Tańcząc z diabłem

kulturaupodstaw.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


Sebastian Gabryel: W swojej muzyce nigdy nie ukrywaliście fascynacji doom metalem w jego tradycyjnej formie. W moim odczuciu to lot zapoczątkowany przez Black Sabbath, który jednak zmierza w stronę brzmień, które rozwijały się później. Jakie inspiracje przede wszystkim składają się na Hydrę?

Dąbek: Black Sabbath był główną inspiracją już od pierwszej próby. Dobrze wiedzieliśmy, co chcemy grać, a czerpać było z czego. Przede wszystkim z wczesnych albumów z Ozzym Osbourne’em, ale też z płyt takich grup jak Candlemass, Pentagram.

No, klasyki.

Hydra fot. Tomek Jankowski

Tu mogę też podkreślić, iż przy naszej pierwszej płycie duży wpływ wywarł na mnie zespół Kadavar z płytą „For The Dead Travel Fast” oraz formacja Electric Wizard. Oczywiście, z naszymi kolejnymi płytami te inspiracje się rozwijały – pojawiły się elementy heavy metalu lat osiemdziesiątych i słychać też dużą inspirację grupą Kiss.

SG: Skoro już mowa o pierwszej płycie – pięć lat temu odbyła się premiera waszego debiutanckiego, świetnie przyjętego albumu „From Light To The Abyss”. Lubicie jeszcze wracać do tej płyty? I jak w ogóle wspominacie początki kształtowania się Hydry z Nuclear Jesus? Pytam, bo przecież wszyscy wywodzicie się właśnie z tego zespołu.

D.: Oczywiście, iż lubimy do niej wracać! Zawarte na niej numery, takie jak „When The Devil Is Coming Down” czy „No One Loves Like Satan”, to stałe punkty naszych koncertów i chyba również najbardziej pożądane przez naszych fanów. Chętnie wracamy też do „Creatures Of The Woods” czy „Secrets Of The Undead”.

Jedyny problem polega na tym, iż kiedy robimy godzinny set, to zawsze musimy z czegoś zrezygnować, dlatego te utwory są rzadziej spotykane na koncertach.

A jeżeli chodzi o Nuclear Jesus, to już stary temat – fajnie się grało, ale to chyba nie do końca nasza bajka. I jakoś tak naturalnie przerodziła się w Hydrę.

Vanat: Ja uważam, iż płyta, którą udało nam się nagrać jeszcze z Nuclear Jesus, to wciąż kawał dobrej muzyki, choć na pewno była dość wtórna. W doom metalu łatwiej przekazać emocje mimo mniejszej szybkości i agresji tego stylu. Najwyraźniej czasami diabeł bardziej się cieszy, kiedy człowiek mniej się spieszy (śmiech).

Hydra, fot. materiały prasowe

SG: Doom metal zwykle nie kojarzy się z przebojowością i melodiami. Tymczasem u was zawsze było inaczej, co udowodniliście również na drugiej płycie „Beyond Life And Death”. Skąd potrzeba grania w tak chwytliwym stylu, który niejednokrotnie przywodzi na myśl choćby wspomniany przez was wcześniej Kiss?

D.: Wolę słuchać piosenki aniżeli riffu, który mnie nudzi, gdy ciągnie się przez dziesięć minut, co często słyszy się w nurcie stoner- i doom metalu. Staramy się z tego schematu wyskoczyć i zrobić to po swojemu, dodając właśnie dużo przebojowych melodii. Poza tym Black Sabbath i Kiss to dwa moje ulubione zespoły i myślę, iż udało się to połączyć.

V.: Na pewno większą frajdę niż klepanie trzech powolnych riffów przez cały utwór daje nam granie piosenek. Prawdopodobnie niektórym zatwardziałym „stonerowcom” to może się nie podobać, ale myślę, iż w takiej sytuacji mamy o wiele większe pole do popisu.

SG: jeżeli debiut był ścieżką dźwiękową do „nucenia melodii podczas spaceru po cmentarzu”, a drugi krążek kontynuacją tych spacerów, to jak określilibyście zawartość waszej ostatniej EP-ki „Into The Night”?

D.: To raczej próba zdjęcia peleryny bohatera z okładki dwóch pierwszych płyt i zastąpienia jej skórzaną ramoneską. Na „Beyond…” brakowało nam przebojowości, więc postanowiliśmy podwoić ją na EP-ce.

Hydra, fot. materiały prasowe

V.: I zamiast jedynie nucenia melodii na cmentarzu, bierzemy rogatego za rękę i dyskretnie zapraszamy go do tańca.

SG: „Into The Night” to zaledwie trzy nowe utwory, dające nam 20 minut muzyki. Dlaczego nie zdecydowaliście się od razu na pełnoprawny album? Kiedy możemy na niego liczyć? I czy będzie rozwinięciem koncepcji zaprezentowanej na tej EP-ce?

D.: Ten zamysł był celowy – chcieliśmy pokazać nowe, jeszcze bardziej przebojowe oblicze zespołu, ale niekoniecznie chcieliśmy robić to na pełnej płycie.

Ludzie zareagowali entuzjastycznie, co bardzo nas cieszy, a czy pociągniemy tę koncepcję dalej, to już czas pokaże.

Wszystko zależy od tego, co w danej chwili będzie nas inspirować. jeżeli zaś chodzi o nową płytę, to mamy już gotowe trzy numery, z czego jeden niedawno zaprezentowaliśmy podczas koncertu w Poznaniu. Na pewno będzie ciężar, melodie i heavy metal – to możemy obiecać.

SG: W warstwie tekstowej zawsze było sporo u was diabelskiego nasienia i czarnej magii. Ozzy Osbourne wielokrotnie podkreślał, iż na jego czarny entourage trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. Jak to wygląda u was?

Hydra fot. Nikografia

D.: Jesteśmy fanami starych horrorów i nie ma co ukrywać, iż na nich bazujemy. Klimat lat siedemdziesiątych to klimat, a jednocześnie i trochę kiczu. I tak jest też u nas.

V.: Tak, teksty, które piszę, oczywiście nie są do końca poważne i myślę, iż każdy, kto czuje ten klimat, jest w stanie to zauważyć. Wiesz, to jakby oglądać horror klasy B z polskim lektorem na kasecie VHS i brać to na serio – to nie mogłoby się udać.

SG: „Zespół kompletny”, „światowe granie, i co ważne, z frajdą”, „wnuczkowie Najważniejszego Zespołu z Birmingham” – pochlebstw pod waszym adresem nie brakuje. Co waszym zdaniem jest największą siłą Hydry? I jak chcielibyście rozwijać się w przyszłości?

D.: Niczego nie robimy na siłę, nie poddajemy się modzie, robimy swoje. jeżeli to się podoba, to niezmiernie nas cieszy, a jeżeli nie, to trudno. Dla nas to przede wszystkim dobra zabawa. Zobaczymy, co będzie dalej i w jakim kierunku pójdziemy.

V.: Takie komplementy są super, jednak od początku staraliśmy się robić tylko to, co nam w duszy gra. Teraz nasza muzyka zakorzeniona jest właśnie w takich inspiracjach, ale to nie znaczy, iż za chwilę nie skręcimy w jeszcze inną stronę. Choć myślę, iż ten sabbathowski rdzeń pozostanie z nami na długo…

Hydra – pleszewski zespół, który łączy surowość Black Sabbath z przebojowością Kiss. Ich debiutancka płyta „From Light To The Abyss” z 2020 roku zdobyła świetne recenzje, oferując potężne, doomowe riffy i chwytliwe melodie. Album, który ukazał się również na winylu pod koniec 2021 roku, od razu zyskał uznanie fanów. W lutym 2022 roku zespół wydał swoje drugie dzieło „Beyond Life And Death”, które kontynuuje tradycję melodyjnego doom metalu. Płyta ukazała się nakładem Piranha Music i podobnie jak poprzedniczka, zyskała pozytywne opinie. W 2024 roku Hydra wypuściła EP-kę „Into The Night” – nowe utwory to mieszanka domowych hitów, które idealnie nadają się do wspólnych śpiewów pod sceną.

Idź do oryginalnego materiału