Mechanik rozebrał legendarny silnik 5.0 V10 TDI od Volkswagena, który jest prawdziwym koszmarem dla wszystkich serwisu. O ile jeżeli Diesel ten działał poprawie, był absolutnie fantastyczny. Dziś nie jesteśmy w stanie doświadczyć takiej przyjemności z jazdy w żadnym nowym samochodzie. Ale jeżeli coś poszło nie tak, naprawa tego silnika to była prawdziwa udręka.
Ten Diesel jest przepiękny, ale nie dla serwisantów
Jeszcze kilka/kilkanaście lat temu producenci nie mieli żadnych oporów, aby wsadzać pod maskę swoich samochodów prawdziwe arcydzieła techniki. I tak mieliśmy silnik V6 Busso w Alfie Romeo, trzylitrowe jednostki Renault, czy kosmiczne 5.0 V10 TDI u Volkswagena. Niemcy korzystali w niektórych swoich modelach z silników, których nie powstydziłyby się absolutnie topowe limuzyny na rynku.
W 2002 roku Volkswagen wprowadził na rynek swojego pierwszego SUV-a – Touarega. Oprócz silników sześcio- i ośmiocylindrowych, które z dzisiejszej perspektywy już są wyjątkowe, Volkswagen dodał do oferty także 10-cylindrowego turbodiesla. Nie zabrakło też miejsca dla… 12-cylindrowej benzyny. Takich silników nie oferuje dziś choćby Bentley i ze względu na wiele ograniczeń, nie zaoferuje już nikt. Dziś choćby zwykły Diesel o pojemności 2 litrów nie jest mile widziany przez ustawodawców.
Dziś skupiamy się na 5-litrowej jednostce V10 TDI. Uchodzi ona za koszmar mechaników. Wszystko dlatego, iż Volkswagen stworzył swojego pierwszego SUV-a z myślą o pokonywaniu każdego rodzaju terenu, ciągnięcia wielkich przyczep, czy posiadania odpowiednich, dynamicznych osiągów. Wszystko to umożliwiał ten wielki Diesel, za którego sprawą mogliśmy polatać po terenie, a wieczorem podjechać pod operę. SUV jest zatem bardzo skomplikowany i choćby drobne usterki prowadzą do kosztownych napraw.
Nawet proste prace przy V10 TDI mogą zrujnować budżet
Swoje prace przy tym silniku udokumentował YouTuber o nazwie Humble Mechanic. Jest on uważany za jednego z czołowych amerykańskich specjalistów od Volkswagena. Według niego Diesel w układzie V10 jest na tyle nieporęczny, iż tylko kilka rzeczy da się naprawić bez wyciągania jednostki z samochodu. Z tego powodu rachunek za jego naprawę nie zaczyna się od zera, a od kilku ładnych setek złotych.
Ale to tylko początek, bo potem kwota ta rośnie w oczach. Jak wskazuje mechanik/YouTuber silnik ma tablice rozdzielcze umieszczone w tylnej części, ale nie posiada klasycznego paska ani łańcucha. Poza tym, wszystko występuje tu dwukrotnie – zawsze na jeden rząd cylindrów. Rury spustowe, turbosprężarki, czy pompy wysokiego ciśnienia. Ponadto, większość podzespołów jest zakopana pod mnóstwem różnych mocowań i śrubek, utrudniających dostęp.
Demontaż i ponowny montaż silnika wymaga zachowania odpowiedniej procedury i kolejności. Wystarczy więc zapomnieć o czymś, o czym przypomnimy sobie kilka kroków później i musimy wracać do punktu wyjścia. Naprawa delikatnych wycieków oleju może zrujnować portfel choćby całkiem zamożnego klienta.
I o ile ten Diesel w układzie V10 to prawdziwy koszmar z serwisowego punktu widzenia, o tyle jest to absolutnie genialny silnik. Mechaniczne to uczta dla uszu, jednostka miała też niespotykaną nigdzie indziej kulturę pracy. Niestety, ale coraz mniej osób będzie miała okazję przekonać się o tym na własnej skórze.