Tej wokalistki pewnie nie znałaś, a naprawdę warto. Jest jak przyjaciółka, której potrzebujesz

glamour.pl 41 minut temu

Świat nosi tylu ciekawych, wciąż nieodkrytych przez masy artystów, iż trudno sobie wyobrazić, iż to źródełko mogłoby kiedykolwiek wyschnąć. Dlatego też cieszę się, iż znów mogę przedstawić wam kogoś wyjątkowego. Tym razem przychodzę do was z artystką z Wielkiej Brytanii – Yazmin Lacey, którą być może znacie choćby ze współpracy z Ezra Collective i ich wspólnej „feel-good” piosenki „God Gave Me Feet For Dancing”. Mimo iż Lacey ma już na koncie fonograficzny długogrający debiut „Voice Notes” z 2023 roku oraz epki, to nie pozostało szeroko rozpoznawalna.

Jak zaczęła się kariera Yazmin Lacey?

Każdy artysta przechodzi swoją własną drogę do odkrycia w sobie muzycznej pasji i do zrozumienia, iż można to robić na poważnie. Yazmin stosunkowo późno zorientowała się, iż to jest jej świat. Przez lata odbiorcą jej twórczości była… szuflada. Lacey zajmowała się pracą charytatywną, a wcześniej studiowaniem. W jej przypadku wydarzyła się konkretna sytuacja, która zmieniła wszystko. Zaczęło się od chłopaka, którego poznała w barze. Wmawiał jej, iż na pewno zajmuje się tworzeniem muzyki. Sam był zaś producentem. Bardzo spodobał się bohaterce tego tekstu, więc stwierdziła, iż co jej szkodzi zamknąć się z nim w studiu i coś pokombinować z robieniem piosenek. Jako para nie przetrwali próby czasu, nagrali wspólnie jeden numer, ale za to jej relacja z branżą muzyczną zaczęła się rozwijać. Poznała wtedy wielu muzyków, co mocno otworzyło jej głowę na wymyślanie melodii. Bardzo wstydziła się otwierać przed nimi wszystkimi, jednak z każdym kolejnym spotkaniem było jej już raźniej i czuła, iż jej kreatywność wzrasta.

Sytuacja była o tyle utrudniona, iż Yazmin nie miała żadnego wykształcenia muzycznego, zaczynała od absolutnych podstaw. Ale jej mózg chłonął nową wiedzę jak gąbka. Opisując swoją pierwszą live sesję, wspomina, iż miała zaledwie 2,5 piosenki w swoim repertuarze, a musiała zapełnić 20-minutowy set. Wybrnęła z tego, rozciągając te numery w czasie i je powtarzając. Po występie było jej niedobrze. Myślę, iż spokojnie można powiedzieć, iż to złe miłego początki, bo panna Lacey nie poprzestała na tym występie. Rzuciła regularną pracę i skupiła się na śpiewaniu na żywo. A barwę głosu ma bardzo przyjemną, ciepłą, lekko muślinową, acz stanowczą. Pisanie tekstów też było dla niej procesem. Nie robiła tego codziennie. Potrzebowała czasu, by zrozumieć, w jaki sposób chce ubrać swoje emocje i przeżycia w słowa.

Yazmin Lacey właśnie wydała drugi album. Czego jeszcze warto posłuchać?

Yazmin jest jak przyjaciółka, której potrzebowałaś, dziewczyna, z którą chcesz się przyjaźnić, bo dobrze wiesz, iż to właśnie ona podtrzyma cię na duchu, będzie twoją opoką, pocieszy, kiedy sytuacja będzie tego wymagała. A do tego po prostu przytuli, bo jej muzyka robi to w najprzyjemniejszy, uczuciowy, ciepły sposób. Tuli w stylu soul, r’n’b z okazjonalną domieszką reggae, jakościowego popu i szczyptą jazzu. Do płyty „Voice Notes” z 2023 roku możecie zawsze wrócić, bo to świetne wydawnictwo z pięknie płynącymi kompozycjami. Koniecznie sprawdźcie „Match In My Pocket”! 24 października pojawił się nowy (drugi) album Yazmin Lacey, zatytułowany „Teal Dreams”. Jak sama napisała na swoim Instagramie:

Idź do oryginalnego materiału