The Mighty Nein – recenzja 1. sezonu. Dysfunkcyjne piękno

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

The Mighty Nein to druga kampania grupy Critical Role, na podstawie której powstał serial animowany stworzony we współpracy z Prime Video. Poprzednia produkcja, The Legend of Vox Machina, okazała się sporym sukcesem i doczekała się już trzech sezonów. Nic więc dziwnego, iż wobec Potężnej Dziewiątki oczekiwania były wysokie. Czy nowa drużyna dorównuje poprzednikom? Sprawdźmy.

Historia The Mighty Nein skupia się na wyjątkowo niecodziennej ekipie. Na pierwszy rzut oka to zgraja kompletnie niedopasowanych do siebie indywiduów, których przypadek zmusza do wspólnego działania. W skład drużyny wchodzi bezdomny mag, goblinka z problemem alkoholowym, mniszka o ostrym języku, były marynarz, fan kart tarota o niejasnej przyszłości oraz diablica uwielbiająca sprośne żarty i psoty. To mieszanka wybuchowa, daleka od klasycznego fantasy.

W przeciwieństwie do Vox Machiny, którą poznaliśmy już jako zgraną ekipę, tutaj bohaterowie dopiero uczą się współpracy. Ich relacje są nierówne i dzięki temu bardzo realistyczne. Jedni darzą się sympatią, inni ledwo się tolerują. Każda postać jest jednak wyraźnie zarysowana i posiada własny charakter. Dobrym przykładem jest Jester, diablica, wobec której miałem spore obawy po obejrzeniu zwiastunów. Bałem się, iż będzie jedynie żeńskim odpowiednikiem Scanlana. Na szczęście gwałtownie okazało się, iż to postać znacznie głębsza — pod warstwą sprośnych żartów skrywa empatię i euforia życia. Ostatecznie została moją ulubioną bohaterką, co pokazuje, iż twórcy potrafią unikać schematów.

Osią napędową fabuły jest magiczny artefakt oraz narastający konflikt zbrojny. Tajemniczy kult kradnie Latarnie Luxona, święty symbol wiary dynastii Kryn. Pewien mag pragnie poznać jej sekrety i wykorzystać artefakt jako broń. Potężna Dziewiątka, zupełnie nieplanowanie, zostaje wciągnięta w sam środek tej intrygi. Z czasem okazuje się, iż to właśnie oni mogą odegrać kluczową rolę w powstrzymaniu wojny.

Fot. Kadr z serialu

Pierwszy sezon w dużej mierze koncentruje się na Calebie Widogaście — magu uciekającym przed własną przeszłością i dawnym członku organizacji powiązanej z kradzieżą latarni. Poprzez stopniowe odkrywanie jego historii twórcy budują fundamenty pod przyszłe wydarzenia. To bardzo udany przykład wplecenia osobistego wątku bohatera w główną oś fabularną serialu.

Głównym antagonistą sezonu jest Arcymag Mistrz Ikithon, przywódca kultu. To fanatyk wiedzy, pozbawiony skrupułów i granic etycznych. W teorii brzmi jak solidny złoczyńca, jednak w praktyce wypada dość schematycznie. Na ten moment przypomina klasycznego szalonego naukowca, gotowego poświęcić wszystko w imię postępu. Być może kolejne sezony dodadzą mu głębi, ale tutaj pozostawia niedosyt.

Fot. Kadr z serialu

Od strony technicznej serial prezentuje się bardzo dobrze. Styl artystyczny jest przyjemny dla oka, a animacja płynna i dynamiczna. Szczególnie sceny walki potrafią zrobić wrażenie. Muzyka spełnia swoją rolę, choć nie wyróżnia się niczym szczególnym. To typowe motywy fantasy , które dobrze budują tło, ale nie zapadają w pamięć.

Problemem okazuje się natomiast tempo narracji. Pierwsze trzy odcinki spokojnie wprowadzają w świat i bohaterów, zachowując dobre proporcje między akcją a dialogami. Każdy kolejny epizod wyraźnie przyspiesza, jakby twórcy próbowali zmieścić zbyt wiele wydarzeń w zbyt krótkim czasie. Najbardziej odczuwalne jest to w finale, który sprawia wrażenie nagle urwanego. Rozumiem ideę cliffhangera, ale tutaj pozostajemy głównie z pytaniami, bez satysfakcjonującego domknięcia. Kilka razy musiałem sprawdzić, czy to na pewno ostatni odcinek sezonu.

Fot. Kadr z serialu

Mimo tych problemów The Mighty Nein to seria z dużym potencjałem. Ma rozbudowany świat, interesujący pomysł na fabułę i bardzo dobrze napisanych bohaterów. Zakończenie rozczarowuje, ale to dopiero pierwszy sezon. Jako fan RPG wiem, iż dobra kampania to często gotowy materiał na serial, a ludzie z Critical Role doskonale potrafią tworzyć angażujące historie. Dlatego z umiarkowanym optymizmem czekam na to, co przyniosą kolejne sezony.


Fot. główna. Amazon Prime

Idź do oryginalnego materiału