Przez długi czas nazwisko Josepha Quinna kilka mówiło. Młody aktor, który pojawił się znikąd i podbił serca fanów seriali, a potem zaczął robić szaloną karierę, pojawiając się w jednym hicie po drugim. Zagrał w najgłośniejszych hitach ostatnich lat i dostał od losu wyjątkową okazję - serial "Stranger Things" napędził jego zawrotną karierę. Jak udało mu się przekuć występ w serialu Netfliksa w karierę na miarę światowych gwiazd?
Joseph Quinn: od nudnego dzieciaka do superbohatera
Joseph Quinn urodził się w 1994 roku w Londynie. Ukończył prywatną szkołę, która otworzyła przed nim ścieżkę do aktorskiej kariery. W 2017 roku wystąpił w serialu "Howards End". W tym samym roku wystąpił w siódmym sezonie serialu "Gra o Tron", w którym wcielił się w rolę Konera, żołnierza rodu Starków. Reklama
Rok później ogłoszono go "Gwiazdą Jutra", co okazało się całkiem proroczym tytułem. W 2018 wystąpił w serialu "Stranger Things", a widzowie z miejsca pokochali jego postać. Jako Eddie Munson nie tylko zachwycił fanów serialu, ale też miłośników muzyki po tym, jak w spektakularny sposób odegrał fragment utworu "Master of Puppets". Jego talent dostrzegli też muzycy z zespołu Metallica, który postanowili spotkać się z młodym aktorem.
Aktor został zaproszony do wspólnego występu podczas próby przed koncertem na festiwalu Lollapalooza w Chicago, a perkusista Robert Trujillo wręczył mu gitarę B.C. Rich - na takim instrumencie Eddie Munson grał we wspomnianej scenie ze "Stranger Things". Lider zespołu Lars Ulrich stwierdził, iż od dzisiaj Metallica występuje w pięcioosobowym składzie.
"To było coś niesamowitego! Możliwość zagrania 'Master of Puppets' z najbardziej ikonicznym metalowym zespołem wszech czasów nie pojawia się zbyt często. To będzie opowieść do dzielenia się nią z wnukami" - skomentował Joseph Quinn.
Po wystąpieniu w "Stranger Things" Joseph Quinn zaczął pojawiać się w coraz większych filmowych produkcjach. Najpierw wystąpił w horrorze "Ciche miejsce: Dzień pierwszy", w reżyserii Michaela Sarnoskiego. W filmie "Gladiator II", którego reżyserem był Ridley Scott, Quinn wcielił się w rolę rzymskiego cesarza imieniem Geta.
A 2025 rok przyniósł kolejną istotną premierę w karierze Quinna - aktor zagrał w "Fantastycznej Czwórce" u boku Pedro Pascala, a do tego ma powtórzyć swój występ w nadchodzącej produkcji "Avengers: Doomsday".
Joseph Quinn: Mógł być Spider-Manem!
Niewiele brakowało, a mógł zostać nowym Spider-Manem. Co stanęło na przeszkodzie do ikonicznej roli? Coż, na ten angaż polowało tysiące aktorów, jednak podczas castingu wyłoniło się kilku mocnych faworytów, a wśród nich znalazł się między innymi Tom Holland, który miał już nieco doświadczenia w podobnych rolach. Quinn jednak nie poddał się i próbował swoich sił w innych castingach, co zdecydowanie się mu opłaciło.
Wiemy jednak, iż juz niebawem Quinn wcieli się w legendarnego muzyka. Sam Mendes ("American Beauty", "SkyFall", "1917") zamierza przedstawić historię Czwórki z Liverpoolu w czterech filmach, z których każdy będzie poświęcony jednemu z członków legendarnej grupy i prezentował jego punkt widzenia. Premierę "cyklu" (nie wiemy jeszcze w jakim odstępie czasu i formie produkcje trafią na ekrany kin) zaplanowano wstępnie na 2027 rok.
Joseph Quinn: już znalazł miłość?
W prasowych doniesień można wywnioskować, żę aktor oddał swoje serce popularnej raperce o pseudonimie Doja Cat. Para została zauważona trzymając się za ręce w Londynie w zeszłym roku, co fani odebrali jako potwierdzenie ich związku, choć sami nie przyznali się do poważnej relacji.