Ten powrót do telewizji zaskoczył wszystkich. Tak dobrego serialu w Polsce dawno nie było

glamour.pl 2 godzin temu

To jedna z tych produkcji, które potrafią uchwycić rzeczywistość w krzywym zwierciadle, a przy tym oddać emocje i napięcia w sposób, jakiego dotąd rzadko doświadczaliśmy w polskich serialach. „Minuta ciszy” łączy groteskę z poważnym tonem i w nowej odsłonie jeszcze mocniej zagłębia się w to, co boli i fascynuje – od rywalizacji o władzę po życie codzienne małych społeczności, od moralnych kompromisów po rodzinne konflikty, które często są trudniejsze niż walka z wrogiem z zewnątrz.

Serial, który wyprzedził swoje czasy i wraca jeszcze bardziej odważny

Pierwszy sezon „Minuty ciszy” od razu zwrócił uwagę widzów i krytyków, gdyż pokazywał świat, którego dotąd nie oglądaliśmy w polskich produkcjach – brudną i bezwzględną branżę pogrzebową. Los Mietka Zasady, listonosza granego przez Roberta Więckiewicza, wydawał się początkowo prostą historią o lojalności i przyjaźni. Gdy jednak bohater wziął sprawy w swoje ręce, by pochować przyjaciela odrzuconego przez Kościół, wplątał się w konflikt z biznesem, który bez skrupułów walczył o wpływy i pieniądze. Ta walka przerodziła się w pasjonujący pojedynek z Jackiem Wiecznym (Piotr Rogucki), a widzowie dostali nie tylko rozrywkę, ale także celny obraz Polski lokalnej – z jej hipokryzją, poczuciem humoru i melancholią. To właśnie to połączenie czyniło serial wyjątkowym: obok satyry pojawiała się powaga, a w cieniu groteski kryła się refleksja o przemijaniu i samotności. Drugi sezon podejmuje tę opowieść dokładnie w punkcie, w którym ją przerwano, ale zamiast powtarzać sprawdzony schemat, obraca relacje bohaterów do góry nogami. Dawni wrogowie muszą zawrzeć sojusz, choć każdy gest obciążony jest nieufnością i kalkulacją. Na scenie pojawia się nowy konkurent, który rozsadza delikatną równowagę sił, a presja ze strony prokuratora i policji sprawia, iż każdy ruch staje się ryzykowny. Twórcy wzbogacają fabułę o wątki rodzinne i społeczne, pokazując, iż choćby w opowieści o walce o rynek pogrzebowy najważniejsze okazują się więzi międzyludzkie i to, jak krucha bywa granica między lojalnością a zdradą.

Siła szczegółu i portret Polski, którego nie da się podrobić

Największą wartością „Minuty ciszy” jest to, iż nie idzie na skróty. To serial, który buduje atmosferę powoli, ale konsekwentnie – przez kadry, przez dialogi, przez sposób, w jaki kamera przygląda się bohaterom. Reżyser Jacek Lusiński nie boi się zestawiać absurdalnych sytuacji z dramatem egzystencjalnym, co sprawia, iż każdy odcinek ma w sobie coś niepokojącego i prawdziwego zarazem. Ta mieszanka trafia w punkt, bo opowiada o świecie, który rozpoznajemy: małych miasteczkach, gdzie wszyscy się znają, gdzie śmiech miesza się z żalem, a banalne konflikty przeradzają się w walkę na śmierć i życie. To także zasługa aktorów. Robert Więckiewicz udowadnia, iż potrafi grać bohatera niejednoznacznego, którego sympatie i słabości wciąż utrzymują się na granicy. Piotr Rogucki tworzy postać przeciwnika, który w nowym sezonie staje się także partnerem, co rodzi dodatkowe napięcie i ironię. W ich relacji kryje się esencja całej historii – nieustanne ścieranie się interesów, ambicji i emocji. Dialogi są celne, rytmiczne, często gorzkie, ale zawsze brzmią naturalnie, co w polskich serialach wcale nie jest normą. Dzięki temu każdy konflikt ma wagę, a każdy żart – dodatkową warstwę znaczeń. „Minuta ciszy” to opowieść, która podnosi poprzeczkę polskim produkcjom odcinkowym. Widać tu odwagę w podejmowaniu tematów tabu, od jakości dialogów po wizualny rozmach. To serial, który nie udaje amerykańskiego wzorca, tylko korzysta z naszej rzeczywistości i przetwarza ją w wyjątkową, pełną napięcia historię. Dlatego właśnie drugi sezon nie tylko spełnia oczekiwania, ale też pokazuje, iż na polskim rynku wciąż jest miejsce na seriale, które budzą emocje, zaskakują i zostają w pamięci na długo po seansie.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału