Teatr Proxima wysyła sygnał alarmowy. „Ceny biletów musiałyby oscylować wokół 400zł”

krknews.pl 1 tydzień temu

Teatr Proxima znalazł się pod ścianą. Brak finansowania oraz wysokie rachunki za media sprawiły, iż jeden z najpopularniejszych krakowskich teatrów musiał okroić swój repertuar. – Muszę teraz wybierać co grać i liczyć każdą złotówkę – przyznaje KRKNews.pl Piotr Sieklucki, dyrektor Teatru Nowego Proxima.

Teatr Proxima problemy finansowe ma od pewnego czasu, o czym pisaliśmy na łamach KRKNews.pl. Najpierw wstrzymał próby do najnowszego spektaklu, a teraz skończył granie „Amadeusza”, który zbierał bardzo dobre recenzje.

– Nie wiem, czy jest szansa, by „Amadeusz” w najbliższym czasie wrócił na deski. „Amadeusz” czy „Królowa” są wieloobsadowymi spektaklami i nie przynoszą takiego dochodu jak małe spektakle np. „Kora.Boska” czy „Święty Rysiek ze Śląska”. Muszę teraz wybierać co grać i liczyć każdą złotówkę – przyznaje Sieklucki.

Dyrektor podkreśla, iż jego teatr jest najlepiej prosperującym i zarabiającym NGO-sem, czyli teatrem pozarządowym w południowej Polsce. Mimo to Teatr Nowy Proxima ma problemy finansowe.

– Nasze przychody są o połowę mniejsze od teatrów instytucjonalnych, a mamy 3 razy mniejszą widownię i 10-krotnie mniejsze publiczne środki. Sytuacja uległa zmianie przez duże rachunki za gaz i prąd, które wzrosły prawie trzykrotnie. Mając drogie bilety, nie możemy podnieść stosownie ich ceny, bo musiałyby oscylować wokół 400zł. Sytuacja jest absurdalna. Polityka kulturalna KO traktuje nas jak przedsiębiorców. Do tego brak ministerialnego wsparcia i sytuacja jest nieciekawa – wylicza Sieklucki.

Ściągnięcie z afisza „Amadeusza” to poważny sygnał alarmowy. O bardziej radykalnym cięciu kosztów na razie się nie mówi, ale w teatrze przyznają, iż muszą czekać, co przyniosą najbliższe tygodnie i miesiące.

– Nasze plany to na najbliższy czas to czekanie i granie małoobsadowych spektakli – przyznaje dyrektor Sieklucki.

Jan Krol

Idź do oryginalnego materiału