Taylor Swift przyznała, iż nie potrafi się już utożsamić z erą swojej poprzedniej płyty, „The Tortured Poets Department”.
W zeszłym tygodniu piosenkarka wydała swój dwunasty studyjny album „The Life Of A Showgirl”. Krążek w dużej mierze powstał podczas jej światowej trasy „Eras Tour” w 2024 roku.
W wywiadzie dla BBC Radio 2 Swift podkreśliła, iż najnowszy album odzwierciedla aktualny stan jej życia:
Najfajniejsze w tej płycie jest to, iż teraz, kiedy ją wydaję, jestem w bardzo podobnym miejscu w życiu, w jakim byłam, kiedy ją tworzyłam. To miłe, gdy te rzeczy nie są sprzeczne. Wiesz, przy poprzedniej płycie byłam w zupełnie innym miejscu w życiu. Po prostu nieszczęśliwa. A kiedy ją wydawałam, byłam tak szczęśliwa. Więc to było: kocham tę sztukę, kocham tę piękną sztukę o nieszczęściu. Ja jednak nie jestem już nieszczęśliwa, więc dziwnie jest rozmawiać o tym albumie, bo możesz być dumny ze swojej pracy, ale jednocześnie nie utożsamiać się z osobą, którą wtedy byłaś.
Przypuszcza się, iż album „The Tortured Poets Department” z 2024 roku był częściowo inspirowany krótkim związkiem Swift z Mattym Healy z The 1975, chociaż artystka nigdy tego oficjalnie nie potwierdziła. W tytułowym utworze Swift wymienia dawną przyjaciółkę Healy’ego Lucy Dacus i zdaje się odnosić do piosenki The 1975 „Chocolate”. Z kolei „The Smallest Man Who Ever Lived” również jest interpretowany jako odnoszący się do Healy’ego.
Swift przyznała również, iż kiedyś bała się, iż szczęśliwy związek zaszkodzi jej twórczości:
Myślałam: „A co jeżeli pisanie jest bezpośrednio związane z moim cierpieniem i bólem? Okazało się, iż wcale tak nie jest.
Płyta „The Life Of A Showgirl” sprzedała się w 2,7 miliona egzemplarzy w ciągu pierwszej doby. Jest to rekord Spotify w kategorii najczęściej odtwarzanego albumu w ciągu jednego dnia. Utwór „The Fate of Ophelia” jest z kolei najczęściej streamowaną piosenką w historii platformy w ciągu 24 godzin.