Piosenka „Windą do nieba” to jeden z największych przebojów zespołu „2 plus 1”. Przez dekady była wybierana jako pierwszy utwór, do którego para młodych tańczyła swój inauguracyjny taniec na weselu, choć - paradoksalnie - jest to smutna piosenka o pożegnaniu i niespełnionej miłości. Głosem tej ballady stała się wokalistka kultowej formacji PRLu – Elżbieta Dmoch, ale w jego powstaniu istotną rolę odegrała także inna polska gwiazda – Zbigniew Hołdys. To on sprawił, iż w tej balladzie „wszystko się skleiło” i piosenka zaczęła robić wrażenie na słuchaczach.
Hit „Windą do nieba” był o dziewczynach, które wychodziły za mąż z rozsądku
Piosenka powstała w 1978 roku. W tym samym roku zespół „2 plus 1” zaprezentował go wraz z utworem „Ding-dong” na festiwalu w Sopocie i zdobył pierwsze miejsce. W 2007 roku trafił na 55. miejsce w zestawieniu Top Wszech Czasów Radia Złote Przeboje. Stał się także przebojem wszech czasów polskich wesel. Tekst piosenki napisał autor wielu hitów, Marek Dutkiewicz. Jak opowiadał, nie była to historia jednej dziewczyny, choć takie krążyły legendy.
Dutkiewicz wspominał, iż na weselach, na których bywał, widział często panny młode, które nie wyglądały na szczęśliwe. I choć mogłyby wyznać, jak bohaterka piosenki: „mój piękny panie, ja go nie kocham, taka jest prawda. Pan główną rolę gra w każdym śnie”, to mogłyby też dodać: „Ale dziewczyna przez świat może iść całkiem sama. Życie jest życiem, pan przecież wie”. Słowa „Windą do nieba” świetnie oddawały sytuację wielu dziewczyn z PRL-u i pewnie nie tylko, które wychodziły za mąż nie z miłości, a z rozsądku, dlatego, iż tak wypadało. Chciały mieć dla spokoju „złoty krążek na ręku”.
Marek Dutkiewicz pracował nad piosenka razem z kompozytorem i liderem „2 plus 1” Januszem Krukiem. Żeby lepiej im poszło, zasiedli przy barze. Spędzili nad utworem noc.
Czytaj także: Była gwiazdą lat 70., dziś żyje w cieniu. Nowe wieści o ikonie 2 plus 1 łamią serce. Dmoch uroniła wiele łez

Zbigniew Hołdys wkracza do akcji, miał wyczucie do „piosenek. które zostaną”
W tym miejscu do historii przeboju wkracza Zbigniew Hołdys. Choć nie był autorem ani kompozytorem „Windy do nieba”, to odegrał istotną rolę w jej popularyzacji i ostatecznym kształcie. Hołdys, będący już wówczas jedną z wpływowych postaci warszawskiego środowiska muzycznego, miał znakomite wyczucie do „piosenek, które zostaną”.
Jak wspominał Marek Dutkiewicz, były spore problemy przy aranżacji tego utworu, ale w studio nagraniowym to Hołdys dzięki swojej gitarze związał i skleił ten utwór. Również Zbigniew Hołdys miał zasugerować bardziej kameralne, nostalgiczne wykonanie – bliskie balladowemu stylowi – co uczyniło utwór jeszcze bardziej przejmującym. Delikatna, romantyczna melodia Janusza Kruka zestawiona z miłosnym epitafium robiła wrażenie. Trudno się dziwić, iż „Windą do nieba” uchodzi za jedna z najbardziej wzruszających polskich piosenek.
Czytaj także: „Windą do nieba” bez Elżbiety Dmoch. Kayah śpiewa dla niej jak córka dla matki

Nieoczywista kariera przeboju
Melancholijna piosenka o ślubie i weselu to było coś nowego i nieoczywistego. Jej bohaterka nie opowiada o miłości do poślubionego właśnie męża, ale żegna się z niespełnioną, wymarzoną miłością. Pewnie ze swoim idolem z młodzieńczych fantazji. Co ciekawe, utwór miał kilka innych wykonań. Zaśpiewał ją w 1999 roku zespół Venus, a w 2005 Mandaryna. Jej występ w Sopocie był niezłym show, ale muzycznie był raczej do zapomnienia. Tak czy inaczej żadne wykonanie, choćby Kayah na niedawnym koncercie piosenek „2 plus 1”, nie przebiło oryginału Elżbiety Dmoch. To ona zrobiła z „Windą do nieba” coś więcej niż piosenkę, uczyniła z niej miłosną opowieść...
Czytaj także: Elżbieta Dmoch nie była matką jego dzieci. Kim są prawdziwi spadkobiercy Janusza Kruka?
View oEmbed on the source website