Święta Anna
Dziś wspomnienie św. Anny, z tej okazji kilka słów o ludowych wierzeniach związanych z tą postacią.
Od Świętej Anki zimne wieczory i ranki
Św. Anna i jej mąż Joachim prowadzili pobożne i dobre życie. Nie mogli jednak przez długi czas doczekać się potomstwa, za co spotykały ich szykany i złośliwości (bezpłodność była uważana bowiem za hańbiącą). Jednak za sprawą żarliwej modlitwy do Boga, w wieku jak na owe czasy podeszłym Anna wreszcie zaszła w ciążę i urodziła córkę, którą nazwała Maryja. Kilkanaście lat później Anna została babcią Jezusa. Św. Anna cieszyła się ogromnym szacunkiem na wsi, zwłaszcza wśród starszych kobiet, które modliły się, by ich wnuk został biskupem lub przynajmniej księdzem proboszczem. Jest patronką małżeństw, wdów, służących, gospodyń, pomaga też przy wychowaniu dzieci. W jej dniu święcono wianki z ziół, które miały moc odpędzania złego.
Największy ośrodek kultu świętej w Polsce stanowi Góra Świętej Anny. Według legendy mieszkał tam kiedyś smok, ale z pomocą św. Jerzego został pokonany. Wystawiono więc świętemu dziękczynną kapliczkę. Po pewnym czasie na górze polował właściciel pobliskiej Poręby. Nagle w gąszczu drzew, wśród konarów starej sosny, ujrzał on jaśniejący blaskiem wizerunek św. Anny z Matką Boską na ręku. Szlachcic uznał to za znak, iż czas zmienić patrona swych włości, wystawił Annie kapliczkę, a imieniem świętej nazwał całą górę.
Innym razem pewien wieśniak wraz z synem orał cały dzień w polu. W pewnym momencie chłop wściekły na nieporadność chłopaka uderzył go kijem i zabił. Być może uczynił to za namową Markota i Szczebiota – diabłów podjudzających do słownych utarczek i kłótni; nagabywani przez nich ludzie wpadali w furię, przeklinali dyskutantów, zaślepieni nienawiścią często tracili rozum i nie zważając na konsekwencje, rzucali się do rękoczynów. Krewki ojciec gwałtownie się opamiętał, ale było już za późno. Zrozpaczony pobiegł do pobliskiej kapliczki, padł na kolana i modlił się przed wizerunkiem św. Anny, płacząc i prosząc o łaskę. Za wstawiennictwem świętej stał się cud i martwy syn wrócił do życia. Kij zaś, narzędzie zbrodni, zawisł w kapliczce jako wotum.
Przed laty w puszczy porastającej okolice Oleśna rosła sosna, na której wisiała figurka św. Anny umieszczona tam podobno przez św. Jadwigę Śląską. Pewnego razu przechodzącą obok niewiastę zaatakował wielki jeleń. Wściekły byk już chciał kobietę przebić rogami, gdy ta zakrzyknęła: „Święta Anno, pomóż mi!”. W tej sekundzie zwierzę stanęło jak wryte i ani drgnęło, aż białogłowa oddaliła się na bezpieczną odległość. W Oleśnie w kościele św. Anny wisi wielkie poroże przypominające o tamtym cudzie. Innym razem w pobliżu figurki pewna dziewczyna uciekała przed bandą okrutnych zbójów. Wyczerpana oparła się o drzewo i wzniosła żarliwą modlitwę do swej patronki, św. Anny. Ta wysłuchała prośby i na chwilę oślepiła zbirów, tak iż ominęli swoją niedoszłą ofiarę, przechodząc dosłownie o krok od niej. Po tym wydarzeniu w miejscu kapliczki postawiono drewniany kościółek ze słynącym cudami wizerunkiem świętej.
Teks pochodzi z naszej książki „Święci i biesy”.