28 lutego tego roku ukazały się trzy pierwsze wznowienia płyt wytwórni Three Blind Mice w nowej serii プレミアム復刻コレクション („Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice”).
Płyty zostały wydane w Japonii przez wydawnictwo Sony Music Labels, do którego w tej chwili należy TBM, a dźwięk na nie został przygotowany przez BERNIEGO GRUNDMANA w jego studiu Bernie Grundman Mastering. To kolejne podejście w ostatnich czasach do reedycji katalogu tej niezwykle zasłużonej wytwórni, po płytach przygotowanych w innej amerykańskiej firmie – Impex Records. Podobnie jak i ona, Sony postanowiła wytłoczyć wersje winylowe oraz cyfrowe. O ile jednak Impex proponował płyty HDCD na złotym podkładzie, o tyle japoński wydawca, obok płyt LP, zaproponował hybrydowe SACD.
Jednocześnie Sony zdecydowało, iż nie zarzuci ryku kolejnymi tytułami, ponieważ wydaje płyty trójkami w sporym odstępie czasowym: pierwsza ukazała się 28 lutego, druga, o której mowa, 26 czerwca, kolejna – którą recenzujemy – w październiku zeszłego roku, a ostatnia, o której mówią materiały promocyjne ma zostać upubliczniona już za chwilę, w lutym. Płyty te ukazują się tylko w Japonii.
Pierwsze trzy tytuły recenzowaliśmy dla państwa → TUTAJ. Były to: KOSUKE MINE QUINTET Mine, MOTOHIKO HINO QUARTET + 1 “Ryuhyo” – Sailing Ice, oraz TSUYOSHI YAMAMOTO Misty. W drugiej serii otrzymaliśmy trzy kolejne tytuły, których recenzję znajdą państwo → TUTAJ. Znalazły się w niej: ˻ TBM-15 ˺ ISAO SUZUKI TRIO/QUARTET Blow Up, ˻ TBM-56 ˺ MARI NAKAMOTO WITH ISAO SUZUKI & KAZUMI WATANABE, Mari Nakamoto III oraz ˻ TBM-46 ˺ HIDEFUMI TOKI QUARTET, Toki.
Tym razem do naszych rąk trafiają:
I • ˻ TBM-59 ˺ YAMA & JIRO’S WAVE, Girl Talk, Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10166 ⸜ 1975.
II • ˻ TBM-3008 ˺ AYAKO HOSOKAWA, To Mr. Wonderful, Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10167 ⸜ 1977.
III • ˻ TBM-44 ˺ ISAO SUZUKI QUARTET + 2, Orang-Utan, Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10168 ⸜ 1975.
» Wydawnictwo Three Blind Mice w HIGH FIDELITY:
- KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE ⸜ spotkanie № 144: THREE BLIND MICE, czyli japońskie wytwórnie płytowe, więcej → TUTAJ
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

YAMA & JIRO'S WAVE, AYAKO HOSOKAWA, ISAO SUZUKI QUARTET + 2
Wydawca:
Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10166, 10167, 10168
Format: SACD/CD
Premiera: 28 października 2024
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
Jakość dźwięku: 7,5-9/10
→ www.SONYMUSIC.co.jp
THREE BLIND MICE jest jednym z najbardziej znanych i szanowanych muzycznych wydawnictw w świecie jazzu. Ta japońska wytwórnia została założona w 1970 roku przez Takeshi „Tee” Fujii, producenta wszystkich jej płyt. Miała na celu udostępnienie publiczności twórczości młodych muzyków z kraju, w którym dziewięć lat później powstał Walkman, zmieniający sposób, w którym muzyka była konsumowana, a którzy nie mieli szans na podpisanie kontraktu z którąś z dużych wytwórni. Jedną z jej cech szczególnych miała być wypracowana samodzielnie technika nagraniowa. Genezę jej powstania przytoczyłem w recenzji pierwszej trójki płyt z serii „Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice”.
»«
▌ Yama & Jiro, Hokosawa, Suzuki
Trzy tytuły, które prezentujemy tym razem, należą do serii będącej najnowszym podejściem do katalogu TBM. Ukazały się w Japonii tego samego dnia, 23 paździrenika tego roku, zarówno na płytach LP, jak i na hybrydowych krążkach SACD/CD. Jak mówiliśmy, remaster wykonał w swoim studiu BERNIE GRUNDMAN; wydane zostały przez japoński oddział firmy Sony – Sony Music Labels. Na potrzeby płyt LP Gundman wykonał nacięcie lakierów bezpośrednio z taśm „master” i z tych samych taśm, ale z innym masterem, przygotował pliki DSD. Zarówno płyty winylowe, jak i SACD zostały wytłoczone w Japonii, w tłoczniach Sony. Sony wydaje TBM w zwykłych plastikowych pudełkach, ze stosownym obi. W książeczkach znajdziemy japońskojęzyczne eseje oraz reprodukcję informacji o nagraniu z oryginalnego wydania.

Redaktorem nadzorującym serię jest pan Koki Hanawa z Judgement Entertainment, urodzony w sierpniu 1972 roku, na japońskie standardy wręcz młodzik. W 1997 dołączył do Disc Union, największego japońskiego promotora muzyki, pełniąc funkcję kierownika specjalistycznego sklepu z muzyką jazzową, dyrektora generalnego i lidera sklepu, a wreszcie kierownika i szefa działu sprzedaży całej grupy. Jako producent wydał sporo tytułów w ramach wytwórni DIW/THINK! W 2010 roku nadzorował serię wznowień z wytwórni Blue Note. To wszystko zbudowało jego wysoką pozycję w japońskim biznesie, w związku z czym podjął pracę w roli dyrektora muzycznego dużych wytwórni.
W 2017 roku założył własną wytwórnię CRAFTMAN RECORDS, która – jak czytamy na oficjalnej stronie Judgement Entertainment – „przywiązuje dużą wagę zarówno dźwięku, jak i grafiki”. Jej wielkim hitem była seria wznowień płyt TBM. Do tej pory pan Hanawa wydał i nadzorował ponad 1000 tytułów (!). Aby uporządkować swoją działalność w czerwcu 2022 roku doprowadził do powstania spółki Judgment Entertainment Co., Ltd., będącej firmą-matką wszystkich jego działalności. I to ta spółka nadzoruje wznowienia płyt TBM o których mowa.

Płyty do każdej trójki są dobierane według „klucza”. Tym razem wydaje się to powtórzenie poprzedniego, z płytą „wokalną” – Ayako Hosokawa i To Mr. Wonderful, klasykiem jazzowym – Yama & Jiro’s Wave z Girl Talk, oraz muzyką bardziej współczesną, z fortepianem elektrycznym oraz fortepianem Fendera, czyli Isao Suzuki Quartet + 2 Orang-Utan. Pierwsza z nich należy do grupy wydawnictw TBM z serii „3000”. Czyli spoza „kanonu”, zakończonego w 1976 roku płytą Isoo Fukui Quartet noszącą numer TBM-78. Seria ta, rozpoczęta przez T. Takahasi & Tokyo Union z Maiden Voyage w 1976 roku, a zakończona Star Dust i Tsuyoshi Yamamoto Trio rok później, miała tylko dziewięć tytułów.
Podobnie, jak wcześniej, są to zwykłe wydania „pudełkowe” hybrydowych krążków SACD/CD. Poszczególne trójki wydawca wyróżnia wspólnym kolorem obi – pierwsza miała czarne, druga białe, kolejna powraca do koloru czarnego.
»«
I • ˻ TBM-59 ˺ YAMA & JIRO’S WAVE Girl Talk ⸜ 1975
Jiro’s Wave to pseudonim, który przybrało dwóch muzyków: Tsuyoshi Yamamoto i Tetsujiro Obara. Na tej płycie dołączył do nich Akira Daiyoshi na basie. To jedyny krążek Jiro’s Wave nagrany dla TBM. Jednocześnie jednak Girl Talk kończy trylogię albumów Tsuyoshi Yamamoto, z wcześniejszymi Midnight Sugar i Misty i – jak pisze wydawca – ugruntowała jego pozycję jako jednego z najlepszych japońskich pianistów jazzowych. I dalej:
Chociaż Yamamoto nagrywał i występował dla producenta Takeshi „Tee” Fujii przez ponad dekadę, Girl Talk stanowił punkt kulminacyjny w jego karierze. Razem te trzy, wspomniane wyżej, albumy ustanowiły standard w japońskim jazzie i jakości nagrań. Inżynieria Yoshihiko Kannari w Tokyo’s AOI Studios jest znana ze swojej klarowności i energii, cech, które przyniosły płycie prestiżową nagrodę Swing Journal Critic Poll „Jazz Disc” Engineering w 1976 roku.
Płyta została nagrana w Aoi Studio w Tokio 17 grudnia 1975 roku. Choć zwykle nie kojarzy się jej z Tsuyoshi Yamamoto to jedna z jego lepszych płyt. Miała też szczęście do wznowień. Pierwsza reedycja trafiła do sklepów w Japonii już w 1977 roku, a kolejna dwa lata później. Pierwsze cyfrowe wznowienie to jednak dopiero 1987 rok. W 2003 ukazuje się wersja studia JVC, czyli XRCD24, a w 2013 Blu-spec CD. W roku 2006 amerykańskie wydawnictwo Cisco (dzisiaj Impex) wydaje remaster wykonany w Japonii, a wydany na dwóch krążkach 45 rpm w ramach serii „TBM Super-Cut Analogue Disk”. Płyta była limitowana do 1000 sztuk i numerowana; recenzowaną płytę będziemy porównywali zarówno do tej wersji, jak i do wznowienia LP z 1977 roku. Dodam jeszcze, iż wnoziwenie zamiast pomarańczowego koloru, w którym został oddany tytuł, ma kolor niebieski.
▌ Dźwięk
Choć ˻ 1 ˺ The Way We Were autorstwa Marvina Hamilsha rozpoczyna się delikatnymi uderzeniami fortepianu, to już niedługo słychać, kto gra na tym instrumencie. Tsuyoshi Yamamoto ma niezwykle charakterystyczne, perkusyjne wręcz uderzenie. A jednak, w przeciwieństwie do materiału, który znajdziemy na płytach Misty i Midnight Sugar, nie jest ono tutaj jakoś mocno podkreślane. To jest głęboki dźwięk, ale w pewnej perspektywie.

Mam wrażenie, jakby Grundmanowi zależało na odzyskaniu oryginalnego „powietrza” wokół wykonawców. Dlatego i kontrabas, i perkusja są również lekko „zamglone” i nie są rzucane „na twarz” słuchającego. Między nami, a nimi jest pewien dystans, wynikający z tego, iż jesteśmy w dwóch różnych sytuacjach artystycznych – oni grają, my słuchamy. Niby jasna sprawa, a jednak w nagraniach różnie z tym bywa.
Brzmienie instrumentów jest bardzo rozdzielcze, ale nie do końca selektywne. Tym bardziej, iż kontrabas nieco przydudnia. Starano się oddać jego skalę, głębię, realizatorowi zależało na tym, aby na tej płycie nie był najcichszym instrumentem, którym przecież w rzeczywistości jest. Usłyszymy to , chociażby, w ˻ 3 ˺ Gone With The Wind, utworze kończącym w oryginale pierwszą stronę albumu, pod koniec trzeciej minuty, kiedy kontrabasista zaczyna grać solo. Jest ono czytelniejsze niż na płycie odniesienia, ale i ono ma dość „gruby” dźwięk.
Jak na większości nagrań tej wytwórni, tak i tutaj stereofonia jest uzyskana przez rozłożenie instrumentów w trzech punktach. Punkty te nie są jednak szerokie i nie są izolowane, jak czasem na krążkach TBM bywa. W tej wersji mają one wspólne powietrze, dzieloną przez siebie przestrzeń akustyczną. I choć perkusja jest wyraźnie z prawej strony, to nie jest ona odseparowana od pozostałej dwójki. Dźwięk nie wychodzi przy tym daleko w tył. To raczej nagranie z pubu, baru, niewielkiej sceny. Nie ma też wychodzenia dźwięku przed linię łączącą głośniki, bo to jednak swego występ, choćby jeżeli zarejestrowany w studio.

Brzmienie tej płyty jest ciepłe, nieco ciemne, ale też rozdzielcze. Przestrzeń jest całkiem obszerna, tyle iż w ramach wyraźnie opisanego „pomieszczenia”. Raczej niewielkiego i raczej dobrze wytłumionego. Podobnie, jak Mr. Wonderful mowa o przyjemnym, dobrym graniu, choć bez jakiejś szczególnej ekscytacji.
PORÓWNANIE • Ciekawe, ale na płycie LP dźwięk instrumentów jest bardziej otwarty i dobitny. Fortepian Yamamoto wprawdzie i na niej wchodzi nieco łagodniej, ale po chwili uderza w sposób, z którego znamy tego pianistę. Mocniej słychać również blachy perkusji, ale to wciąż gra w lekkim oddaleniu i bez mocnego uderzenia. Również i na LP, podobnie jak wcześniej na SACD, kontrabas jest nieco głuchy i nie do końca selektywny. W wersji winylowej ma on jednak znacznie bardziej podcięty dół. Na płycie SACD brzmi on w o wiele bardziej wypełniony sposób. Mocniej słychać przez to jego dudnienie, ale też ma to więcej sensu muzycznego, lepiej się „blenduje” z resztą instrumentów.
I jest też LP mniej przestrzenna, zarówno w oryginalnej wersji, jak i w reedycji Cisco. Rzadko się coś takiego słyszy, ale tutaj mam to przed nosem. Jej dźwięk jest bardziej otwarty, dlatego wyraźniej słychać pogłos tuż obok instrumentów, ale całość jest dość blisko nas i nie ma oddechu, który w nowym remasterze jest ewidentny i dobrze tym nagraniom robi.

Wersja LP z 2006 roku wytwórni Cisco na dwóch krążkach 45 rpm brzmi w jeszcze bardziej otwarty i wyraźny sposób. A jednak fortepian lidera nie jest aż tak przenikliwy, jak w wersji LP z 1977 roku. Tak, jest mocny i tak, jest dźwięczny. Ale też więcej w tym graniu powietrza wokół instrumentów, perspektywa jest lepiej ukazana, a dźwięk nie jest rzucany nam w twarz, co się na płycie LP TBM2559 zdarza. No i kontrabas jest o wiele bardziej czytelniejszy. Nie schodzi tak nisko, jak na płycie SACD, ale też nie dudni. Jest o wiele bardziej czytelny.
» Jakość dźwięku: 7,5-8/10
»«
II • ˻ TBM-3008 ˺ AYAKO HOSOKAWA To Mr. Wonderful ⸜ 1977
Wydawca pisze:
W wieku 14 lat Ayako Hosokawa występowała już w amerykańskich klubach wojskowych w Japonii, ucząc się języka angielskiego poprzez śpiewanie międzynarodowych piosenek pop z tamtych czasów. Po ślubie przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, gdzie została odkryta i sponsorowana przez Earla „Fatha” Hinesa. W latach 80. rozpoczęła wędrowne życie między Stanami Zjednoczonymi a Japonią. Dzięki nagraniom dla TBM oraz występom dla stacji radiowych i telewizji stała się jedną z najbardziej znanych piosenkarek popowych i jazzowych w swoim kraju.
⸜ za: Ayako Hosokawa – To Mr. Wonderful, → LIGHTINTHEATTIC.net, dostęp: 20.01.2025.
Krążek Ayako-san To Mr. Wonderful był pierwszym z czterech nagranych przez nią dla wydawnictwa Three Blind Mice; w 1997 roku nagra jeszcze jeden album, dla First Impression Music, nawiązujący do tego czasu, który ukaże się na płycie XRCD.

W czasie nagrań piosenkarkę wspomagały sławy jazzowe, w tym panowie Tsuyoshi Yamamoto (fortepian) oraz Isoo Fukui (kontrabas). Materiał na To Mr. Wonderful został zarejestrowany w ciągu dwóch dni, 9 i 10 czerwca 1977 roku, w Epicurus Studios w Tokio przez pana Yoshihiko Kannari. Czyli tam, gdzie wcześniej nagrywała Mari Nakamoto. Przypomnijmy, iż w studiu tym stały analogowe magnetofony wielośladowe 3M S-79 (24 ścieżki) oraz Studer A-80 (16 ścieżek), a magnetofonem masteringowym był stereofoniczny Studer A-80. Na oryginalnym obi widnieje logo „76”, które mówi, iż magnetofon wielośladowy pracował z maksymalną prędkością 76 cm/s, co było potrzebne, aby uzyskać jak najwyższą dynamikę. Materiał miksowano przez stół firmy Yamaha.
Choć pierwsze wznowienie, na LP, pochodzi z 1983 roku, krążek pojawiał się w nowych remasterach całkiem często. Pierwsze wydanie na CD pochodzi z 1987 roku i było to wydanie niemieckie (!). W 1997 mamy wersję XRCD, a w 2004 SACD/CD i to wytwórni First Impression Music; z tym wydaniem będziemy porównywali nowy remaster. Najnowsza cyfrowa wersja jest dopiero drugą dostępną na krążku SACD.
▌ Dźwięk
Płyta Ayako Hosokawa należy do serii, która nie jest już tą „ikoniczną”. Nie znaczy to, iż jej dźwięk jest gorszy. Jest po prostu inny. Po krystaliczne czystych uderzeniach fortepianu Yamamoto nie ma śladu, nie słychać też nieco suchego, ale też czystego pogłosu nakładanego na instrumenty. To granie miękkim, niezwykle przyjemnym dźwiękiem, który momentalnie odsyła do płyty Mari Nakamoto III, którą recenzowałem dla państwa poprzednim razem.

Głos jest tu zanurzony w długim pogłosie o ciepłej fakturze, podkreślającym aksamitność całego przekazu. Sam wokal również jest wyraźnie ocieplony. Co jakiś czas, jak w ˻ 2 ˺ Misty, czy w ˻ 3 ˺ Our Love Is Here To Stay (0:46) słychać choćby „popy”. To przesterowanie membrany mikrofonu, słyszane głównie w nagraniach z lat 50. i 60., kiedy to kolumny go nie pokazywały, albo kiedy były skracany na etapie masteringu i cięcia lakieru, tutaj na początku utworu, kiedy mamy tylko wokal i fortepian, zostało pozostawione. Jak myślę – świadomie. To przecież 1977 rok, kolumny takie rzeczy pokazują, nie jest to więc coś niespodziewanego. Myślę, iż postanowiono pozostawić to zniekształcenie jako coś w rodzaju „hołdu” dla przeszłości.
Wokal jest pokazany w tej wersji bardzo nisko, ciepło, aksamitnie. Nie jest bardzo blisko nas, to nie jest „namacalny” wokal, ponieważ został, jak już mówiłem, połączony z długim pogłosem. Widać go więc w pewnej odległości. Podobnie słychać pozostałe instrumenty. Jak już mówiłem, fortepian jest ciepły i gęsty. Czasem, jak w 4:50 we wspomnianym Misty, uderzy mocniej, dźwięcznie, ale to wyjątki. Podobnie gitara Yokouchi. Ale to nie jest Watanabe ze swoim aksamitnym brzmieniem. To tutaj czasem jest ostrzejsze, a dźwięk gitary mocniej przesterowany. Bardziej jak w nagraniach bluesowych niż jazzowych.
Stereofonia jest utrzymywana w sposób wypracowany w latach 40. XX wieku. Czyli na osi mamy wokal i kontrabas, a w kanałach porozkładane instrumenty, czasem skrajnie. Na przykład w ˻ 5 ˺ Bridge Over Troubled Water, kiedy to całkiem po lewej stronie odzywa się saksofon, a w prawej mamy perkusję. I jedynie kwartet smyczkowy w tym utworze ma stereofoniczną perspektywę we współczesnym rozumieniu.
Podsumowując – to ciepłe, nasycone, nisko osadzone brzmienie. Aksamitne faktury co jakiś czas są przebijane mocniejszym uderzeniem, wyskakują czasem niskie „popy”, ale to jednak granie późnowieczorne, niezwykle przyjemne.

PORÓWNANIE • Wersja First Impression Music ma mocniej skompresowany sygnał. Instrumenty i wokal są więc bliżej nas, są bardziej intensywne i to w tym przypadku są namacalne. To również bardzo przyjemne, gęste brzmienie. Ale też nieco bardziej otwarte. Słychać dążenie do oczyszczenia oryginalnego wydania z ciepła. Perkusja ma nieco bardziej czytelne blachy, a smyczki są wyraźniejsze. Ale… Nowa wersja znakomicie pokazuje klimat oryginału, jest o wiele przyjemniejsza. Płyta FIM-u jest „zrobiona”. To znaczy słychać różne zabiegi, które wykonano, aby brzmiała tak, a nie inaczej.
Nie miejmy wątpliwości to była, jak do tej pory, najlepsza cyfrowa interpretacja tego materiału. Remaster Grundmana wprowadza jednak do niego oddech, perspektywę i jeszcze mocniejsze nasycenie. Mam też wrażenie, iż jest bardziej rozdzielczy, mimo iż wydaje się ciemniejszy.
» Jakość dźwięku: 8-9/10
»«
III • ˻ TBM-44 ˺ ISAO SUZUKI QUARTET + 2 Orang-Utan ⸜ 1975
Grający na kontrabasie muzyk jazzowy Isao Suzuki jest jednym najważniejszych artystów wytwórni Three Blind Mice. Nagrał dla niej aż osiem albumów w roli lidera, a w dwóch wystąpił jako współlider. Zarejestrowany w trio Blow Up jest jednym z najbardziej poszukiwanych tytułów z jej katalogu. Muzyk urodził się w Tokio 2 stycznia 1933 roku. We wczesnych latach 70. był członkiem zespołu Jazz Messengers Arta Blakeya’a. Znany w Japonii jako „ojciec chrzestny jazzu”. Zmarł 8 marca 2022 roku w Kawasaki.

W 1975 roku, kiedy ukazał się Orangutan, nagrał dla TBM jeszcze dwie płyty, z Mari Nakamoto oraz His Fellows – Touch. Na recenzowanej płycie zagrali z nim znany saksofonista Mori Kenji i gitarzysta Kazumi Watanabe.
Płyta został nagrana 4 kwietnia 1975 roku w Aoi Studio w Tokyo. Studia Aoi były ulubionym miejscem właściciela TBM. Wszyscy muzycy byli razem w studiu, choć byli oddzieleni ekranami akustycznymi i nie stosowano dogrywek. Sygnał był nagrywany, a później miksowany przez konsolę Philips MM-II. Jako wielośladowy magnetofon masteringowy został wykorzystany 16-ścieżkowy S-79 firmy 3M, pracujący z prędkością 76 cm/s (co interesujące dane te podano w europejskim systemie, a nie amerykańskim), a stereofoniczny Philips Pro-51 z prędkością 38 cm/s. Wybrano do tego interesujące mikrofony, bo i Neumann M49 oraz U67, i mikrofony firm Sony oraz Electro-Technica. Odsłuchy prowadzono z potężnymi głośnikami Altec 604E.
▌ Dźwięk
Płyta Isao Suzuki Quartet rozpoczyna się rytmicznym pulsem kontrabasu, który w ˻ 1 ˺ Blue Road brzmi jak gitara basowa (może zresztą nią jest), kontrapunktowanym z prawej strony klarnetem basowym, a pośrodku i z lewej dźwiękami organów Fendera. Od razu wiemy, iż to muzyka fussion. Jest w tym OGIEŃ. Obydwa poprzednio słuchane krążki są znakomite, ale znacznie bardziej zachowawcze i nieco jednostajne. Orang-Utan to rytm, to barwy, to groove.

Brzmienie tej płyty jest odpowiednio bardziej otwarte niż obydwu poprzednich. Mam wrażenie, iż Grundman nie starał sie narzucać im swojego punktu widzenia, a raczej oddać to, co było na taśmie „master” poprawiając to, co się da poprawić i zostawiając to, czego się nie da. Tutaj mamy więc jasny saksofon w prawym kanale, ciepłą gitarę w lewym i pokazaną niemal monofonicznie perkusję pośrodku. Wraz z gitarą basową tworzą one kręgosłup nagrań.
W ˻ 2 ˺ Where Are You Going? powracamy do jazzowego idiomu. Wokal Mari Nakamoto jest pokazany bez czyszczenia jego dolnej średnicy, gdzie czasem słychać mocniejsze podkolorowanie, wynikające, jak sądzę, z dość bliskiego ustawienia mikrofonu. Ale i tutaj mamy do czynienia z otwartym dźwiękiem, co słychać po gitarze Watanabe i wtedy, gdy lider gra smyczkiem na kontrabasie.
Przestrzeń jest całkiem spora, ładna, ciągła. Nie ma w niej punktowania instrumentów, co na oryginalnych płytach LP wytwórni TBM zdarza się dość często. Jest natomiast oddech i dystans. To naprawdę istotny element nowych remasterów Grundmana. Otwierają one nagrania, które są w innych wersjach albo bardzo blisko nas (Cisco), albo nie mają za sobą powietrza, jakby instrumenty grały w naszym pomieszczeniu, z naszą akustyką.
PORÓWNANIE • Bardzo interesujące było więc dla mnie porównanie remasteru SACD, który recenzujemy, z wydaniem Craft Recordings, a więc tym, które wyszło spod ręki pana Koki Hanawa w 2016 roku. To wprawdzie tylko płyta CD, porównanie nie jest więc do końca miarodajne, choćby jeżeli porównamy ją z warstwą CD hybrydowej płyty SACD. Mimo to różnice były naprawdę czytelne.

Poprzedni remaster jest bardziej otwarty jeżeli chodzi o atak. Ma dobrze zachowany rytm i groove. Ale też brakuje mu nasycenia, które teraz dostajemy. Nowa wersja na SACD jest doskonała w nasycaniu instrumentów i przestrzeni. Wersja z 2016 roku jest dość płaska i trochę jazgotliwa – ale tylko w tym porównaniu. Bas ma gęsty i selektywny, co wypada naprawdę dobrze W wokalu Nakamoto „popy” nie są już tak czytelne, bo i jej głos jest nieco otwarty. Całość jest mocniej skompresowana, źródła dźwięku są więc bliżej nas. To jest fajne, ale w dłuższej perspektywie, męczące. Wolę miękkość i gęstość nowego masteru Grundmana, naprawdę bardzo dobrego.
» Jakość dźwięku: 8/10
▌ Podsumowanie
Recenzowana powyżej trójka jest nietypowa. Nie ma w jej składzie nie typowych „hiciorów” wytwórni Three Blond Mice, a dźwięk płyt jest bardzo zróżnicowany .Trzymają one wysoki poziom, ale jednak idą w stronę ciepła, przyjemnego grania, a nie uderzenia, rozdzielczości nagłego skoku dynamiki, znanych z płyt Yamamoto i Suzuki.
Nie jest więc tak iż każda płyta TBM jest, z automatu, doskonała i bez skazy. Może choćby nie chodzi o skazy, a o nasze oczekiwania, ukształtowane przez kilka wybranych tytułów, które katujemy już od dziesiątków lat. Tym razem dostajemy płyty po prostu przyjemne, rozrywkowe. I jedynie Orangutan wprowadza co jakiś czas życie i power. Ciekawa, bardzo ciekawa trójka.
»«

» JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty odtwarzane były na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, a płyty LP na gramofonie SME Model 60. Słuchałem go z wkładką My Sonic Lab Singature Diamond. Do czyszczenia igły wykorzystałem DS Audio ST-50, zestalony żel.
Sygnał do przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC przesyłany był kablem Furutech Ag-16-R4, a do przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris III interkonektem Siltech Triple Crown. W torze były również wzmacniacz mocy Soulution 710 oraz kolumny Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.
Przedwzmacniacz połączyłem ze sztuczną masą → NORDOST QRT QKORE6 i położyłem na nim generator szumu → NORDOST QRT QPOINT.
→ www.SONYMUSIC.co.jp
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”
«●»