Szesnaście na Bourbon – recenzja książki. Długa podróż

popkulturowcy.pl 3 godzin temu

Powieść historyczna to ciężki gatunek. Bartosz Sadulski doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego mimo podjęcia prawdziwego tematu, nie stara się on na siłę oddać prawdziwości ówczesnego języka. Autor bawi się konwencją – jednak czy udanie?

Porywająca nowa książka Bartosza Sadulskiego, laureata Nagrody im. Kościelskich!

Pełna humoru, tajemnic i skandali historia w duchu powieści płaszcza i szpady.

W 1673 roku ze szpitala Salpętrière w Paryżu zostaje uprowadzonych 16 kobiet. Z polecenia króla Ludwika XIV mają dopłynąć okrętem „Dunkerquoise” na wyspę Bourbon, by wyjść za mąż za francuskich kolonistów. Zagadkowe tożsamości i często kontrowersyjne losy Francuzek sprawiają, iż tak daleka podróż okazuje się dla nich szansą, a nie zagrożeniem.

Pod dowództwem despotycznego kapitana na statku płyną między innymi zdziwaczały misjonarz Jean, podejrzana heretyczka Beli, diaboliczny kot Lucjan czy nastoletnia Françoise Châtelain (która ponoć umarła w 1661 roku…). Podróżni w drodze do celu zatrzymają się w portach Teneryfy, Wysp Zielonego Przylądka i Madagaskaru. Czy jednak wszystkim uda się przetrwać tę daleką i niebezpieczną wyprawę?

Szesnaście na Bourbon to szkatułkowa historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, przedstawiona tak barwnie, iż ciężko rozróżnić, co jest prawdą, a co fikcją.

– opis wydawcy

Szesnaście na Bourbon zapowiada się naprawdę dobrze. Szczególnie, iż jest autorstwa Sadulskiego. Niestety, autor nie spełnił oczekiwań. Trzeba przyznać – poprzeczka była postawiona bardzo wysoko. Książkę jednak czyta się wręcz z trudem i mimo wielu naprawdę ciekawych zabiegów, nie wciąga.

Największym problemem książki jest dla mnie mnogość wątków i dygresji. To miało chyba służyć nadaniu lekkości oraz wrażenia, jakby czytelnik słuchał opowieści znajomego. Wprowadziło jednak ogromny chaos przez co ciężko było nadążyć za tym, kto aktualnie jest narratorem, i o czym, i o kim mówi. W pewnym momencie pojawiła się choćby perspektywa ptaka zamieszkującego wyspę, co być może byłoby ciekawe, gdyby nie to, iż zupełnie wytrąca z rytmu.

Szesnaście na Bourbon to zabawa konwencją. To nie jest klasyczna powieść historyczna, w której łatwo powiedzieć, co jest faktem, a co jest wytworem wyobraźni twórcy. To akurat bardzo mocny punkt książki. Czytelnik zastanawia się, co z tego mogło wydarzyć się naprawdę. Oczywiście – niektóre wątki typu szatański kot Lucjan czy historia brata Jeana są oczywistą fikcją. Jednak ogólnie rzecz biorąc, jest to przyjemna zagadka.

Kolejnym plusem jest wplatanie realiów XVII wieku. Autor nie szczędzi naturalistycznych opisów z palenia czarownic, czy kolonializmu. Mimo ogólnie wesołej atmosfery czuć grozę tamtych czasów.

Czytając opis z tyłu okładki, ma się nadzieję na dużo akcji na Teneryfie, Wyspach Zielonego Przylądka i Madagaskaru. Niestety, są to wręcz anegdotki, większość czasu zajmują opowieści o… adekwatnie nie wiem o czym. Dużo jest o przeszłości pasażerek, o umiłowaniu francuskiego dworu do groszku czy o relikwiach, w których cudowne działanie wierzy brat Jean.

Szesnaście na Bourbon to ciekawa, acz ciężka pozycja. Mimo interesującej tematyki i podejścia do historii pozycję czyta się niesamowicie opornie. Dopiero w drugiej połowie zaczyna się robić lżej. Długo jednak się do tego momentu dochodzi i jest to męczące. Po zakończeniu miałam poczucie wyczerpania, a nie o to chyba miało chodzić.


Autor: Bartosz Sadulski
Wydawca: Wydawnictwo Literackie
Premiera: 11.09.2024 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 256

Źródło obrazka wyróżniającego: okładka (kolaż)
Idź do oryginalnego materiału