Three Blind Mice: „Ginparis session”, IMADA, MINE, SUZUKI • remaster 2025 → SACD/CD ⸜ RECENZJA

highfidelitynews.pl 2 tygodni temu

Tym razem recenzujemy trzy najnowsze płyty Three Blind Mice w remasterze A.D. 2025: TBM-2, TBM-4, TBM-9 oraz TBM-76.

28 lutego 2024 roku ukazały się trzy pierwsze tytuły z katalogu wytwórni Three Blind Mice, zremasterowane przez Berniego Grundmana z myślą o wydaniu ich na 180 g płytach LP oraz hybrydowych płytach SACD. Wraz z najnowszą czwórką, będącą drugą częścią SERII 2 będziemy mieli już dwadzieścia płyt.

Remaster SERII 1 powstał w studiu Bernie Grundman Mastering, a za SERIĘ 2 jest odpowiedzialne własne studio Warnera, Warner Music Mastering; więcej → TUTAJ. Płyty te ukazują się tylko w Japonii.

» ˻ SERIA 2 ˺ Część 2

˻ I ˺ TBM-9 • Ginparis session – June 26, 1963, Three Blind Mice/Sony Music Labels Inc. MHCL-10185, SACD/CD ⸜ 1972/2025
˻ II ˺ TBM-2 MASARU IMADA QUARTET, Now!!!, Three Blind Mice/Sony Music Labels Inc. MHCL-10186, SACD/CD ⸜ 1970/2025
˻ III ˺ TBM-4 KOSUKE MINE QUINTET, 2nd Album, Three Blind Mice/Sony Music Labels Inc. MHCL-10187, SACD/CD ⸜ 1971/2025
˻ IV ˺ TBM-76 ISAO SUZUKI SEXTET, Ako’s Dream, Three Blind Mice/Sony Music Labels Inc. MHCL-10188, SACD/CD ⸜ 1976/2025

Płyty te zostały wydane w serii プレミアム復刻コレクション („Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice”) na hybrydowych krążkach SACD oraz 180 g winylu. Jej opiekunem jest Koki Hanawa, były szef Disk Union Jazz, a w tej chwili prezes Judgement Entertainment.

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

„Ginparis session” , MASARU IMADA QUARTET, KOSUKE MINE QUINTET, ISAO SUZUKI SEXTET

Wydawca:

Three Blind Mice/Sony Music Labels MHCL-10185, 10186, 10187, 10188

Format: SACD/CD
Premiera: 22 października 2025
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA

Jakość dźwięku: 7-9/10

www.SONYMUSIC.co.jp

WYDAWCA mógłby „docisnąć” i wydawać płyty z katalogu TBM co miesiąc, a audiofile – w tym i ja – prawdopodobnie zacisnęliby zęby i kupowali je. Jak się jednak wydaje, Sony oraz kuratorowi serii, panu Koki Hanawa, nie chodziło o „kolejny” masowy remaster, a wybór tytułów, które rzadko trafiają do reedycji, połączonych z hitami, które by każdą taką część „ciągnęły”. Co, tak na marginesie, przypominałoby strategię Warner Music i Polskich Nagrań w ramach serii „Polskie Nagrania Catalogue Selections”.

Sony, obecny właściciel katalogu TBM, wydaje więc płyty trójkami lub czwórkami i w sporym odstępie czasowym. W 2024 roku do sprzedaży trafiły trzy części SERII 1: pierwsza ukazała się 28 lutego, druga 26 czerwca, a trzecia 28 października. W roku 2025 otrzymaliśmy nie dziewięć, a jedenaście tytułów: trzy wydane 26 lutego, cztery 25 czerwca oraz – kolejne cztery, o których mówimy tym razem – 22 października. Do tej pory mamy więc zremasterowanych 20 płyt.

Na 25 lutego zapowiedziano kolejne, ale na razie mówi się o tylko dwóch: Hiroshi Fukumura Quintet Hiroshi Fukumura Quintet oraz jednym z najwyżej wycenianych tytułów na wtórnym rynku, Black Orpheus Isao Suzuki Trio.

Wszystkie dotychczas wydane płyty oraz zapowiedziane można zamawiać przez sklep → CD JAPAN.
Remaster

Three Blind Mice jest jednym z najbardziej znanych i szanowanych muzycznych wydawnictw w świecie jazzu. Ta japońska wytwórnia została założona w 1970 roku przez Takeshi „Tee” Fujii, producenta wszystkich jej płyt. Miała na celu udostępnienie publiczności twórczości młodych muzyków z kraju, w którym dziewięć lat później powstał Walkman, zmieniający sposób, w którym muzyka była konsumowana, a którzy nie mieli szans na podpisanie kontraktu z którąś z dużych wytwórni. Jedną z jej cech szczególnych miała być wypracowana samodzielnie technika nagraniowa. Genezę jej powstania przytoczyłem w recenzji pierwszej trójki płyt z serii „Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice”; czytaj → TUTAJ.

Jak mówiliśmy, dziewięć płyt Serii I oraz trzy z Serii II, została przygotowana w USA przez Berniego Grundmana. Od trzynastego tytułu prace remasteringowe przeniosły się do Japonii. Nad nowym brzmieniem płyt z SERII 2 czuwa teraz pan ISAO KIKUCHI z Mixer’s Lab, który odpowiedzialny jest za płyty SACD. Przy wersji LP współpracuje z panem KATSUTOSHI KITAMURA, który wykonuje nacięcie lakieru. Co ciekawe, w przypadku płyt winylowych wyszczególniono również inżyniera pre-masteringu, pana Horoyouki Shitosuki z Sony Music Studios. Winyl wytłoczono w Sony Music Solutions w Shizouka.

LP otrzymało repliki oryginalnych obi i zostały wytłoczone na winylu o wadze 180 g. Z kolei krążki SACD dostajemy (niestety) w klasycznych pudełkach typu jewelbox, też z obi, ale nawiązującym do reszty serii, a nie do oryginału. Byłoby wspaniale, gdyby były to chociaż płyty mini LP, a już 7-inch z oryginalnym obi byłyby spełnieniem marzeń. Przypomnijmy, iż Sony wydaje w ten sposób płyty wielu innych wykonawców.

Z ciekawostek dodam, iż z okładek nowych reedycji zniknęły oryginalne oznaczenia katalogowe TBM, na przykład – jak w tym przypadku – TBM-9 czy TBM-2. To drobne, ale charakterystyczne dla korporacji „oczyszczanie” produktu z oryginalnych cech. Ma to na celu włączenie ich do korporacyjnego stylu, czyli zunifikowanego i maksymalnie homogenicznego, jeżeli chodzi o reprezentację graficzną. Co, trzeba powiedzieć, nie jest fajne.

»«

˻ I ˺ TBM-9 • Ginparis session – June 26, 1963 ⸜ 1975

Noszący numer katalogowy TBM-9 tytuł Ginparis session – June 26, 1963 to, jak czytamy w materiałach prasowych, „namiętna sesja w Ginpari, katakumbach Akademii Jazzu skupionej wokół Takayanagiego, Togashiego (perkusja), Kikuchiego (fortepian) i Kanai (kontrabas). Czwórka ta tworzyła wpływową grupę, która wyznaczyła kurs jazzu w Japonii na wiele lat. Choć na okładce nie znajdziemy nazwiska czy nazwy, to znana jest również jako dzieło gitarzysty jazzowego Masayuki Takayanagi & New Century Music Institute. Przez większość swojej kariery Takayanagi grał na gitarze Gibson ES-175 z 1963 roku.

Wikipedia o tym muzyku pisze:

Masayuki „Jojo” Takayanagi (高柳 昌行, Takayanagi Masayuki; 22 grudnia 1932 – 23 czerwca 1991) był japońskim muzykiem jazzowym, improwizatorem i muzykiem noise’owym. Działał na japońskiej scenie jazzowej od końca lat 50. W latach 60. założył zespół New Direction (później New Direction Unit), który nagrał kilka albumów w latach 70. Nagrał również kilka albumów z saksofonistą Kaoru Abe, w tym Kaitai Teki Kohkan, Gradually Projection i Mass Projection.
⸜ Hasło ‘Masayuki Takayanagi’ w: Wikipedia, → en.WIKIPEDIA.org, dostęp: 26.11.2025.

Płyta Ginparis session ukazała się dopiero dziewięć lat po nagraniu. Tak więc mowa o rejestracji historycznej, monofonicznej. Za jej brzmienie był odpowiedzialny Osamu Uschida, ale do wydania przez TBM przygotował ją Yoshikiko Kanari, oryginalny autor dźwięku do większości płyt tego wydawnictwa.

Ciekawe, iż TBM zdecydowało się wydać tę płytę już w pierwszej dziesiątce, najwyraźniej doceniając jej ponadczasową wartość. Tę atencję odczytamy również z reedycji – choć to niszowy tytuł, miał do tej pory aż siedem wznowień na LP i pięć cyfrowych, w tym dwa SACD (z najnowszym) oraz Blu-Spec CD.

Dźwięk

Płytę otwiera puls kontrabasu. Pod spodem, co jakiś czas, słychać brzęk sztućców. Kiedy porównamy to jednak z podobnymi nagraniami z USA okaże się, iż japońscy melomani są niezwykle zdyscyplinowani, można by pomyśleć, iż basista gra sobie w niewielkim pubie jeszcze zanim ktokolwiek do niego wszedł.

Pod spodem delikatnie słychać szum magnetofonu, ale nie jest to żadne problem. Tym bardziej, iż ten monofoniczny dźwięk jest niezwykle wiarygodny. W tym sensie, iż choć wyraźnie w „sepii”, z przewagą średnich częstotliwości, to jednak bardzo „tu i teraz”. Kiedy basista w 1:20 ˻ 1 ˺ Greensleeves nagle uderza otwartą ręką o struny, to jest to jak wystrzał, jak trzaśnięcie.

To wyjątkowo dobre nagranie. Jak mówię, wcale nie perfekcyjne technicznie, ale jednak w swojej naturalnej „obecności” niezwykle przekonywające. Pierwszoplanowe instrumenty, jak gitara Masayuki Takayana, są mocno z przodu, przez co wydają się dominować. Ale to nie jest dominacja opresyjna, a po raczej coś w rodzaju zwrócenia uwagi na instrument prowadzący.

Fortepian otwierający ˻ 2 ˺ Nardis, kompozycję Milesa Davisa, nie jest tak mocno przodu, jak gitara. To perkusja wydaje się teraz ważniejsza, a instrument na którym gra Masabumi Kikuchi wydaje się trochę zniekształcony. Ciekawe, ale mocno słychać zaśpiew pianisty (?), dość typowe zjawisko na japońskich koncertach jazzowych.

Wraz z ˻ 3 ˺ If I Were A Bell wracamy do mocnego instrumentu prowadzącego – w tym przypadku trąbki. Jest ona całkiem ciepła i to nie jest ostre uderzenie. Ma też lekko podciętą część niższego środka, przez co brzmi w trochę zduszony sposób. Ale to wszystko nie ma znaczenia, naprawdę. Podobnie jak w pierwszym nagraniu, tak i tuta wrażenie obecności muzyków przed nami jest wyjątkowe, bo i gitara brzmi wyraźnie, i perkusja jest nieco dalej w planie niż poprzednio.

Od strony gry to nie jest płyta dla perfekcjonistów. Muzycy nie zawsze trafiają w nuty, przez co odbieram te nagrania w podobny sposób, jak „katakumbowe” realizacje jazzowe z Polski. Czyli: mnóstwo entuzjazmu, energii i emocji, przy dobrych umiejętnościach, ale wciąż nie dorównujących temu, co się działo za Oceanem. Na to przyjdzie jeszcze czas.

Jako słuchacz jestem jednak wyjątkowo zadowolony. A to dlatego, iż to dokument w rodzaju tych prawdziwych, a nie preparowanych. Nikt niczego tu nie dograł, nie wygładził, nie wypreparował. To surowe granie pokazane z bliskiej perspektywy, z bardzo mocno dobitym dużym bębnem perkusji, co szczególnie dobrze słychać w kilku momentach ostatniego na płycie ˻ 4 ˺ Obstruction, utworu autorstwa kontrabasisty Hideto Kanai. Świetnie się tego słucha!

PORÓWNANIE • Remaster z 2020 roku, czyli poprzedzający ten, który recenzujemy, wydany na płycie CD, nie był wcale zły. A jednak chwila z nową wersją i wiemy, iż brzmi trochę tak, jakby został przygotowany z taśmy „master” 2., a może choćby 3. generacji. Jest o wiele mniej dynamiczny i rozdzielczy. Otwierający płytę kontrabas ma z nim mniejszą klarowność, przez co bardziej buczy niż w wersji SACD, nie ma też wyraźnych tekstur.

Całość jest cieplejsza i mniej jednoznaczna. No i nie ma się wrażenia „surowości”, która jest tak ważna dla tej płyty. Mam też wrażenie, iż realizator lekko poszerzył monofoniczne instrumenty, aby zajmowały większą przestrzeń. Niepotrzebnie, bo jednocześnie rozmazał atak. I choć to naprawdę przyjemne granie, to jednak o klasę gorsze od wersji SACD.

» Jakość dźwięku: 7/10

»«

˻ II ˺ TBM-2 MASARU IMADA QUARTET Now!!! ⸜ 1970

Wydany 20 września 1970 roku album Now!!! przyniósł jazz łączący modalność, free jazz i Post Bop. To odważny krok, jak na drugi zaledwie tytuł młodej wytwórni.

Masaru Imada (今田勝), pianista mający formalne wykształcenie w zakresie muzyki klasycznej, urodził się w 1932 roku i należał do pierwszej generacji muzyków jazzowych w Japonii. Od 1953 roku był członkiem zespołu klarnecisty Eiji Kitamury, a od 1964 roku miał własne trio. W 1984 roku założył zespół fusion Now’in.

Trzy z czterech utworów, które składają się na płytę Now!!! zostały zarejestrowane 10 sierpnia 1970 roku w AIO Studio w Tokio, a Alter dzień później. Inżynierem dźwięku podczas tych sesji był Yoshikiko Kannari.

Dźwięk

Płyta Masaru Imada Quartet zatytułowana Now!!! została nagrana przez TBM w sposób, który będzie w następnych kilku latach szlifowany i dopieszczany. Realizatorem dźwięku był pan Yoshihiko Kanari, a nagranie powstało w studiu AOL. Ale to jednak wciąż pierwsze kroki tej wytwórni i duetu Takeshi „Tee” Fujii (produkcja) oraz Yoshikiko Kannari w świecie perfekcjonistycznych realizacji jazzowych.

Dźwięk jest bardzo fajny, to czyste granie z instrumentami rozłożonymi po kanałach w taki sposób, jak to wypraktykowali w USA Rudy Van Gelder, Roy DuNann i inni – fortepian z lewej strony, pośrodku kontrabas, a po prawej saksofon i perkusja. Nie znaczy to, iż zawsze były one dokładnie w tych kanałach, a to, iż każdy z nich był ustawiany skrajnie w panoramie, raz z lewej, raz z prawej strony, bez przenikania w przyległe okolice. Nie ma też jeszcze tej namacalności, szczególnie w brzmieniu fortepianu, która tak zachwyci wraz z płytami Tsuyoshi Yamamoto.

A jednak to dobry dźwięk, dobre granie. Tym bardziej, iż całość jest czysta i wyraźna. Całkiem jasno pokazana perkusja nie jest rozjaśniona, a po prostu czytelna. Kontrabas nie ma wyraźnego ataku, ale nie dudni, ani nie rozmywa się. Fortepian ustawiony jest dość wysoko w paśmie, nie słychać jego niskich częstotliwości. Nie tylko dlatego, iż tak do wymyślili sobie realizator i producent, ale też dlatego iż grający na nim lider kwartetu, Masaru Imada, nie zahacza o nie.

Wysoka góra jest naprawdę czysta, co pokazują dzwonki wchodzące zaraz na początku ˻ 1 ˺ Nostalgii, utworu napisanego przez Imadę, jak i z blachami perkusji w intro do ˻ 2 ˺ Alter. To drugie wejście jest bardzo wyraźne, a to ważne, ponieważ mamy tu grę na preparowanym fortepianie, delikatne dźwięki kontrabasu i perkusji. Cisza jest tu równie ważna, jak dźwięk.

Pełne pasmo powraca dopiero w ˻ 3 ˺ Gehi Dorian. Instrumenty wciąż słychać z dystansu, szczególnie fortepian, ale są one teraz wypełnione i mocne. Pozostaje szybkość, a dochodzi do tego wypełnienie. I nie ma w tym zbyt wiele szumów. Delikatnie mocniej słychać je na początku ˻ 4 ˺ The Shadow of the Castle, który kończy płytę, ale zaraz to niknie. Dlatego też, choć to nie jest brzmienie, które wyniosło TBM do statusu legendy świata jazzowego i audiofilskiego, słucha się tej płyty z przyjemnością bez spiny i nerwowości.

PORÓWNANIE • Wersja z 2020 roku, wydana wówczas we współpracy z Craftman Records, po którą ponownie sięgnąłem, jest mniej rozdzielcza i dynamiczna niż nowy remaster, co powtarza schemat, który usłyszałem przy płycie Ginparis session. To bardziej zdystansowane granie, z mniej namacalnym atakiem.

Ciekawe, ale wydaje się ono również mniej czyste. Choć ogólny poziom dźwięku jest niższy niż na wersji SACD, co sugerowałoby mniejszą kompresję, nie potwierdza się to w dynamice. Ta jest płytsza i mniej kontrastowa niż w wersji z 2025 roku. To poprawny remaster, ale jednak daleko mu do tego, co udało się osiągnąć inżynierom Warner Music Mastering.

» Jakość dźwięku: 7-8/10

»«

˻ III ˺ TBM-4 KOSUKE MINE QUINTET 2nd Album ⸜ 1971

O sesji, w czasie której powstała druga dla TBM płyta saksofonisty Kosuke Mine, mówi się najczęściej „pionierska, a także iż była ona „kamieniem węgielnym wczesnych nagrań modern jazzowych Three Blind Mice”. To niezwykle energetyczne nagranie, w czym pomaga nietypowy skład. Obok saksofonu, perkusji i kontrabasu, mamy tu bowiem również gitarę oraz puzon.

W opisie przygotowanym przez wytwórnię czytamy:

To drugi album TBM młodego Kosuke Mine, który gra z pasją i energią wraz z jednym z muzyków z kwartetu Sadao Watanabe. Utwory „Y.M.” i „Striped Slacks”, w których Mine i Masuo prezentują serię wspaniałych fraz, są znakomite!
⸜ za: Hasło ‘Mine, Kosuke Quintet* – 2nd Album’ w: Discogs, → www.DISCOGS.com, dostp: 26.11.2025.

Pomimo tak dobrego nastawienia, to tytuł TBM będący jednym z najrzadziej wznawianych. Wraz z najnowszymi mamy tyko trzy wersje winylowe i trzy cyfrowe, w tym Blu-spec CD i SACD. Ciekawe, ale pierwsze wydanie LP pojawiło się bez obi, a pierwszy cyfrowy remaster pochodzi dopiero z 2013 roku. Rejestracji materiału dokonano w AOL Studios w ciągu dwóch dni: 29 listopada oraz 2 grudnia 1970 roku; za dźwięk był odpowiedzialny, ponownie, pan Yoshikiko Kannari.

Dźwięk

Drugi album Kosuke Mine nagrany dla wytwórni Three Blind Mic powstał zaledwie kilka miesięcy po płycie Masaru Imada Quartet Now!!!, dzieli więc z nim sposób nagrania. To dość jasne brzmienie z wyraźną dominacją saksofonu altowego, jak w ˻ 1 ˺ Y.M., utworze napisanym rzez lidera. Kiedy w ˻ 2 ˺ Brother-In-Law dołącza do niego puzon dźwięk się obniża i wypełnia, ale choćby wówczas jesteśmy po lżejszej stronie dźwięku.

Podobnie, jak wcześniej, tak i tutaj instrumenty są przyporządkowane do kanałów lub ustawione centralnie. Ale teraz perkusja ma wyraźniejsze brzmienie, jest też czytelniejsza. Także i gitara w lewym kanale ma ładniejsze wypełnienie. To wciąż lekko zdystansowany dźwięk, a jednak w jakiejś mierze bardziej namacalny. Saksofon lidera nie jest szczególnie mocny i dopiero, kiedy w ˻ 4 ˺ Chin-san. Take 1 sięga on po instrument sopranowy, wydaje się to rozwijać brzmienie w głąb. Także i puzon jest tu wypuszczony mocniej do przodu.

Powraca on w głównej roli, co oczywiste, w ˻ 5 ˺ Chin-san. Take 2 – wersji, która wydaje mi się ciekawsza. Także brzmieniowo, bo po raz pierwszy tak ładnie słychać kontrabas, a gitara kładzie tło pod dźwięki instrumentów dętych.

Ale i tak to zdystansowane granie, uchwycone raczej z pewnej odległości niż z blisko ustawionych mikrofonów. Fajne jest w nim to, iż jest to czyste i rozdzielcze. No i to naprawdę ciekawa, wciąż awangardowa, migotliwa pomysłami, mimo upływu pięćdziesięciu pięciu lat (!), muzyka.

» Jakość dźwięku: 7-8/10

»«

˻ IV ˺ TBM-76 ISAO SUZUKI SEXTET Ako’s Dream ⸜ 1976

Najbardziej znanymi płytami Isao Suzuki, muzyka grającego na kontrabasie i wiolonczeli, są Blow Up z 1973 (TBM-3) oraz Blue City, pierwotnie wydana w 1974 roku (TBM-24). Pozostałe funkcjonują w przestrzeni medialnej, jednak znacznie rzadziej; rzadziej są też wznawiane.

Przykładem płyt z tej drugiej grupy jest Ako’s Dream. Została nagrana 19 i 27 października 1976 roku w Epicurus Studio w Tokio przez pana Kannari i znana jest z połączenia energicznego hard bopu i medytacyjnego nastroju. To album koncepcyjny poświęcony jego córce Ako. Znalazły się na nim cztery utwory, wśród nich tytułowy Ako’s Dream oraz cover Feel Like Makin’ Love.

Sekstet charakteryzuje się unikalną instrumentacją, np. Suzuki gra na wiolonczeli jazzowej i basie piccolo, co tworzy charakterystyczne brzmienie. W jego składzie znaleźli się znani muzycy, tacy jak Kazumi Watanabe na gitarze oraz Tsuyoshi Yamamoto na fortepianie, pianinie elektrycznym i syntezatorze.

Choć mniej znany od dwóch wspomnianych wydawnictw Isao Suzuki, nosił był przecież jego nazwisko, dlatego też był w miarę często wznawiany. Obok sześciu wersji LP (wraz z najnowszą) mamy do czynienia również z pięcioma wersjami cyfrowymi. Wprawdzie z ultrapopularnymi Misty czy Midnight Sugar Tsuyoshi Yamamoto Trio trudno się mierzyć, to jednak mamy i płyty XRCD, i CD, i Blu-spec CD i – najnowszą – SACD. Nie ma więc na co narzekać.

Dźwięk

Sześć lat, które upłynęły pomiędzy dwoma poprzednimi płytami, a Ako’s Dream zmieniło sposób podejścia pana Kanari do dźwięku. prawdopodobnie dołożyła się do tego również zmiana studia. To bardziej namacalne granie, mocniej wypełnione od dołu, gęstsze. I choć lider gra tu na wiolonczeli w podobny sposób jak na kontrabasie, a więc nie ma mocnego dołu, to i tak brzmi to bardzo fajnie. Mocny, bardzo mocny pogłos, który słychać od pierwszych dźwięków jego instrumentu w tytułowym ˻ 1 ˺ Ako’s Dream otwiera brzmienie, podobnie jak syntezator, na którym gra Yamamoto.

Ale to czytelność i namacalność dźwięku są tu najważniejsze. Bo dół świetnie „obsługuje” elektryczny bas Motohiko Hamase, nie ma więc wrażenia wychudzenia brzmienia. Namacalność jest wyraźna i z gitarami Watanabe i Akiyama, ale przede wszystkim z fortepianem Yamamoto, który przerzuca się między instrumentami w ramach jednego utworu. Wiolonczela Suzuki na długim pogłosie tworzy tło, na którym są ustawiane pozostałe instrumenty. I choćby jeżeli są niemal na osi wraz z nią, jak fortepian w ˻ 2 ˺ Isao Family, nie tracimy przez to czytelności, nie zlewa się to w grudę.

Można tej płyty słuchać bardzo głośno, a nigdy nie będzie to bolesne. To raczej tak, jakbyśmy się przesuwali w rzędach od siódmego do piątego i trzeciego. Interesujące jest również to, iż muzycy nie bali się wykorzystać syntezatora, aby wypełnić brzmienie, jak w ˻ 3 ˺ Feel Like Makin Love. Mimo iż nie jest on najważniejszy, to jednak pełni istotną rolę w budowaniu nastroju.

A ten jest radosny, jest otwarty, jest jasny energetycznie. Inaczej niż najbardziej znane albumy tego kontrabasisty/wiolonczelisty, które wydają się trochę przekombinowane, ten emanuje euforią gry. Szczególnie, iż utwory nawiązują do swingowej części historii jazzu, co jest podkreślane grą gitar, jak w ˻ 4 ˺ Seven Come Eleven. To ich popis, ich moment, ich dziewięć minut.

To naprawdę świetna płyta, i muzycznie, i dźwiękowo, której można słuchać często i się nie znudzi, ani nie „zabije” dźwiękiem.

» Jakość dźwięku: 8-9/10

» Kolekcja reedycji premium Three Blind Mice w HIGH FIDELITY:
˻ SERIA II ˺
  • Three Blind Mice: IMADA, YAMAMOTO, MIYAMOTO, UEMATSU – remaster 2025 • SACD/CD → RECENZJA
  • Three Blind Mice: SUZUKI, SUGANO, NAKAMURA – remaster 2025 • SACD/CD → RECENZJA
˻ SERIA I ˺
  • Three Blind Mice: YAMA & JIRO, HOKOSAWA, SUZUKI – remaster 2024 • SACD/CD → RECENZJA
  • Three Blind Mice: SUZUKI, NAKAMOTO, TOKI ⸜ remaster 2024 • SACD/CD → RECENZJA
  • Three Blind Mice: KOSUKE, MOTOHIKO, YAMAMOTO ⸜ remaster 2024 • SACD/CD → RECENZJA

»«

» JAK SŁUCHALIŚMY • Odsłuch został przeprowadzony w systemie referencyjnym „High Fidelity”. Płyty cyfrowe odtwarzane były na odtwarzaczu SACD Ayon Audio CD-35 HF Edition, a płyty LP na gramofonie Rega P8. Słuchałem go z wkładką Denon DL-103. Do czyszczenia igły wykorzystałem DS Audio ST-50, zestalony żel.
Sygnał z gramofonu przesyłany był do przedwzmacniacza gramofonowego RCM Audio Sensor Prelude IC, a do przedwzmacniacza liniowego Ayon Audio Spheris Evo interkonektem Crystal Cable Absolute Dream. W torze były również wzmacniacz mocy Soulution 710 oraz kolumny Harbeth M40.1. Okablowanie – Crystal Cable Absolute Dream, Siltech Triple Crown, z zasilaniem Siltech, Acoustic Revive i Acrolink.
Przedwzmacniacz połączyłem ze sztuczną masą → NORDOST QRT QKORE6.
» W tekście znalazł się link afiliacyjny do sklepu CD JAPAN.

www.SONYMUSIC.co.jp

tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

«●»

Idź do oryginalnego materiału