Temptation Island

filmweb.pl 4 dni temu
Zdjęcie: plakat


Twórcy horrorów kochają straszyć widzów historiami "opartymi na faktach". zwykle jednak takie filmy nie mają nic wspólnego z realnym światem. Wystarczy wspomnieć niedawną kinową opowieść o egzorcyzmach, w którym Franco Nero grał brodatego Jana Pawła II (chociaż jego imię nie pada na ekranie, którym jest papieżem). Twórcy "Rytuału" najwyraźniej zdawali sobie z tego sprawę i postanowili zrobić wszystko, co w ich mocy, by widzowie uwierzyli, iż prezentowana przez nich niewiarygodna historia miała miejsce naprawdę.

  • Andrew Stevens Entertainment
  • Redbird Entertainment

Punktem wyjścia dla fabuły "Rytuału" są wydarzenia sprzed prawie stu lat. Jak możemy dowiedzieć się z napisów początkowych i końcowych, film inspirowany jest najlepiej udokumentowanymi egzorcyzmami w historii Stanów Zjednoczonych. Scenariusz natomiast bazuje rzekomo na notatkach jednego z księży biorących udział w tym rytuale.

Ale na tym nie kończyła się pogoń twórców za autentycznością. Dlatego "Rytuał" – pomimo wielu atrybutów narracyjnych typowych dla klasycznego horroru – nie przypomina typowego filmu o egzorcyzmach. Reżyser David Midell oraz scenarzysta Enrico Natale stawiają na akcentowanie rutyny w procesie wypędzania demonicznych sił, na żmudne recytowanie litanii i modlitw. Tutaj akcent położony jest na fizyczny i duchowy wysiłek, na postępy w ślimaczym tempie. I takie podejście ma swoje zalety. W przeciwieństwie do typowego blichtru większości filmów o egzorcyzmach, tutaj naprawdę można poczuć, jak nadzieja i wiara marnieją w obliczu pozornych braków poprawy lub choćby pogarszania się stanu osoby poddawanej egzorcyzmom. Podczas gdy w typowym horrorze zwątpienie jest wyłącznie punktem niezbędnym w posunięciu fabuły do przodu, w "Rytuale" można łatwo zrozumieć, skąd się to bierze. Podobne zwątpienie poczuje zresztą niejeden widz, który spodziewa się ekscytującej walki z demonicznymi siłami – zamiast tego dostajemy sceny, w których poza potokiem słów nic się nie dzieje.

  • Andrew Stevens Entertainment
  • Redbird Entertainment

Widzów może też rozczarować gra aktorska. Al Pacino wygląda, jakby grał przez sen. Dan Stevens jest tylko nieco bardziej żwawy. W tym twórczym szaleństwie jest jednak metoda. Ani księża, ani zakonnice pojawiający się w "Rytuale" nie są typowymi bohaterami horrorów. To ludzie zmęczeni, zagubieni, przestraszeni, stający w obliczu zjawisk, które ich wyraźnie przerastają, których nie rozumieją, w które choćby nie do końca wierzą. jeżeli na sali kinowej znajdą się osoby prawdziwie wierzące, to mogłyby się naprawdę wystraszyć tym, co zobaczą na ekranie.

  • Emma Hogue

Mogłyby, ale tak się nie stanie. A wszystko przez pracę kamery. Teoretycznie rozumiem, co stało za decyzją artystyczną, by opowieść była filmowana w tak specyficzny sposób. Estetyka żywcem wyjęta z programów typu reality show miała prawdopodobnie zwiększyć poczucie autentyczności. Jednak wszystkie te ekstremalne najazdy, zbliżenia, drżenia, przeskoki są tak bardzo przesadzone, iż trudno nie odczytywać ich jako formy wyśmiewania się z popularnej telewizyjnej formuły. Prowadzi to do schizoidalnego stanu, w którym widz rozumie, iż powinien czuć grozę, a musi powstrzymywać się przed parsknięciem śmiechem, bo rytuał egzorcyzmu zmienia się w satyrę na programy typu "Temptation Island" czy "The Real Housewives".

Pochwalam starania twórców, by stworzyć nową formę opowiadania o egzorcyzmach. Żałuję, iż nie zakończyły się sukcesem.
Idź do oryginalnego materiału