W najnowszym odcinku podcastu Szalonego Reportera pojawił się Robert Sadowski, producent muzyczny i kompozytor, który miał okazję współpracować przez jakiś czas z Tomaszem Karolakiem. W rozmowie z prowadzącym opowiedział o zaskakujących kulisach znajomości z aktorem. Opisał też, jak miał się zachowywać.
REKLAMA
Zobacz wideo Zdrójkowski z przekazem dla Karolaka w TzG. "To niekoniecznie się z nim zgrywa"
Robert Sadowski o współpracy z Tomaszem Karolakiem. Tak miał się zachować
Sadowski poznał się z Karolakiem lata temu. - Kiedyś nagrywałem piosenkę z pewną aktorką i w tamtym czasie jej menedżerem był mój serdeczny kolega i jedząc z nim obiad, mówię, wiesz co, chciałbym jakąś współpracę zacząć z Tomkiem Karolakiem. (...) Zawsze mnie intrygowała jego postać. (...) Spotkaliśmy się kilka lat temu w Kaliszu - wspominał. Mężczyźni nagrali wspólnie świąteczną piosenkę, która stała się ogromnym hitem. kooperacja między nimi układała się dobrze, dopóki Karolak nie pożyczył rzekomo od Sadowskiego dużej sumy pieniędzy. - 6 grudnia zrobiliśmy premierę tej piosenki, byliśmy w "Dzień dobry TVN", pełen sukces, fajnie ta piosenka wyszła. (...) Dwa dni później dzwoni do mnie Tomek i mówi: mam problem w teatrze, czy mógłbyś mi pożyczyć kasę? (...) Była to dokładnie taka kwota, jaką on się chwali, iż potrzebuje miesięcznie na życie (40 tys. złotych, jak wyznał u Żurnalisty). (...) To nie jest normalne, iż gość, który wyskakuje z każdej stacji telewizyjnej prosi cię o pożyczkę - mówił. Sadowski miał pożyczyć aktorowi pieniądze, których - jak twierdzi - nigdy nie odzyskał.
Fragment rozmowy Tomasza Karolaka i Roberta SadowskiegoFot. YouTube/Szalony Podcast/screenshot
Jakiś czas później Karolak miał poprosić go ponownie o pożyczkę. Tym razem producent odmówił. - Tomek wybacz, nie pożyczę ci już kasy, bo ty nie oddajesz kasy, ale może inaczej. Może znajdę jakąś kampanię reklamową z Agą (żoną producenta) i tam wystąpisz - tłumaczył aktorowi. Karolak przyjął jego propozycje i wystąpił w reklamie popularnego producenta mebli. kooperacja jednak, jak opowiadał Sadowski, miała nie przebiegać najlepiej. - Ja go mogę lubić prywatnie, on potrafi być miłym goście, ale potrafi być trudnym księciuniem. (...) Dosyć opornie to szło, ale zrobiliśmy te rzeczy - mówił.
Reklama okazała się sporym sukcesem. Zadowolona marka chciała przedłużyć kampanię o kolejne dwa lata, za większe pieniądze. Sadowski miał dogadać się z menedżerem Karolaka. Na chwilę przed podpisaniem umowy miało dojść do nieoczekiwanego zwrotu akcji. - Jak mieliśmy wszystkie ustalenia, na jakieś trzy dni przed podpisaniem umowy, wystawił mnie i pojechał do klienta dogadać się za moimi plecami. (....) Najbardziej bezczelnym było to, iż ja próbowałem naprawić tę relację, jakoś dojść do konsensusu. Pewnego dnia Tomek wysyła mi informację, iż jego menedżer już go nie reprezentuje. (...) Był na tyle bezczelny, iż on napisał oficjalne pismo, iż on odstępuje od warunków umowy, której nie podpisał, więc nie mógł tego zrobić i w tym piśmie twierdził, iż menedżer nie miał pełnomocnictwa, żeby tę umowę podpisać - przedstawiał swoją wersję Sadowski.
Treści rozmowy z telefonu SadowskiegoFot. YouTube/Szalony Podcast/screenshot
Robert Sadowski dostał telefon od Karolaka
Mężczyźni nie mają ze sobą już kontaktu. Sprawą, jak powiedział Sadowski, zajmują się prawnicy. Karolak pewnego dnia miał zadzwonić do kompozytora i powiedzieć, iż nie boi się tego, iż ten pójdzie ze wszystkim do mediów. - Dzwonię do ciebie, nie dlatego, iż się ciebie boję, tylko dlatego, iż kilka razy w życiu mi pomogłeś. Chcę powiedzieć, iż mam w******e, czy ty pójdziesz z tym do mediów, czy nie, bo mnie ludzie i tak kochają - miał usłyszeć w słuchawce.