pl 3 godzin temu

Peter Schiff, analityk który dokładnie przepowiedział kryzys finansowy z 2008 roku, ostrzega iż nadchodzi znacznie gorszy krach. Choć twierdzi, iż epicentrum będzie w USA, cała planeta odczuje skutki załamania największej gospodarki świata. Złoto już reaguje, przekraczając 3350 dolarów za uncję, a dolar amerykański osunął się do najniższego poziomu od trzech lat.

Fot. Warszawa w Pigułce

Światowe rynki finansowe wysyłają coraz bardziej niepokojące sygnały, a główny analityk Euro Pacific Asset Management nie pozostawia złudzeń co do nadchodzących problemów. Peter Schiff, który zyskał sławę dzięki trafnej prognozie krachu z 2008 roku, teraz przewiduje znacznie poważniejszą katastrofę ekonomiczną niż ta sprzed siedemnastu lat.

Stagflacja gorsza niż w latach siedemdziesiątych

Według Schiffa amerykańska gospodarka wkracza w okres stagflacji, czyli toksycznego połączenia wysokiej inflacji z gospodarczą stagnacją, które może okazać się niszczycielskie dla całego globalnego systemu finansowego. „To będzie prawie jak depresja, a inflacja znacznie wyższa niż w latach siedemdziesiątych. Bardzo wysoka inflacja, okropna recesja – najgorszy możliwy scenariusz stagflacyjny” – prognozuje ekspert.

Ekonomista nie przypisuje odpowiedzialności za nadchodzący kryzys zewnętrznym manipulacjom czy geopolitycznym zawirowaniom, ale postrzega go jako nieuniknioną konsekwencję wieloletnich zaniedbań w amerykańskiej polityce gospodarczej i monetarnej. „Amerykanie od dekad żyją ponad stan. Cieszyliśmy się poziomem życia wyższym, niż wynikałoby to z naszej produktywności. Teraz będziemy musieli mniej konsumować, więcej oszczędzać i odbudować przemysł” – wyjaśnia Schiff mechanizm nadchodzącego załamania.

Choć analityk mówi o „kryzysie USA”, rzeczywistość globalnej gospodarki sprawia, iż żaden kraj nie pozostanie nietknięty skutkami amerykańskiej katastrofy ekonomicznej. Stany Zjednoczone to przez cały czas największa gospodarka świata, odpowiadająca za około dwadzieścia pięć procent globalnego PKB, a dolar pozostaje dominującą walutą rezerwową w międzynarodowym handlu.

Złoto wysyła sygnał ostrzegawczy światu

Jednym z najbardziej alarmujących wskaźników nadchodzących problemów jest gwałtowny wzrost cen złota, które w ostatnim czasie przekroczyło poziom 3350 dolarów za uncję, notując najlepszy tygodniowy wzrost od 2020 roku. Równocześnie dolar amerykański osiągnął najniższy kurs wobec euro od trzech lat.

Peter Schiff interpretuje te zjawiska jako znacznie poważniejsze niż tymczasowe zawirowania rynkowe. „Złoto miało pójść znacznie wyżej. Już w latach 2009-2011 myślałem, iż osiągnie 5000 dolarów, gdy kosztowało około tysiąca. Ale teraz mamy 2025 rok i wydrukowano znacznie więcej pieniędzy, zadłużenie też wzrosło. Pięć tysięcy dolarów to teraz nic. To tylko przystanek w drodze do znacznie wyższych cen” – przewiduje analityk.

Szczególnie niepokojący jest intensywny skup złota przez banki centralne na całym świecie, co Schiff interpretuje jako dowód stopniowego odwracania się od dolara jako globalnej waluty rezerwowej. „Przygotowują się na świat, w którym dolar nie jest już centrum systemu monetarnego” – zauważa ekonomista, sugerując fundamentalną zmianę w strukturze światowego systemu finansowego, która dotknęłaby wszystkie kraje handlujące w dolarach.

Wojna handlowa przyspiesza globalny krach

Na trudną sytuację amerykańskiej gospodarki nakładają się dodatkowo narastające napięcia w relacjach handlowych, szczególnie eskalacja wojen celnych między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Po ogłoszeniu przez prezydenta Trumpa ceł w wysokości 145 procent na chiński import, Pekin natychmiast odpowiedział podnosząc swoje taryfy do 125 procent na wszystkie amerykańskie produkty.

Wbrew przewidywaniom większości ekonomistów, którzy twierdzili iż cła wzmocnią dolara, Schiff od początku ostrzegał przed odwrotnym efektem. „Praktycznie każdy ekonomista i strateg powtarzał, iż cła będą dobre dla dolara. Ja byłem jedynym, który mówił – nie, cła będą złe dla dolara” – podkreśla analityk, wskazując na nietrafność powszechnych prognoz ekonomicznych.

Wojna handlowa między największymi gospodarkami świata nieuchronnie wpływa na globalne łańcuchy dostaw, ceny surowców oraz stabilność międzynarodowego handlu. Kraje zależne od eksportu do USA czy importu amerykańskich technologii odczuwają już pierwsze skutki tego konfliktu, a jego eskalacja może doprowadzić do fragmentacji światowej gospodarki.

Inflacja wymyka się spod kontroli

Sytuację dodatkowo komplikuje narastający problem inflacji w Stanach Zjednoczonych, której skutki poprzez globalną integrację finansową rozprzestrzeniają się na inne kraje. Oczekiwana inflacja na rok do przodu wzrosła do 6,7 procent, co stanowi najwyższy poziom od 1981 roku. W perspektywie średnioterminowej prognozy wskazują na 4,4 procent, czyli ponad dwukrotnie więcej niż dwuprocentowy cel inflacyjny amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

Schiff krytycznie ocenia stanowisko banku centralnego USA wobec tych niepokojących danych. „Fed ciągle mówi, iż długoterminowe oczekiwania są zakotwiczone na poziomie dwóch procent. O czym oni mówią? Nic nie jest zakotwiczone na dwóch procentach. Dryfujemy od dawna, a teraz jesteśmy przy 6,7 procent. I będzie tylko gorzej” – alarmuje ekonomista, sugerując iż władze monetarne straciły już kontrolę nad sytuacją inflacyjną.

Wysoka inflacja w USA oznacza wzrost cen importowanych towarów w innych krajach, osłabienie siły nabywczej dolara oraz presję na banki centralne na całym świecie do podnoszenia stóp procentowych, co może doprowadzić do globalnego spowolnienia gospodarczego.

Co to oznacza dla polskiej gospodarki i zwykłych obywateli?

Choć Peter Schiff mówi o amerykańskim kryzysie, żaden kraj na świecie nie pozostanie nietknięty skutkami załamania największej gospodarki planety. Dla Polski, której gospodarka jest silnie powiązana z amerykańskim i europejskim rynkiem, konsekwencje mogą być szczególnie dotkliwe.

Krach dolara oznaczałby drastyczne zmiany w międzynarodowym handlu, gdzie amerykańska waluta przez cały czas dominuje. Polskie firmy eksportujące do USA czy importujące amerykańskie technologie mogłyby doświadczyć poważnych problemów z rozliczeniami i planowaniem finansowym. Jednocześnie osłabienie dolara mogłoby teoretycznie wzmocnić pozycję euro, co dla Polski jako członka Unii Europejskiej niosłoby mieszane skutki.

Dla zwykłych obywateli amerykański kryzys oznaczałby najprawdopodobniej wzrost cen wielu produktów importowanych, szczególnie elektroniki, odzieży czy surowców. Globalny charakter współczesnej gospodarki sprawia, iż szok inflacyjny w USA gwałtownie przenosi się na inne kraje poprzez międzynarodowe łańcuchy dostaw.

Jak przygotować się na globalną zawieruchę finansową?

Peter Schiff od lat zaleca dywersyfikację aktywów poza amerykańskim systemem finansowym, co w obliczu nadchodzącego kryzysu nabiera szczególnego znaczenia. Ekspert sugeruje zwiększenie ekspozycji na złoto jako ochronę przed inflacją i dewaluacją walut, przy czym ostrzega przed traktowaniem tego jako szybkiej spekulacji.

W przypadku polskich inwestorów warto rozważyć ograniczenie ekspozycji na amerykańskie aktywa denominowane w dolarach. Może to oznaczać redukcję udziałów amerykańskich akcji w portfelu czy ograniczenie inwestycji w dolary jako walutę rezerwową. Jednocześnie należy pamiętać, iż żadna strategia inwestycyjna nie gwarantuje pełnej ochrony przed globalnym kryzysem.

Praktyczne przygotowanie może obejmować również tworzenie rezerwy gotówkowej w różnych walutach, inwestowanie w nieruchomości na rynkach lokalnych oraz rozwijanie umiejętności i kompetencji, które pozostaną wartościowe niezależnie od zawirowań finansowych. W niepewnych czasach najlepszą inwestycją często okazuje się własne wykształcenie i zdolność adaptacji do zmieniających się warunków.

Czy świat jest gotowy na życie bez dolara?

Prognozy Schiffa dotyczące końca dominacji dolara jako waluty rezerwowej mogą wydawać się radykalne, ale obserwowane zachowania banków centralnych sugerują, iż takie scenariusze są już uwzględniane w długoterminowym planowaniu. Intensywne zakupy złota przez Chiny, Rosję czy kraje BRICS mogą być przygotowaniem do funkcjonowania w wielobiegunowym systemie walutowym.

Dla światowej gospodarki koniec hegemonii dolara oznaczałby fundamentalną reorganizację międzynarodnego handlu, systemów płatności oraz relacji finansowych między krajami. Taki proces, jeżeli rzeczywiście nastąpi, może trwać dekady i być źródłem znacznej niestabilności gospodarczej na całym świecie.

Nadchodzące miesiące pokażą, czy pesymistyczne scenariusze Petera Schiffa zaczną się materializować, czy jednak amerykański i globalny system gospodarczy okażą się bardziej odporne, niż przewiduje analityk. Jedno pozostaje pewne – w świecie wzajemnie powiązanych gospodarek żaden kryzys nie pozostaje lokalny, a amerykańska katastrofa gwałtownie stałaby się problemem całej planety.

Idź do oryginalnego materiału