Roksana Węgiel od lat odnosi sukcesy na polskiej scenie muzycznej. Jej najnowszy singiel "Bez słów" to nie tylko muzyczna propozycja, ale też osobista opowieść o relacjach, porozumieniu i miłości. W szczerej rozmowie z Norbertem Żyłą Roxie opowiedziała o kulisach powstania utworu, współpracy z Kevinem Mglejem, swoim pierwszym spotkaniu z teściami oraz o wyjątkowych gościach, którzy pojawili się w jej teledysku.
REKLAMA
Zobacz wideo Roxie Węgiel na Bestsellerach Empiku 2024
Roksano, twój nowy singiel "Bez słów" to opowieść o chemii i porozumieniu. Czy to twoja historia o relacji z Kevinem?
Trochę tak! Faktycznie to była jakaś myśl przewodnia, kiedy pisaliśmy "Bez słów", a już na pewno fragment o mojej teściowej - łączy nas silna i dobra relacja, koleżeńska. "Bez słów" faktycznie mówi o relacji romantycznej, ale fajnie byłoby dostrzec w tym nić porozumienia, którą możesz mieć też z przyjaciółką czy rodziną.
Czy to wasza muzyczna deklaracja miłości?
Oj, my już mamy naprawdę sporo tych deklaracji i chyba najsilniejsza jednak zawsze będzie ślub - na wieki wieków (śmiech). Ten numer to takie trochę puszczenie oczka.
Jak wygląda proces pisania piosenki z kimś, z kim dzielisz życie? Nie ma spięć?
Naprawdę różnie - czasami są - ale to chyba dlatego, iż zawsze bardzo nam zależy na jak najlepszym efekcie końcowym.
W teledysku pojawia się scena, gdzie bohaterka, w którą się wcielasz, obawia się pierwszego spotkania z rodzicami ukochanego, do którego w końcu dochodzi. Czy to historia z życia wzięta?
Bardzo się stresowałam pierwszym spotkaniem z moimi teściami… Pamiętam, iż wracaliśmy wtedy z Jasła, bo to najpierw Kevin przeżywał zapoznanie z moją mamą (tatę znał wcześniej) i zastanawiałam się, jak to będzie, czy się polubimy. Koniec końców - zupełnie niepotrzebnie. To cudowni ludzie.
Jak aktualnie układają się twoje relacje z teściami?
Gdybym znowu była w okresie maturalnym i mielibyśmy przyjąć to jako punkt odniesienia, to na 100 proc. z rozszerzenia (śmiech).
W klipie możemy zobaczyć m.in. aktorów Adama Woronowicza i Katarzynę Zielińską. Jak przebiegała kooperacja na planie?
Bardzo zabawnie! To był jeden ze śmieszniejszych dni w tym roku. Adam jest tak zabawny, iż cały czas śmialiśmy się na planie. Z Kasią natomiast połączyła nas pewna więź i myślę, iż ta relacja nie skończy się tylko na planie mojego klipu.
Czy trudno było ściągnąć tak wielkie nazwiska do teledysku?
Raczej wszyscy, którzy wystąpili, mieli ochotę zrobić ten projekt, więc kooperacja zarówno przed klipem, jak i po przebiegała gładko. Adama spotkałam na koncercie w Krakowie - ja śpiewałam, a on czytał fragmenty "Dzienniczka św. Faustyny". Wtedy zapytałam, czy nie znalazłby czasu, bo mam taki i taki projekt, a Adam zgodził się z uśmiechem.
W przeszłości wystąpiłaś już w krótkometrażowych produkcjach. Jak wspominasz pracę na planie? Czy planujesz związać swoją karierę również z filmem?
Na planie czuję się bardzo dobrze, ale chyba najbardziej chcę się rozwijać w swojej profesji.