Po
śmierci męża w wypadku samochodowym pogrążona w depresji malarka
Ramona izoluje się w wiejskim domu ze swoimi dziećmi,
czternastoletnim Taylorem i sześcioletnią Annie. W katastrofie,
która zabrała jej ukochanego kobieta odniosła kontuzję kończyny
dolnej, ale większe spustoszenie w niepełnej rodzinie sieje jej
stan psychiczny. Pewnego dnia przed domem Ramony zjawia się
tajemnicza kobieta w czerni, która początkowo sprawia wrażenie
mocno zagubionej, ale już podczas pierwszej rozmowy z samotną matką
ujawnia swoje złe zamiary wobec niej i jej bliskich. Poza tym w jej
enigmatycznych wypowiedziach Ramona wychwytuje niepokojący podtekst
dotyczący niedawnego wypadku. Nieznajoma nie ma zamiaru szybko
opuścić podwórka Ramony, która nieprzyjemnie zaskakuje swego syna
rezygnacją z szukania pomocy. Zamiast podjąć potencjalnie
ryzykowną próbę ucieczki, wdowa woli zostać w rzekomo bezpiecznym
domu.
 |
Plakat filmu. „The Woman in the Yard” 2025, Blumhouse Productions, Homegrown Pictures, Ombra Films |
Horror
psychologiczny zrodzony z obrazu nieznajomego siedzącego na krześle
przed odizolowanym domem. Obrazu mężczyzny w czarnym kapeluszu z
szerokim rondem uparcie wpatrującego się w cudzą nieruchomość.
Człowiek latami prześladowany przez tę wizję, Sam Stefanak, nie
miał wątpliwości, iż wyobraźnia podsuwa mu samozwańczego
pastora Henry'ego Kane'a, fikcyjną postać związaną z Poltergeist
Universe (cykl filmowych horrorów nadprzyrodzonych otwarty w 1982
roku przez Tobe'ego Hoopera), coś mu jednak mówiło, iż jego
człowiek w kapeluszu ma do opowiedzenia inną złowrogą historię.
W tamtym czasie Stefanak trwał w przekonaniu, iż powinien iść
ścieżką komediową, dlatego odsuwał od siebie wszelkie myśli o
tym mrocznym przybyszu. Ale w 2020 roku, po wybuchu pandemii
COVID-19, mocno przygnębiony i mający mnóstwo wolnego czasu Sam
Stefanak doszedł do wniosku, iż to dobry moment na wysłuchanie
wyimaginowanego mężczyzny. Zasiadł przed komputerem i zadał mu
parę pytań - „kim jesteś?”, „dlaczego tu jesteś?”,
„co mogę zrobić, żebyś odszedł?” - a postać z jego
głowy szczerze i natychmiast na wszystkie odpowiadała. Zanim się
spostrzegł, Stefanak miał gotowy scenariuszu filmowy roboczo
zatytułowany „The Man in the Yard”. I zorientował się, iż to
bardzo osobisty utwór – jak się okazało skuteczny sposób na
poradzenie sobie z dręczącymi go myślami samobójczymi, na
pokonanie depresji.
W
2020 roku „The Man in the Yard” autorstwa Sama Stefanaka trafił
na The Black List („najbardziej lubiane” niezrealizowane
scenariusze filmowe), a w lutym 2024 roku media obiegła informacja o
współpracy Universal Pictures i Blumhouse Productions nad
przemianowaną - na „The Woman in the Yard” - opowieścią, którą
wyreżyseruje Jaume-Collet-Serra, twórca między innymi
„Domu woskowych ciał”
(2005), „Sieroty” (2009) i „183 metry
strachu” (2016). Zdjęcia główne ruszyły w ostatnim tygodniu
kwietnia 2024 w mieście Athens w hrabstwie Clarke (pierwsza duża
produkcja w Athena Studios) i małej miejscowości Bostwick w
hrabstwie Morgan w stanie Georgia, a budżet produkcji oszacowano na
dwanaście milionów dolarów. Dystrybucja „The Woman in the Yard”
ruszyła pod koniec marca 2025 roku. Kupiony przez Universal Pictures (dystrybutor)
i Blumhouse Productions (producent) scenariusz pt. „The Man in the Yard”
wbrew pozorom nie był tekstem gotowym do realizacji. Autor historii,
Sam Stefanak, od początku był szeroko otwarty na zmiany, polegał
na doświadczeniu producentów, którzy tak naprawdę tylko
zapoczątkowali proces modyfikacji jego dziełka. Największe
przeróbki wprowadził Jaume-Collet Serra, który dołączył do
zespołu w styczniu 2024 roku - jak to ujął Stefanak w wywiadzie
dla Filmmaker Magazine - „z bardzo konkretną wizją”.
Reżyser zaproponował scenarzyście przekucie tego thrillera akcji z
nurtu home invasion w thriller psychologiczno-surrealistyczny,
i nie napotkał najmniejszego oporu. Razem zabrali się do pracy,
która zaowocowała czymś głębszym od pierwotnego zamysłu. Według
pomysłodawcy omawianego projektu, Sama Stefanaka, „The Woman in
the Yard” to „jego historia zrealizowana zgodnie z bardzo
konkretną wizją Jaumego Coletta-Serry”. Alegoryczny film o
straumatyzowanej rodzinie niepokojonej przez obcą istotę siedzącą
przed ich domem. W centrum opowieści znajduje się kobieta z
niesprawną nogą, powoli topiąca się w studni rozpaczy Ramona
(przekonująca kreacja Danielle Deadwyler – m.in.
„W blasku ekranu” Jane Schoenbrun - która ponadto dołączyła do grona
producentów wykonawczych „The Woman in the Yard”), utalentowana
plastycznie, nagle osamotniona matka nastoletniego Taylora (bardzo
dobre wykonanie Peytona Jacksona) i kilkuletniej Annie (przeurocza
Estella Kahiha), heroicznie, ale najwyraźniej bez większych efektów
walcząca z wewnętrznymi demonami na kompletnym pustkowiu.
Najbliższa zamieszkana nieruchomość (mała farma) znajduje się
parę mil od jej smutnego gospodarstwa domowego, więzienia półsierot
niemogących liczyć na wsparcie rodzica, który im pozostał. A
przynajmniej tak to odczuwa pierworodny Ramony, czternastolatek,
który pozornie wskoczył na miejsce ojca w hierarchii rodzinnej.
Przejął większość obowiązków tragicznie zmarłego rodzica, ale
nie dano mu prawa samodzielnego decydowania – cała władza skupia
się w rękach niestabilnej emocjonalnie Ramony. Obcej istoty
wyglądającej jak kochana mama Taylora i Annie. Tak najbardziej
wyeksponowana postać „The Woman in the Yard” Jaumego
Colleta-Serry może być odbierana przez własne dzieci. Od czasu do
czasu ta straszna myśl z pewnością nawiedza choćby małą Annie,
ale zdecydowanie częściej musi dopadać Taylora. Czy patrząc na
Ramonę chłopak wspomina
„Inwazję porywaczy ciał”
Jacka
Finneya? Albo „Egzorcystę” Williama Friedkina? Tak czy inaczej,
jego zaufanie do matki maleje w zastraszającym tempie i jednoczenie
w jego sercu rozgaszcza się lęk. Podobno najczęściej boimy się
tego, czego nie znamy... a Taylor i Annie nie znają bestii
terroryzującej ich mamę.
 |
Plakat filmu. „The Woman in the Yard” 2025, Blumhouse Productions, Homegrown Pictures, Ombra Films |
Intrygujące
założenie fabularne torpedowane nierównym storytellingiem. Inaczej
rzecz ujmując: w moim odczuciu niekonsekwentne snucie niebanalnej
opowieści. „The Woman in the Yard” Jaumego-Colleta Serry to slow
burn movie łączący w sobie różne gatunkowe tradycje.
Pojawienie się – już w pierwszej partii filmu – mówiącej
zagadkami kobiety w czerni (hipnotyczna kreacja Okwui Okpokwasili,
m.in. „Jestem legendą” Francisa Lawrence'a, „Zmora” Mariamy
Diallo,
„Egzorcysta: Wyznawca”
Davida Gordona Greena) zwiastuje
thriller z nurtu home invasion – atak na dom przeprowadzony
najprawdopodobniej przez tylko jednego człowieka lub tylko jedną
nadnaturalną istotę. jeżeli taki jest plan twórców, to jego
realizacja zostaje odłożona na później. Enigmatyczna dama
zostanie na podwórku Ramony, Taylora i Annie – będzie sobie
siedzieć na krześle i gapić się na dom nic nierozumiejącej
rodziny – a tymczasem filmowcy będą kontynuować badania psychiki
czołowej postaci i zagłębiać się w jej trudne relacje z dziećmi.
Szczególnej uwagi wymaga scena z nauką pisania i odbijaniem
piłeczki. Ukryta symbolika, która ujawni się (albo nie) w ostatnim
kadrze „The Woman in the Yard”. UWAGA SPOILER Podświadoma
tęsknota Annie za bezproblemowym życiem rodzinnym. Idealny świat
po drugiej stronie lustra. Odwrócone R magicznym zaklęciem -
wołaniem o pomoc? - sześciolatki chcącej do taty i niepoznającej
mamy KONIEC SPOILERA. Ping-pong słowny Taylora i Ramony –
telepatyczna sprzeczka, zażarta wymiana argumentów w niedosłownym
rozumieniu, nastolatka, od którego wymaga się by był mężczyzną
i kobiety, która mimo wszystko ciągle traktuje go jak dziecko.
Wydoroślał, a ona choćby nie chce wysłuchać jego stanowiska w
aktualnie najbardziej palące sprawie rodzinnej. Co zrobić z jawną
obserwatorką zastygłą na starym krześle ustawionym przerażająco
blisko – coraz bliżej – ich skrajnie nieprzytulnego domu
„pośrodku niczego”? Czekać czy uciekać? W ocenie Taylora ta
pierwsza opcja jest bardziej ryzykowna, ale Ramona z jakiegoś
niepojętego dla niego powodu twardo obstaje przy biernym
przyglądaniu się rozwojowi sytuacji. Chłopak woli wziąć sprawy
we własne ręce; działać zamiast bezczynnie czekać na pewną(?)
śmierć. Tym bardziej, iż nie jest pewien, czy największe źródło
zagrożenia znajduje się na zewnątrz, czy raczej wewnątrz zimnego
gniazda rodzinnego? Incydent z nożem kuchennym z całą mocą
uświadamia mu w jak koszmarnym położeniu znalazł się on i jego
bezbronna siostra. Szukając sposobu na pozbycie się domniemanego
wroga zewnętrznego, musi zachowywać maksymalną czujność przy
domniemanym wrogu wewnętrznym, który jeszcze niedawno był jego
troskliwą mamą. A teraz Taylor posądza ją o zabicie jego
najlepszego przyjaciela? Na pewno nie podejrzewa, iż Ramona ukrywa
coś jeszcze, iż dopuściła się oszustwa, które może
nieodwracalnie rozbić tę ledwo trzymającą się rodzinę. „The
Woman in the Yard” Jaumego Colleta-Serry moim zdaniem jest
spektaklem zmarnowanych szans. Niepospolite podejście do niestety
dość powszechnego problemu i długie chodzenie w kółko. W
rozczarowująco nieklaustrofobicznym domu wymownych cieni. Analiza
psychologiczna sprowadzona do ogólników. Wypada nadmienić, że
reżyser „The Woman in the Yard” postrzegał to jako odpowiedź
na nieuświadomioną potrzebę dzisiejszej publiczności, zwykle
narzekającą na wszelkie niedopowiedzenia w utworach filmowych, ale
jego zdaniem tak naprawdę pragnącej jak najszerszego pola do
interpretacji własnej. Pożywki dla wyobraźni. Sęk w tym, że
mojej fantazji Kobieta na Podwórku nie pobudziła. No dobrze, trochę
tak, ale ogólnie rzecz biorąc niezbyt treściwy był to posiłek.
Frapujące otwarcie, emocjonująca końcówka i nużący, żeby nie
powiedzieć pustawy, środek. W każdym razie przydałoby się dodać
jakiś wątek, podkręcić temperaturę w oblężonym domku na
prerii. Może zwiększyć udział Okwui Okpokwasili? Pozwolić
kobiecie w czerni jeszcze bardziej namieszać w relacjach rodzinnych?
Szumny
powrót Jaumego Colleta-Serry do kina grozy. Metaforyczna opowieść
o okaleczonej rodzinie dobijanej przez zagadkową istotę obleczoną
w czerń. Moim zdaniem niezgrabne połączenie dramatu rodzinnego,
horroru psychologicznego i thrillera z nurtu home invasion. Z
iluzorycznymi elementami nadprzyrodzonymi? Tak czy siak bogata
mieszanka gatunkowa według mnie szczodrze doprawiona jakimś
bezsmakowym składnikiem. „The Woman in the Yard” to kino dla
cierpliwych (żeby nie było: niczego nie gwarantuję), ale już
niekoniecznie (może tak, może nie - nie wiem) dla najbardziej
wymagających.