- Andrzej Zaucha i Zbigniew Wodecki zrewolucjonizowali scenę muzyczną w naszym kraju.
- Piosenkarz znany z przeboju „Byłaś serca biciem” zginął tragicznie w wieku 42 lat.
- „Najlepszy polski czarny głos” zaczął karierę od piosenki „Baw się lalkami”.
Andrzej Zaucha przyszedł na świat 12 stycznia 1949 roku w Krakowie. Od najmłodszych lat dorastał w artystycznym środowisku, a pierwsze kroki na estradzie stawiał już jako ośmiolatek. Wprawdzie uchodził za muzycznego samouka, wcale nie odstawał od wysoko wykwalifikowanych piosenkarzy ani piosenkarek. Na przestrzeni nieco ponad dwudziestoletniej kariery zdołał urosnąć do rozmiarów ikony R&B. Niestety, gwiazdor zginął w tragicznych okolicznościach 10 października 1991 roku zaledwie w wieku 42 lat.
Zobacz także: Co decyduje o długowieczności? Oto sekrety stulatków z całego świata
Andrzej Zaucha był samoukiem. Zwrócił na siebie uwagę Wodeckiego
Andrzej Zaucha rozpoczął przygodę z estradą jeszcze w latach 60. XX w. Początkowo występował w roli perkusisty w amatorskim zespole Czarty. U schyłku ówczesnej dekady spróbował swoich sił jako wokalista. Wschodzący gwiazdor dołączył do jazz-rockowej formacji o nazwie Dżamble. W kolejnych latach występował także z grupą Anawa. Wraz z początkiem lat 80. ubiegłego stulecia zdecydował się na działalność solową.
Co ciekawe, w historii Zbigniewa Wodeckiego również widnieje słynna Anawa. Niemniej artysta dał się poznać ogólnopolskiej widowni już w 1972 roku, kiedy został laureatem X Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Cztery lata później światło dzienne ujrzało jego pierwsze wydawnictwo fonograficzne.
Jak się okazuje, piosenkarz stał poniekąd za sukcesem Andrzeja Zauchy. Artyści poznali się jeszcze w latach 60., kiedy „najlepszy polski czarny głos” wybrzmiewał podczas koncertów zespołu Dżamble. „To znakomita kapela, grająca bardzo nowocześnie jak na tamte czasy, na dzisiejsze też” – wspominał Wodecki, cytowany przez serwis Kultura.onet.pl.
Podziwialiśmy ją w Jaszczurach [krakowskim klubie Jaszczury — aut.]. Śpiewał świetnie, ale bardzo długo był niedoceniany przez środki masowego przekazu. Często jeździliśmy na wspólne koncerty, tak zwane chałtury, czasem po pięć dziennie, w różnych zakładach pracy. Czułem, iż miał niedosyt, iż chciałby być doceniany przez ludzi. Środowisko oczywiście wiedziało, iż to świetny facet, muzykalny bardzo – czytamy za pośrednictwem cytowanego źródła.
Zobacz także: Był dziecięcą gwiazdą kina PRL. Tak dziś wygląda jego życie
Historia piosenki „Baw się lalkami”. Zaczęło się od „mleka”?
Kiedy Zbigniew Wodecki wylansował przebojowe „Chałupy welcome to” w 1986 roku, otrzymał propozycje nagrania kolejnego numeru w żartobliwym, energicznym klimacie. Piosenkarz jednak nie podjął się zadania, a na swoje miejsce polecił Andrzeja Zauchę.
Pewnego razu, po nagraniu „Chałup Rysiu Poznakowski postanowił napisać następny numer w tym klimacie, „Pij mleko” [oryginalny tytuł to „Baw się lalkami” — aut.]. Nie za bardzo chciałem już śpiewać tego typu numery, więc powiedziałem Poznakowskiemu, iż znam świetnego gościa, który może to zrobić. Rysiu świetnie się wtedy zachował i pozwolił Andrzejowi to nagrać. To była pierwsza piosenka, która go wrzuciła na antenę. Ludzie zaczęli wreszcie słyszeć o Zausze – wyznał Zbigniew Wodecki (za Kultura.onet.pl).
Teledysk do piosenki „Baw się lalkami” obejrzycie poniżej: