Na swoim trzecim albumie Chilijski
Demoniac zdecydowanie prezentuje własną wersję klasycznego thrashu. Mieszają składnikami bez opamiętania i nigdy nie wiadomo, co wydarzy się za kilka sekund. Szalone, pędzące riffy, zmiany metrum w niespodziewanych momentach, totalnie odjechane solówki i przede wszystkim bas! To co wyczynia
Vicente Pereira przechodzi ludzkie pojęcie. Polecam. Może się podobać albo nie podobać ale na pewno nie jest nudno.
Statystyki: autor: Szajtan — 40 min. temu