Terapeutyczna moc sztuki. Poprawia nastrój, koi nerwy

ohme.pl 1 dzień temu

Naukowcy twierdzą, iż obcowanie ze sztuką uspokaja, poprawia nastrój, redukuje napięcie nerwowe, a choćby pomaga leczyć schorzenia takie jak depresja czy stany lękowe.

Tekst: Ewa Mierzejewska, pomysłodawczyni i organizatorka Artshow

„Wiesz, ja nie interesuję się za bardzo sztuką, ale lubię chodzić na wystawy, bo to mnie uspokaja” – wyznał mi ostatnio znajomy. Uśmiechnęłam się tylko. To przecież jasne! Wielu odwiedzających Artshow – największą zbiorową wystawę sztuki w Polsce (najbliższa 31 maja – 1 czerwca w warszawskiej Bohemie) – opowiada, iż podczas długiego zwiedzania i oglądania setek różnorodnych dzieł sztuki doznaje uczucia w rodzaju nirwany. Odpływa. Zapomina o problemach i daje się wciągnąć w świat, z którym na co dzień nie ma kontaktu.

Arteterapia, czyli „leczenie przez sztukę” – także w wersji pasywnej

O tym, iż obcowanie ze sztuką jest jedną z najprzyjemniejszych form relaksu, od dawna przekonują naukowcy. Dotychczas sądzono, iż terapeutyczną moc ma głównie sam proces tworzenia, czyli wszelkie działania typu malowanie, rysowanie, lepienie z gliny, wyklejanie, a także, oczywiście taniec, śpiew i inne zajęcia kreatywne. Na całym świecie coraz bardziej popularna staje się arteterapia, czyli „leczenie przez sztukę”. Kreowanie nie nastawione na doskonały wynik, ale polegające na swobodnej ekspresji, pomaga ludziom dosięgnąć swoich prawdziwych emocji i lepiej je zrozumieć. Są liczne badania naukowe potwierdzające korzystny wpływ arteterapii na zdrowie osób cierpiących na depresję i stany lękowe – zwłaszcza starszych.

Nowe badania pokazują, iż każdy kontakt ze sztuką – także ten „pasywny”, ma zbawienne działanie na nasz system nerwowy. Samopoczucie poprawia zatem nie tylko „uprawianie sztuki”, ale także jej oglądanie.
Przekonuje o tym m.in. autorka książki „Mózg pod wpływem sztuki” dr Susan Magsamen, wybitna osobowość w świecie nauki, która niemal całą swoją karierę poświęciła wykorzystywaniu sztuki i estetyki do rozwiązywania problemów związanych ze zdrowiem psychicznym i fizycznym. Twierdzi ona, iż doświadczenia estetyczne mogą znacząco wpływać na działanie mózgu. Według niej wystarczy 45 minut twórczej aktywności lub tylko oglądania jakiegoś dzieła sztuki, aby znacząco obniżyć poziom hormonu stresu, czyli kortyzolu. Jest dowiedzione ponad wszelką wątpliwość, iż kontakt ze sztuką znacząco poprawia działanie mózgu, a choćby zwiększa rozmiary kory mózgowej!

Zasada 50/50

Przechadzając się po galerii czy muzeum zupełnie nieświadomie przełączamy mózg na inny tryb. Zanurzamy się w odmiennej rzeczywistości – tej opowiadanej przez twórcę obiektu, który oglądamy. Czy wiecie, iż w odbiorze dzieła sztuki obowiązuje zasada 50/50? Pięćdziesiąt procent to „to, co artysta miał na myśli”. Czyli pomysł, idea i wykonanie. Mówi się, iż w twórca w swoim dziele zawsze zostawia część swojej duszy. Ale to tylko połowa tego, co widzimy. Druga połowa to, jak postrzegamy dzieło artysty. I to wcale nie musi pokrywać się z intencją twórcy! Niejeden artysta jest mocno zdziwiony, słysząc, jak inni interpretują jego pracę. A ono może nas poruszać, rozbawiać, zachwycać, przerażać, budzić wspomnienia, skojarzenia etc. To dlatego obiekt artystyczny „wciąga” nas w swoją grę. Dzięki temu rozwijamy nasze zdolności percepcyjne, wznosimy się na wyższy poziom wrażliwości.

Patrzenie na dzieło sztuki potrafi wywołać w nas szereg emocji. Sztuka pomaga nam obserwować i nazywać uczucia. Niekiedy to doznanie bywa tak silne, iż pozwala zajrzeć do najgłębszych zakamarków świadomości. Można zatem śmiało powiedzieć, iż obcowanie z dziełem sztuki jest narzędziem do lepszego poznawania siebie.

Idź do oryginalnego materiału