Elżbieta Góralczyk: nie miała łatwego dzieciństwa
Elżbieta Góralczyk urodziła się 8 kwietnia 1950 roku. Po latach wspominała, iż przyszła na świat pod niewłaściwą gwiazdą. Miała ciężkie dzieciństwo i od początku musiała walczyć o swoje.
"Często wybuchały konflikty, bo na wódkę zawsze znalazło się parę złotych, ale na buty dla dzieci już nie. Uciekłam od rodziców. Sama musiałam się martwić o siebie i młodszego braciszka. Interesować się czy mu ciepło, czy jadł" - przyznała w szczerym wywiadzie udzielonym w "Fakcie".
Uzależniony od alkoholu ojciec zniszczył życie nastoletniej aktorce. Każde zarobione przez nią pieniądze wydawał na alkohol. Reklama
Jak trafiła na swój pierwszy casting? Okazuje się przez całkowity przypadek. Miała 14 lat, gdy oglądając telewizję, natrafiła na ogłoszenie o castingu do serialu. Poszła na niego w tajemnicy przed rodzicami. Na początku 1965 roku do ról Anuli i Pawła zgłosiła się rekordowa liczba kandydatek i kandydatów. W dniu castingu bramę wytwórni filmowej na ulicy Chełmskiej w Warszawie szturmowało kilka tysięcy nastolatków!
Było to pierwsze przesłuchanie Elżbiety Góralczyk. Ubrała się skromnie w szkolny fartuszek z białym kołnierzykiem. Po trzech miesiącach wzięła udział w ostatnich eliminacjach i zdjęciach próbnych z gwiazdami serialu — Andrzejem Szczepkowskim i Aliną Janowską. Urocza nastolatka pokonała bardziej doświadczone aktorki, a twórców "Wojny domowej" ujęła skromnością i naturalnością.
Nie wszystkim a decyzja przypadła do gustu — mierzyła się z czymś, co w tej chwili nazwalibyśmy hejtem. Dziewczęta, które przegrały z nią w castingu, wysyłały jej listy, w których pisały, iż jest gruba i ma brzydkie zęby, ale to jej nie złamało. Na planie spotkała się z ciepłym przyjęciem. Ekipa serialu była dla niej niczym rodzina, a szczególną opiekę roztoczyła nad nią Alina Janowska.
"Zapraszałam ich (serialową Anulę i Pawła — przyp. red.) do siebie, do domu i rozmawialiśmy o wszystkim, o życiu, o składni etc. Miało to charakter prywatnych rozmów przy użyciu filmowego tekstu, ale dało dobre rezultaty" - mówiła w rozmowie z magazynem "Tele Tydzień".
"Grałam dziewczynę, dla której ciotka i wujek zrobiliby wszystko. Wyobrażałam sobie, iż dzieje się to naprawdę. Że oni są moimi rodzicami, a te pomieszczenia w hali zdjęciowej są moim drugim domem" - mówiła Góralczyk w rozmowie z "Faktem".
Beztroska nie trwała jednak długo. Na 15-letnią aktorkę nie spadała lawina nowych propozycji, a gaża, jaką dostała za udział, została przepita przez ojca, który zmarł przed premierą serialu, a ona przyjęła na siebie obowiązki głowy rodziny. Aby wspomóc matkę i brata rozpoczęła pracę jako modelka.
Elżbieta Góralczyk: utracone szanse?
Chociaż "Wojna domowa" została ciepło przyjęta przez widzów, to przez decyzję szefa Komitetu Kinematografii PRL, nie powstały kolejne odcinki. Ekipa serialu nie kryła swojego rozczarowania. Każdy rozszedł się w swoją stronę. Elżbieta Góralczyk czekała na interesujące propozycje. Wystąpiła jeszcze w filmie "Nos", gdzie wcieliła się w służącą oraz w serialu "Życie na gorąco". To była jej ostatnia rola.
Aktorka nie chciała porzucać telewizji, więc poszła do szkoły charakteryzatorskiej. Parę lat pracowała w zawodzie. Za namową przyjaciela wyjechała do Wiednia - to miał być zaledwie kilkutygodniowy wyjazd, a została na lata. Wszystko przez miłość do pewnego adwokata.
Przeczuwała, iż może powinna od niego odejść, ale tego nie zrobiła. Wyszła za mąż, a w kwietniu 1975 roku urodziła córkę, Dominikę. Mąż traktował Góralczyk niczym niewolnicę.
"W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja — żona bogatego prawnika — prałam pieluchy na tarze. Byłam wtedy świeżo po operacji, bo dziesięć dni po porodzie usunięto mi woreczek żółciowy" - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów. Mąż odizolował ją od rodziny i przyjaciół, podcinał skrzydła.
"Żyłam w izolacji. Bez przyjaciół, bez znajomych. Kiedy ktoś przychodził, krzyczał, iż otwieram obcym drzwi. Nie miałam nikogo, komu mogłabym się zwierzyć. Wytrzymałam 20 lat. W końcu popadłam w depresję".
Przez 20 lat trwała w nieudanym małżeństwie ze względu na dobro córki, ale w końcu postanowiła odejść. Mąż urządził jej sądowe piekło, córka wolała zostać w Austrii, obwiniając matkę za rozpad rodziny. Ich relacje coraz bardziej się rozluźniały, aż w końcu zanikły.
Elżbieta Góralczyk: była dumna z córki
Aktorka nigdy nie obwiniała córki za podjętą decyzję. Wiedziała, iż mąż może zapewnić jej lepszą edukację i przyszłość. Zdecydowała się nie wracać do Polski, by być bliżej Dominiki.
"Kocham ją. Nie powiem o niej złego słowa i nikomu na to nie pozwolę" - mówiła mimo przykrości, które ją spotkały. Była dumna z Dominiki, która rozwijała swoją karierę muzyczną pod pseudonimem "Anik Kadinski". W 2003 roku w austriackich eliminacjach do festiwalu Eurowizji zajęła drugie miejsce.
Elżbietę Góralczyk pokonała choroba. Krótko po rozwodzie zaczęła się gorzej czuć. Pewnego dnia zauważyła, iż ma żółte dłonie oraz źrenice. Lekarka była przerażona jej wynikami. Góralczyk została odwieziona do szpitala prosto z gabinetu lekarskiego. Okazało się, iż choruje na HUS, czyli zespół hemolityczno-mocznicowy. Przy życiu utrzymywały ją bolesne dializy i operacje. choćby podczas choroby córka nie zainteresowała się matką.
Elżbieta Góralczyk zmarła przedwcześnie 16 stycznia 2008 roku. Została pochowana na cmentarzu Sievering w Wiedniu. Miała niespełna 58 lat. Wiadomość o jej śmierci dotarła do Polski dopiero dwa miesiące później.