Szymon Hołownia w ogniu pytań Moniki Olejnik. Jedna uwaga wyraźnie go poruszyła

zycie.news 1 dzień temu
Zdjęcie: Szymon Hołownia/YT @Szymon Hołownia


Gościem najnowszego wydania programu „Kropka nad i” był Marszałek Sejmu, Szymon Hołownia. Rozmowa z Moniką Olejnik, która miała dotyczyć refleksji po kampanii, gwałtownie przerodziła się w słowną przepychankę o odpowiedzialność za wynik Rafała Trzaskowskiego. Nie brakowało złośliwości, ironii i... wyraźnego napięcia.

Hołownia, pytany o opinię na temat wypowiedzi Joanny Muchy, która winą za przegraną Trzaskowskiego obarczyła Donalda Tuska, przyznał: finał kampanii był nieudany, a wizerunek rządu ciążył kandydatowi KO. – Ludzie tak, a nie inaczej ten rząd postrzegają, dlatego trzeba to zmienić – podkreślił.

To jednak nie uspokoiło prowadzącej. Monika Olejnik wyraźnie przypomniała swojemu gościowi jego wcześniejsze słowa z kampanii:
– Czy pan sobie przypomina, jak pan atakował Rafała Trzaskowskiego za rząd? – zapytała.

Hołownia nie pozostawał dłużny. – A ja pamiętam, jak mnie atakowano za rząd, gdziekolwiek się nie pojawiłem – odpowiedział, próbując odbić piłeczkę.

Olejnik nie odpuszczała: – Atakował pan Trzaskowskiego podczas debat. Hołownia odpowiedział z przekąsem, pytając, czy „w Polsce obowiązuje zakaz zadawania pytań kandydatowi Platformy Obywatelskiej”.

– jeżeli jest wiceprzewodniczącym PO, to chyba mamy prawo pytać się nawzajem, choćby będąc koalicjantami – tłumaczył.

Prowadząca nie dała się jednak przekonać. – Pan też jest członkiem koalicji. Nikt się nie uderzył w pierś, kiedy był na to czas – zarzuciła Hołowni.

Odpowiedź marszałka była z jednej strony autoironiczna, z drugiej przewrotna: – Ale ja się biję w swoje wątłe piersi. Aż dudni! – rzucił z uśmiechem.

Na to Olejnik: – Tak zadudniło, iż dostał pan tylko 4 proc.

Marszałek nie dał się zepchnąć do defensywy. – To było 4,99 proc. – sprostował, tłumacząc, iż choćby jego polityczni przeciwnicy z PiS wiedzą, jak dobrze brzmi to w kontekście „promocyjnej” liczby. Przyznał jednocześnie, iż niskie poparcie było również konsekwencją przynależności do koalicji rządzącej, co wielu wyborców mu wypominało.

Na koniec Hołownia odniósł się do rozczarowania wśród sympatyków KO po przegranej Trzaskowskiego. – Miłość do demokracji poznaje się nie wtedy, kiedy się wygrywa, ale kiedy trzeba pogodzić się z porażką – podsumował.

Choć od drugiej tury wyborów minęło zaledwie kilka dni, polityczne rozliczenia i emocje nie milkną. Program z udziałem Szymona Hołowni pokazał, jak napięta pozostaje atmosfera wewnątrz samej koalicji rządzącej – i jak trudna może być rozmowa o wspólnej odpowiedzialności. Jedno jest pewne: debata o błędach kampanii dopiero się zaczyna.

Idź do oryginalnego materiału