Ten nowy serial Netfliksa to najdziwniejsza rzecz, jaką zobaczysz. "Zryło mi to banię"

natemat.pl 4 godzin temu
Lubisz "Black Mirror"? To włączaj "Cassandrę" na Netfliksie! Niemiecki thriller o wirtualnej domowej asystentce, która ma złowrogie intencje, wciąga i niepokoi od pierwszego odcinka. Serial robi furorę w Polsce, chociaż widzowie znad Wisły znaleźli, dość absurdalne, powody do narzekania.


Seriale science-fiction to gatunek, który nieustannie przyciąga widzów swoimi wizjonerskimi pomysłami. Odważnie eksplorują technologię, sztuczną inteligencję, podróże kosmiczne czy dystopijne wizji przyszłości, często stanowiąc komentarz do współczesnych problemów społecznych. Nie unikają też zagrożeń związanych z technologicznymi wynalazkami.

Netflix szczególnie chętnie inwestuje w ten gatunek, oferując zarówno wysokobudżetowe widowiska w stylu "Altered Carbon", "Problemu trzech ciał" czy "1899", jak i kameralne, filozoficzne historie pokroju "Dark", "Black Mirror" i "Bodies". Dzięki temu sci-fi wciąż ewoluuje, dostosowując się do nowych trendów i oczekiwań widzów.

Teraz na Netfliksie pojawił się nowy serial science fiction: niemiecka "Cassandra", która utrzymuje się w czołówce najpopularniejszych odcinkowych produkcji na Netflix. To jednak naprawdę zaskakująca opowieść, a twórcy... odpięli wrotki.

O czym jest "Cassandra"? To niemiecki serial o AI


"Cassandra", którego twórcą jest Benjamin Gutsche, to thriller science fiction w klimatach retrofuturystycznych, choć dzieje się w czasach współczesnych. Miejsce akcji to najstarszy niemiecki inteligentny dom, który świecił pustkami przez ponad 50 lat od czasu zagadkowej śmierci poprzednich właścicieli.

Gdy wprowadza się do niego nowa rodzina, wirtualna asystentka Cassandra wybudza się z wieloletniego uśpienia. Stworzona w latach 70., aby opiekować się mieszkańcami i wyłączona po śmierci poprzednich mieszkańców, dostrzega swoją drugą szansę.

Jednak Cassandra widzi siebie wcale nie tylko jako dobrą wróżkę, która dba o wszystkie sprawy. Postrzega siebie jako równoprawnego członka rodziny oraz robi, co tylko w jej mocy, aby nie pozostała znów sama — przy użyciu wszystkich (dosłownie) dostępnych środków. Z czasem na jaw wychodzą też tajemnice z przeszłości domu.



W "Cassandrę" wciela się Lavinia Wilson, a nową rodziną, którą się "opiekuje", jest małżeństwo Samira (Mina Tander) i David (Michael Klammer) z dwójką dzieci: Fynnem (Joshua Kantara) i Juno (Mary Amber Oseremen Tölle).

Serial opisywany jest jako niepokojący, złowrogi, ponury i pełen zaskoczeń. Widzowie chwalą tajemniczy klimat i tematykę sztucznej inteligencji (która, podobnie jak często w "Black Mirror") ma tu mroczne oblicze, a także stopniowe odsłanianie całej intrygującej historii.

"Serial w zasadzie od samego początku całkowicie zabrał mnie w nieoczekiwaną podróż. Rewelacyjna scenografia, kostiumy i charakteryzacja", "Naprawdę super się oglądało, trzyma w napięciu", "Dawno nie widziałam tak dobrego serialu! Tak wielopoziomowego, wciągającego, ciekawego, Zaczyna się zwyczajnie, a potem z każdym odcinkiem robi się coraz bardziej niepokojąco", "Zakończenie zryło mi banię" – piszą internauci.

Widzowie krytykują jednak absurdalne momenty fabuły oraz nielogiczne zachowania bohaterów. Część Polaków tradycyjnie narzeka też na "poprawność polityczną", czyli niebiały kolor skóry członków rodziny Samiry oraz wątek LGBT. To niestety nie zaskakuje...

Obecnie serial "Cassandra" ma na Filmwebie ocenę 6,8/10 na podstawie prawie 6 tysiąca ocen. Z kolei na IMDb – 6,6/10. Sześcioodcinkową produkcję można oglądać na Netfliksie.

Idź do oryginalnego materiału