Święto Niepodległości jest niewątpliwie dniem ważnym dla Polaków. W tym roku 11 listopada miał jednak specjalne znaczenie dla fanów Mery Spolsky – artystka wydała swój czwarty studyjny album, a data jego premiery nie jest przypadkowa. KOCHAM POLSKĘ to współczesne spojrzenie artystki na to, czym tak naprawdę jest patriotyzm.
Jest to słowo, które Maria Żak ma zakodowane w swoim pseudonimie. Można stwierdzić, iż Mery Spolsky i patriotyzm idą ze sobą w parze. Mimo to piosenkarka ma problem z uzyskaniem aprobaty na swojej rodzimej scenie. Ekscentryczny wizerunek sceniczny i bezpośrednie teksty Mery często spotykają się z dezaprobatą Polaków (choć ma też ona oczywiście grono oddanych fanów). Mając to na uwadze, KOCHAM POLSKĘ wydaje się dość odważnym krokiem w karierze wokalistki. Może to być jednak idealna okazja ku temu, aby otworzyć się na jej twórczość i odnaleźć w niej także cząstkę swojej tożsamości.
Mery Spolsky // fot. Mateusz GolisJako ludzie kochamy stereotypy, a wyobrażenia o typowym Polaku są nam dobrze znane. Już po prostu przyjęło się, iż lubimy narzekać. Idąc tym tropem, Mery Spolsky rozpoczyna swój najnowszy album utworem Wkurza mnie. Startuje on ostro, bez zbędnych ozdobników, skupiając się wokół wokalu artystki. Już od samego początku w uszy rzuca się lekkość Mery w dobieraniu rymów, która stanowi dla mnie największy wyróżnik jej muzyki. Dalej rozbrzmiewa Nie Ma Już PL i na tym etapie widać już pewien wzór w warstwie dźwiękowej. Poprzednie albumy miały w sobie większy pazur; dużą rolę odegrał w tym prawdopodobnie No Echoes, który odpowiadał za ich produkcję. Tym razem Mery postawiła na współpracę z Michałem „Foxem” Królem i zmiana ta jest wyczuwalna. To, iż jest inaczej, nie oznacza jednak, iż gorzej. Prosta melodia zdaje się współgrać z jasnym przekazem płyty.
Kocham Polskę jest po prostu bardzo polskie. Z wszystkimi urokami tego kraju i tymi elementami, które chciałoby się czasami przemilczeć. Najlepszą rzeczą towarzyszącą tej piosence jest jednak teledysk, który wyszedł genialnie. Ciekawie wypada też Pałac Kultury, wprowadzający nową energię. Z kolei Marysia Kowalska to utwór, który jest dość niespodziewanym wyborem na singiel. Delikatny, rytmiczny refren bardzo kontrastuje z przewodnimi kawałkami z poprzedniej ery, podczas której dostaliśmy mocne utwory jak SUKA czy LATEKS. Mery potrafi jednak zwrócić uwagę samym swoim głosem i płynącym z niego przekazem, więc tutaj przepych w ogóle nie jest potrzebny. Pierwszy zgrzyt odczuwam tak naprawdę dopiero w połowie płyty – przy Szarakach. Choć przekaz piosenki jest oczywiście ważny, proste frazesy płynące z refrenu nie pasują mi tekstowo do reszty płyty.
Małe niezadowolenie gwałtownie rekompensuje mi jednak Wojna. Wyliczanka ze zwrotek ponownie pokazuje naturalny talent artystki do zgrabnego łączenia wyrazów. Refren odchodzi może od typowo patriotycznej narracji, ale bardzo wpasowuje się w poznany przez nas wcześniej manifest piosenkarki. Ponownie bardzo polsko robi się w PRL. Jest to jeden z najlepiej brzmiących kawałków na płycie; wszystko za sprawą wyraźnego charakteru retro, tak bardzo oddającego ducha naszego wyobrażenia o czasach PRL-u.
Robotyczne dźwięki jeszcze silniej wybrzmiewają w M, które na moment zwalnia całą historię. Z tego transu wybudza Życzę Ci, które ma w sobie coś z dawnej twórczości Mery Spolsky. Choć zaczyna się niepozornie, refren po chwili wyrzuca z siebie lawinę prawdy, którą lubimy niestety chować za maską wymuszonej życzliwości. Największą perełkę Mery zostawiła jednak na koniec. Artyści przeważnie lubią wyciszać ostatnimi utworami swoje albumy. Bądźmy jednak szczerzy – nie mogło mieć to racji bytu w tym przypadku. Na finał otrzymujemy zatem Ruskie Disko, które ma w sobie ogromny potencjał koncertowy. Naprawdę mam nadzieję, iż podczas trasy doświadczymy jakiegoś crowd surfingu podczas tego utworu. Być może Marysia Kowalska nieco się uspokoiła, ale nikt nie odbierze Mery Spolsky imprezowego drygu.
KOCHAM POLSKĘ nie jest laurką dla ojczyzny ozdabianą brokatowymi długopisami. Album przeprowadza słuchacza przez dziurawe drogi, szare bloki i wakacje all inclusive. Ten obraz Polski, choć już może nie do końca aktualny, ma w sobie jednak coś rozczulającego. Mery Spolsky pokazuje, iż miłości do ojczyzny nie trzeba utożsamiać z ciągnącą się za nami martyrologią i głośnymi, nacjonalistycznymi przemarszami. To uczucie może przejawiać się w zwykłej nostalgii, powtarzalnej codzienności i nadziei na lepszą przyszłość. Czwarta płyta Mery łączy w sobie te wszystkie aspekty.Płyta KOCHAM POLSKĘ prawdopodobnie nie zostanie odebrana jako dobry obraz patriotyzmu dla wszystkich Polaka. Dla mnie jest w niej jednak spora dawka autentyczności i ja tę nową definicję zdecydowanie kupuję.
Fot. główne: Mateusz Golis














