Niewidoczne obrazy Cwenarskiego. Jego życie było naznaczone tragedią. Sławę zyskał dopiero po śmierci | Niewidoczne obrazy

polityka.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Muzeum Narodowe we Wrocławiu


We wrocławskim Muzeum Narodowym otwarto wystawę Waldemara Cwenarskiego. To świetny przyczynek do rozważań o twórcach niedocenianych, choć na uznanie zasługujących. W muzyce pop wymyślono w pewnym momencie termin „Klub 27” dla określenia artystów, którzy zmarli dokładnie w tym wieku. Myślano głównie o gwiazdach estrady: Janis Joplin, Jimim Hendriksie, Jimie Morrisonie. Z czasem owo tragiczne grono zasilili m.in. Kurt Cobain i Amy Winehouse. Jednak prekursorem można by obwołać właśnie polskiego malarza Waldemara Cwenarskiego, który zmarł tragicznie dokładnie w tym wieku i w niewyjaśnionych do końca okolicznościach.

Przedwczesna śmierć z reguły umacnia legendę, buduje mit artysty przeklętego przez los, niespełnionego, tragicznego. Tak niemal zawsze jest z muzykami, poetami, niekiedy też z malarzami – by wspomnieć Witolda Wojtkiewicza czy Andrzeja Wróblewskiego. Niekiedy jednak dzieje się na odwrót: twórca popada w zapomnienie i poza gronem dociekliwych badaczy praktycznie przestaje istnieć. W polskiej sztuce to przypadek m.in. Karola Larischa, Jeremiego Kubickiego, Henryka Wicińskiego, Henryka Morela czy właśnie Waldemara Cwenarskiego.

Muzeum Narodowe we Wrocławiu„Pajac na koniu” (1951

Można powiedzieć, iż całe jego życie naznaczone było tragedią. Urodził się w 1926 r., wcześnie stracił ojca, brata i siostrę. Po wojnie pracował w fabryce porcelany w Wałbrzychu i dopiero w wieku 21 lat przeniósł się do Wrocławia, by uzupełnić wykształcenie i rozpocząć studia. Gdy umierał, był jeszcze studentem – i wówczas to wydarzenie niewielu obeszło, poza kręgiem najbliższych mu przyjaciół, wśród których był m.in. Józef Hałas, późniejszy wybitny malarz abstrakcyjny.

Swoje najciekawsze prace, niezgodne z oficjalnie panującą doktryną realizmu socjalistycznego, Cwenarski starannie ukrywał w domu, na zaliczeniach pokazując banalne martwe natury, pejzaże i portrety. Dla wykładowców był więc jednym z wielu studentów, który niczym szczególnym się nie wyróżniał.

Idź do oryginalnego materiału