THUNDERMOTHER - Dirty & Divine (2025)

powermetal-warrior.blogspot.com 2 miesięcy temu

Rozpoczęła się nowa era w szwedzkim Thundermother. Era wokalistki Linnea Vikstrom, który dołączyła do zespołu w 2023r. To właśnie z nią na pokładzie zarejestrowany nowy materiał o tytule "Dirty & Divine". To już 6 album tej rozpoznawalnej marki, która uwielbia prosty i chwytliwy hard rocka. Premiera "Dirty & Divine" miała miejsce 7 lutego 2025r, a wszystko za sprawą wytwórni Afm Records.

Oczywiście nic się nie zmieniło i zespół dalej tworzą same kobiety. Również stylistyka bez zmian, bowiem band dalej czerpie garściami z Ac/ Dc czy Scorions. Jest klasycznie, przebojowo i bardzo melodyjnie. Ta szwedzka marka nie schodzi poniżej pewnego poziomu i zawsze stoją na straży solidnego hard rocka. W zespole na pewno odnalazła się Linnea, którego głos pasuje do takiego grania i pasuje do Thundermother. Kto zasługuje na pochwałę, to na pewno gitarzystka Fillipa, która wie jak porwać słuchacza i jak dostarczyć nam hard rockowe hity. Tych tu nie brakuje.

Okładka przykuwa uwagę, a brzmienie również dopieszczone pod każdym względem. Technicznie nie ma żadnych zarzutów. Sam materiał solidny, ale do ideału trochę brakuje. Może za dużo komercji?

Na pewno dobrze wypada otwierający "So Close" i sam riff przywołuje na myśl stary dobry Ac/Dc. Niby banalne granie, a ile euforii dostarcza. Dalej mamy przebojowy i bardziej energiczny "Cant put out the fire" i może gdzieś tam wkrada się kicz, trochę komercja, ale nie jest tak źle i utwór wpada w ucho. Również zachwyca żywiołowy i niezwykle melodyjny "speaking of the devil" i to rasowy hard rockowy killer. Riff, refren czy dynamika robią tutaj robotę. Najlepszy moment na płycie. Kolejny godny uwagi kawałek to rock;n rollowy "Take the power", który przypomina motorykę motorhead i w końcu błyszczy wokalistka Linnea, która udowadnia iż nadaje się do tej roboty. Spokojniejszy jest "Dead or Alive", ale to też chwytliwy hard rockowy hicior. "Bright Eyes" trąci trochę Def Leppard, ale nie jest to takie złe. Proste patenty czasami najlepsze. Słucha się tego bardzo przyjemnie i takie balansowanie między hard rockiem i glam metalem jest jak najbardziej udane. Całość zamyka "American Adrenaline " i znów band kipi energią i taką hard rockową przebojowością.

Babki z thundermother dają czadu i ta pozytywna energia jaka bije z tej płyty po prostu zaraża. Jest pozytywne zakręcenie, hard rockowe szaleństwo, masa hitów i trafionych riffów. Jak się kocha hard rocka, to pokocha się to co dziewczyny tutaj wyprawiają na swoim 6 albumie. Łapcie "Dirty & Divine" bo warto.

Ocena: 8/10
Idź do oryginalnego materiału