Nie co dzień trafia się koncert, który redefiniuje samo pojęcie występu na żywo. A jednak „Światło i MRock” zrobiło dokładnie to – przeniosło muzykę rockową w świat interakcji, emocji i technologii. To pierwszy immersyjny projekt koncertowy w Polsce, w którym publiczność decydowała o przebiegu wydarzenia. Każdy utwór miał dwie odsłony – „świetlną” i „mroczną” – a wybór należał do widzów. Efekt? Dwa koncerty, które wydarzyły się tylko raz – i nigdy więcej w takiej samej formie.
Za sterami tego nieoczywistego projektu stanęli Katarzyna Nosowska i Piotr Rogucki – duet, który sam w sobie jest gwarancją emocji. Ona – artystka, która zawsze wymyka się oczekiwaniom, autorka tekstów, wokalistka i performerka o niepodrabialnym stylu. On – muzyk, aktor i poeta sceny rockowej, znany z bezkompromisowej ekspresji i głosu, który potrafi zranić i uleczyć jednocześnie.
„Światło i MRock” nie próbowało zadowolić wszystkich. Nie było przebojowego spektaklu dla mas, ale świadomego eksperymentu – surowego, szczerego i odważnego. Choć frekwencja nie zachwyciła, to emocje, które wybrzmiały ze sceny, wynagradzały wszystko.
Repertuar? Niby covery, ale w rękach Nosowskiej i Roguckiego każdy numer nabrał nowego znaczenia. „Disarm” Smashing Pumpkins w wykonaniu Roguckiego – absolutny nokaut emocjonalny, pełen napięcia i niedopowiedzeń. „Smells Like Teen Spirit” Nirvany w duecie – surowe, gęste, pulsujące energią. „November Rain” – zagrane z teatralną precyzją i potężnym wokalem Roguca, z szacunkiem dla oryginału, ale bez ślepego kopiowania.
Nosowska wzięła na siebie „Telefony” Republiki – zimne, hipnotyczne, z precyzyjnie dawkowaną emocją. W „Spadam” (Coma) w duecie z Roguckim – po prostu magia. Dwa głosy, dwa światy, jeden emocjonalny punkt wspólny. Z kolei „Szare miraże” Maanamu, „List” Hey i „Nie chcę prawdy” Mjutu dopełniły całość – różne epoki, ale wspólna nić emocjonalna.
Byli też goście – i to nie byle jacy. Kazik Staszewski w „The Passenger” Iggy’ego Popa i kultowej „Celinie” przypomniał, jak brzmi autentyczny bunt. Doda z kolei zaskoczyła – jej „What’s Up” 4 Non Blondes było dalekie od popowej maniery, a bliskie rockowej szczerości. To była jedna z najmniej przewidywalnych, a jednocześnie najbardziej udanych niespodzianek wieczoru.
„Światło i MRock” to projekt, który udowadnia, iż rock wciąż może ewoluować – nie przez powielanie dawnych schematów, ale przez odwagę w formie i treści. W centrum pozostała emocja – to, co najważniejsze.
Organizatorem wydarzenia była agencja Endorfina, która postawiła na ryzyko i wygrała. Bo choćby jeżeli nie wszystko było idealne, to ten projekt miał coś, czego coraz częściej brakuje na polskiej scenie – prawdę i ambicję.
Nie był to koncert dla wszystkich. Ale dla tych, którzy byli – zostanie w pamięci na długo.
Dziękujemy portalowi TuŁódź za możliwość udostępnienia zdjęć.
Fot. Karolina Filarczyk






![Blauka z trasą „Wolta” w Poznaniu [fotorelacja]](https://kulturalnemedia.pl/wp-content/uploads/2023/12/KM-LOGO-Czarny-napis-KM-dla-bialego-tla-kopia.png)








