Tak wygląda życie Bachledy-Curuś w USA. Wyceniono jej majątek

gazeta.pl 1 tydzień temu
Zdjęcie: KAPiF


Alicja Bachleda-Curuś jest cenioną aktorką polskiego i zagranicznego kina. Na jej majątek składają się dochody z produkcji i nie tylko.
Alicja Bachleda-Curuś to jedna z nielicznych polskich aktorek, którym udało się wystąpić w kilku zagranicznych produkcjach. Jedną z nich jest film "Ondine", na planie którego poznała Colina Farrella. Aktorzy przez jakiś czas tworzyli parę i doczekali się syna Henry'ego Tadeusza. Gwiazda na co dzień mieszka w Los Angeles w prestiżowej dzielnicy Hollywood Hills. Nie każdy może pozwolić sobie na taki luksus. Jakiś czas temu portal Idol Networth wycenił majątek Bachledy-Curuś. Kwota przyprawia o zawrót głowy.


REKLAMA


Zobacz wideo Alicja Bachleda-Curuś w filmie o facetach!


Alicja Bachleda-Curuś i jej finanse. Media zajrzały do portfela aktorki
Warto zaznaczyć najpierw, iż gwiazda ma zamożnych krewnych. Pochodzi z bogatego, podhalańskiego rodu. Jej stryjem jest słynny przedsiębiorca Adam Bachleda-Curuś. Rodzina posiada liczne nieruchomości oraz hotele. Co wiadomo natomiast o finansach samej Alicji? Idol Networth dokonał analizy sytuacji aktorki, według której jej majątek ma wynosić 34 mln dolarów. W mediach mówiono dawniej także, iż gwiazda miała rzekomo liczyć na 100 tys. zł alimentów miesięcznie od Colina Farrella z racji syna. Sama zainteresowana odniosła się do tych plotek. - Od wyjazdu z Polski zrobiłam ok. 20 filmów w Stanach i Niemczech, ale uwagę zwraca tylko to, jakie mam relacje z Colinem, jakie alimenty dostaję i jakiej wielkości mam kredyt. O alimenty nigdy nie występowałam, również nie posiadam wspomnianego kredytu - zwierzyła się w dawnym wywiadzie dla magazynu "Grazia".


Alicja Bachleda-Curuś spełnia się jako aktorka i mama. Tak mówi o macierzyństwie
Henry Tadeusz wspaniale się rozwija - co pewien czas widzimy go z mamą lub z tatą. Ma za sobą debiut ściankowy i być może pójdzie śladami rodziców. Bachleda-Curuś nie od zawsze myślała o zostaniu mamą, co wyjawiła dla bloga "Baby by Ann". - Wcześniej nie miałam instynktu ani wizji macierzyństwa, nie miałam takich marzeń. Ale może byłam zbyt zajęta na to, może też za młoda? Mój syn Henio po prostu nas wybrał. Poznałam jego tatę i rozpoznaliśmy w sobie taką więź, iż temat dziecka stał się bardzo otwarty. To nasze uczucie spowodowało, iż przyjęliśmy rzeczywistość taką, jaka jest. Jak się okazało, iż Henio się pojawi, towarzyszyła mi niepewność, ale nie obawiałam się, iż nie sprostam - wyznała.
Idź do oryginalnego materiału