Terry Gilliam rozmawiał ostatnio z dziennikarzami portalu Deadline. W trakcie wywiadu poruszono temat jego nowego filmowego projektu "Carnival at the End of Days". Niestety, wygląda na to, iż obraz na razie nie powstanie.
"Carnival at the End of Days" to opowieść o apokalipsie. Sfrustrowany i rozczarowany ludzkością, która zniszczyła jego "rajski dar", mściwy Bóg postanawia zetrzeć homo sapiens na proch i sprowadza na świat kolejne plagi. Jedyną istotą, która może go powstrzymać, jest Szatan – w końcu jeżeli na świecie zabraknie ludzi, nie będzie miał niczego do roboty, zostanie uwięziony na wieczność w królestwie nudy.
Gilliam zaczął prace nad scenariuszem w 2020 roku. Filmowiec twierdzi, iż wraz z dramaturgiem Christopherem Brettem Bailey'em stworzył bardzo zabawny tekst. Problem w tym, iż film pomyślany został jako bardzo aktualny, jednak już teraz, w efekcie reelekcji Donalda Trumpa, część tekstu się zdezaktualizowała. Potrzebne byłyby przeróbki. A jak Terry Gilliam wspomina w wywiadzie: nie ma już sił na walkę z producentami, na poszukiwanie środków finansowania.
Co chyba nie do końca jest prawdą. Bo Gilliam w tym samym wywiadzie opowiada, jak udało mu się pozyskać imponującą obsadę do "Carnival at the End of Days". Zgodę na udział w filmie wyrazili: Johnny Depp, Adam Driver, Jeff Bridges, Jason Momoa, Tom Waits, Asa Butterfield i Emma Laird. By do nich dotrzeć, Gilliam ominął normalne drogi, zignorował agentów i po prostu skontaktował się z nimi bezpośrednio. Co więcej, każdy z aktorów zgodził się na udział za stawkę dużo niższą od zwyczajowej gaży. Mimo to Gilliam przyznaje, iż budżet i tak jest za drogi dla większości niezależnych producentów. Ci chcieliby, żeby film powstał za mniej niż 10 milionów dolarów.
Gilliam wprost przyznaje: nie wiem, jak kręcić tanie filmy, ponieważ mam za duże pomysły. W efekcie jestem schwytany w pułapkę miedzy produkcjami niezależnymi a produkcjami wytwórni filmowych.
Terry Gilliam nie nakręcił filmu od 2018 roku. Jego filmografię zamyka aktualnie "Człowiek, który zabił Don Kichota".
Terry Gilliam ma pomysł na filmową apokalipsę
"Carnival at the End of Days" to opowieść o apokalipsie. Sfrustrowany i rozczarowany ludzkością, która zniszczyła jego "rajski dar", mściwy Bóg postanawia zetrzeć homo sapiens na proch i sprowadza na świat kolejne plagi. Jedyną istotą, która może go powstrzymać, jest Szatan – w końcu jeżeli na świecie zabraknie ludzi, nie będzie miał niczego do roboty, zostanie uwięziony na wieczność w królestwie nudy.
Gilliam zaczął prace nad scenariuszem w 2020 roku. Filmowiec twierdzi, iż wraz z dramaturgiem Christopherem Brettem Bailey'em stworzył bardzo zabawny tekst. Problem w tym, iż film pomyślany został jako bardzo aktualny, jednak już teraz, w efekcie reelekcji Donalda Trumpa, część tekstu się zdezaktualizowała. Potrzebne byłyby przeróbki. A jak Terry Gilliam wspomina w wywiadzie: nie ma już sił na walkę z producentami, na poszukiwanie środków finansowania.
Co chyba nie do końca jest prawdą. Bo Gilliam w tym samym wywiadzie opowiada, jak udało mu się pozyskać imponującą obsadę do "Carnival at the End of Days". Zgodę na udział w filmie wyrazili: Johnny Depp, Adam Driver, Jeff Bridges, Jason Momoa, Tom Waits, Asa Butterfield i Emma Laird. By do nich dotrzeć, Gilliam ominął normalne drogi, zignorował agentów i po prostu skontaktował się z nimi bezpośrednio. Co więcej, każdy z aktorów zgodził się na udział za stawkę dużo niższą od zwyczajowej gaży. Mimo to Gilliam przyznaje, iż budżet i tak jest za drogi dla większości niezależnych producentów. Ci chcieliby, żeby film powstał za mniej niż 10 milionów dolarów.
Gilliam wprost przyznaje: nie wiem, jak kręcić tanie filmy, ponieważ mam za duże pomysły. W efekcie jestem schwytany w pułapkę miedzy produkcjami niezależnymi a produkcjami wytwórni filmowych.
Terry Gilliam nie nakręcił filmu od 2018 roku. Jego filmografię zamyka aktualnie "Człowiek, który zabił Don Kichota".
Zobacz zwiastun filmu "Człowiek, który zabił Don Kichota"
