2 maja miała premierę najnowsza płyta amerykańskiej piosenkarki folkowej i neofolkowej, Suzanne Vegi.
Jej dziesiąty (zaledwie) album studyjny ukazał się po dziewięciu latach przerwy – ostatnimi dwoma były „Tales from the Realm of the Queen of Pentacles” z 2014 roku oraz jej muzyka do sztuki „Lover, Beloved: Songs from an Evening with Carson McCullers” z 2016. W tym czasie do sklepów trafiło też koncertowe wydawnictwo Amerykanki, „An Evening of New York Songs and Stories” (2020).
Nowa płyta dostępna jest w postaci czarnej płyty LP, czerwonej LP, białej LP, CD, podwójnego albumu CD (który recenzujemy), jak i w serwisach streamingowych – w serwisie Tidal w postaci plików FLAC 24/48. W tej samej rozdzielczości można kupić pliki FLAC w sklepach w rodzaju Pro Studio Masters (więcej → TUTAJ).
tekst WOJCIECH PACUŁA
zdjęcia „High Fidelity”

SUZANNE VEGA „Flying With Angels”
Wydawca: Cooking Vinyl COOKCD943XX
Format: 2 x Compact Disc
Premiera: 2 maja 2025
Słuchał: WOJCIECH PACUŁA
Jakość dźwięku: CD 1 – 6,5-7/10 | CD 2 – 7,5/10
→ www.COOKINGVINYL.com
Album Flying With Angels miał nosić początkowi tytuł Survival of the Fittest, ale nie zgodził się to management artystki, mówiąc, iż „nie będzie pasował” do planowanej trasy koncertowej. Płyta została wyprodukowana przez gitarzystę i wieloletniego współpracownika Vegi Gerry’ego Leonarda. Na dwanaście utworów, które na nim znajdziemy, aż jedenaście jest podpisanych wspólnie przez tych artystów; czwarty na płycie Chambermaid jest coverem piosenki Boba Dylana, który oryginalnie znalazł się na jego albumie Blonde on Blonde z 1966 roku.
Leonard, irlandzki gitarzysta znany jest ze swojego harmonicznego i ambientowego stylu gry na gitarze. Zaprowadziło go to, jako muzyka sesyjnego, na albumy Davida Bowiego, Rufusa Wainwrighte’a, Laurie Anderson, Duncana Sheika i Vegi. Jest też liderem solowego projektu o nazwie Spooky Ghost.
Odpowiedzialna za teksty Suzanne na swoim profilu Facebookowym, pisała:
Flying With Angels to mój pierwszy studyjny album z nowymi piosenkami od jedenastu lat. Każda piosenka na albumie rozgrywa się w atmosferze walki. Walki o przetrwanie, o wolność mowy, o dominację, o zwycięstwo, o ucieczkę, o pomoc komuś innemu lub po prostu o życie.
⸜ → www.FACEBOOK.com/SuzanneVegaFanPage, dostęp: 26.06.2025.
Prowokacyjny, drugi singiel z płyty, zatytułowany Speakers’ Corner jest protest-songiem. Cytowana przez „New Musical Express”, jego autorka mówi:
To jest coś, czego nie chcemy w demokracji: zamknięcie Speakers’ Corner, gdzie ludzie mogą się wypowiedzieć. Jesteśmy w takim momencie, w którym ludzie mówią dużo, ale czasami nie ma to sensu lub nie mówią prawdy. Ludzie powinni być odpowiedzialni za to, co mówią. Nie mogą po prostu kłamać. Można by pomyśleć, iż to oczywiste.
⸜ ANEESA AHMED, Suzanne Vega announces first album in over a decade, ‘Flying With Angels’, with thought-provoking single ‘Speakers’ Corner’, „New Musical Express”, 4 marca 2025, → www.NME.com, dostęp: 26.06.2025.

⸜ W tej wersji album ma postać książeczki z wszywanymi stronami
Jak mówi w wywiadzie dla portalu → THE ART FUSE, programowy utwór Last Train to Mariupol zaczęła pisać już wiosną 2022 roku, kiedy miała miejsce inwazja i to był pierwszy utwór, który został ukończony. Ale jeszcze starszy jest utwór Lucinda, który powstawał etapami od 2000 roku. Jego finalna wersja powstawała więc aż 25 lat (!). Z drugiej strony spisanie tekstu do Chambermaid zajęło jej, jak pisze, „około półtorej godziny”, w październiku zeszłego roku. Utwór ten pojawił się pod koniec procesu przygotowań do płyty i, jak dodaje Vega, „zaskoczył wszystkich”: „Nikt się tego nie spodziewał. Zasadniczo przeczesywałem wszystkie moje notatniki i zastanawiałem się, «co tu mam, o czym mogę napisać?». To, co się pojawiło i dało o sobie znać, znalazło się na albumie”.
Do tej pory ukazały się cztery, niestety tylko cyfrowe, single: Rats, wydany 17 września 2024, wspomniany Speakers’ Corner z 4 marca – kiedy to podano informację o całym albumie – oraz Chambermaid i Alley, obydwa 2 maja, czyli w dniu ukazania się płyty. Do singli powstały wideoklipy – teledysk do Rats autorstwa Marthy Colburn, w którym występuje wiele, wiele szczurów (ale animowanych), a również animowany klip do Speakers’ Corner przygotował Michael Arthur.
▌ Nagranie
Sesje nagraniowe do albumu Suzanne Vegi Flying With Angels artystka opisuje na swoim Facebooku jako „pozytywne i oparte na współpracy doświadczenie”, skupiające się „na odkrywaniu nowego muzycznego terytorium i osobistej ekspresji”. Vega uznała sesje za „małe sanktuarium” w trudnym okresie osobistym i, jak dalej czytamy, czuła się komfortowo podejmując kreatywne ryzyko ze swoim producentem. Sesje obejmowały zarówno pisanie utworów, muzyczne eksperymenty i „dzielenie się osobistymi doświadczeniami”.

⸜ Limited Edition to dwie płyty CD
Wydawca, Cooking Vinyl, nie rozpieszcza nas informacjami o sesjach nagraniowych. Wiadomo tylko, iż było ich sporo i iż oprócz podstawowych śladów dograno później kolejne. Nie wiemy jednak ani gdzie dokonano nagrania, ani w jakim czasie. Z dostępnych informacji najważniejsza dotyczy głównego realizatora dźwięku, Hectora Castillo.
To pochodzący z Wenezueli, mieszkający w Nowym Jorku inżynier dźwięku, basista, keyboardzista i producent. Wyjątkiem był utwór Last Train From Mariupol nagrany przez Colina Mohnacsa. Do tegoż utworu nagrano dodatkowe ścieżki, które zarejestrowali Hector Castillo oraz Owen Mulholland. Wygląda na to, iż każdy z nich nagrywał inną partię instrumentów. Hector pracował wcześniej z Vegą przy albumie Songs In Red And Gray (2001), a ma na swoim koncie również asystowanie przy nagraniu płyt Davida Bowiego Heaten (2002) i kilku soundtracków do filmów z muzyką Philipa Glassa, między innymi Naqoyqatsi (Life As War) (Original Motion Picture Soundtrack) (2002).
Miks podzielili między siebie Castillo (ścieżki: 2, 3, 8) i Kevin Killen (tracks: 1, 4 to 7, 9, 10). Killen z kolei to znakomity inżynier dźwięku, który asystował przy nagraniu takich płyt, jak War i The Unforgetable Fire zespołu U2 (1983 i 1983) czy Boys and Girls Bryana Ferry’ego (1985). Ale najważniejszym jego krążkiem jest So Petera Gabriela (1986), na którym pełnił rolę głównego realizatora.
Masteringiem zajął się Brian Lee oraz – utwór Chambermaid – Bob Jackson. Lee jest amerykańskim inżynierem masteringu, który pracował w Gateway Mastering , a w 2023 roku założył Waygate Mastering wraz, ze wspomnianym, Bobem Jacksonem.

⸜ Płyty wsuwa się do kartonowych ramek, fajnie by było, gdyby były w woreczkach, żeby się nie rysowały
W wydaniu, które trzymam w ręku jest też druga płyta, z wersjami demo. Instrumenty na nią, wraz z automatyczną perkusją, przygotował producent płyty, Gerry Leonard. Zmiksował je również i nadał ostatecznie szlify masterując.
▌ Wydanie
Płyta ukazała się w wersji Long Play oraz Compact Disc. Ta pierwsza była dostępna na stronie internetowej artystki zarówno w czarnej, jak i w czerwonej wersji Red Smoke, ale i w postaci test pressu z autografem. Z autografem na osobnej karcie jest też wersja, którą recenzujemy, Limited Edition, mająca postać książeczki z dwoma płytami – podstawową i drugą, z sześcioma wersjami demo. Istnieją wersje podpisu srebrnym i złotym pisakiem.
Książeczka w twardej oprawie zawiera teksty i dodatkowe zdjęcia Suzanne oraz przykłady jej własnych odręcznych tekstów i notatek. Przypomnimy iż po jej wieloletnim związku z wydawnictwem A&M nastąpił kryzys, przez który piosenkarka zerwała kontrakt i stworzyła własną firmę muzyczną, aby wydawać swoją twórczość samodzielnie.
Płyty, wszystkie, zostały wytłoczone w Czechach w tłoczni GZ Media. Ważne: płyta jest dość krótka, jak zwykle w przypadku tej artystki i trwa 37:29 – takiej długości płyty powinny być (!).
▌ Dźwięk
˻ PROGRAM ˺ 1.Speakers’ Corner, 2. Flying With Angels, 3. Witch, 4. Chambermaid, 5. Love Thief, 6. Lucinda, 7. Last Train From Mariupol, 8. Alley, 9. Rats, 10. Galway
Muzycznie to bardzo udany album. Trochę wewnętrznie rozedrgany, jakby piosenkarka nie była do końca pewna kierunku w którym zmierza i miejsca, w którym się w tej chwili znajduje, ale jednak – udany. Już pierwszy utwór na płycie ˻ 1 ˺ Speakers’ Corner, szybki, dynamiczny, choć mówiący przecież o „proroku” stojącym na rogu ulicy, wprowadza nas w nastrój i dźwięk tego wydawnictwa.

⸜ Wersja Limited Edition może być po prostu dwupłytowa, ale jest też wersja limitowana (lekki uśmiech 🙂 Limited Edition z kartą podpisaną własnoręczne przez artystkę – na zdjęciu egzemplarz podpisany srebrnym markerem
A to raczej dość jasna realizacja, z otwartym środkiem pasma i bez nasyconego dolnego zakresu środka. Ten sposób realizacji został utrzymany przez cały czas, również w spokojnym ˻ 2 ˺ Flying With Angels i zaczynającym się spokojnie, z gitarą akustyczną ˻ 3 ˺ Witch. Gitara jest rozłożona po kanałach przez przesunięcie fazowe i ma ładny, dźwięczny dźwięk. Nie jest specjalnie głęboka, ale to nie jest tego typu płyta. Mocniej robi się w okolicach 0.40, kiedy dochodzi do niej bas.
Przestrzeń jest tu kreowana przez gitary w obydwu kanałach i plamy syntezatorów. Te czasem brzmią, jak Hammond, ale to też raczej dźwięk podobny do niego niż organy B-3. Ciężej, na chwilę, robi się pod koniec drugiej minuty Witch, kiedy wchodzi mocniejsza gitara elektryczna. Ta w zwrotce jest uderzana pojedynczymi akordami, co naprawdę dobrze brzmi.
Problemem tej płyty jest, jak mi się wydaje, nadmierna kompresja i nie dość dobra rozdzielczość. Płynie ta muzyka, jest fajnie, jest przyjemnie, a przy ˻ 4 ˺ Chambermaid, utworze Boba Dylana – choćby bardzo. Ale w każdym z tych przypadków brakowało mi wypełnienia, głębi i czegoś, co by „zakotwiczyło” ten dźwięk w basie, co by go wybudowało w „górę”.

⸜ O podpisie informuje stosowna naklejka na folii zabezpieczającej płytę; warto zwrócić uwagę na niewłaściwy numer katalogowy – w tej wersji na końcu są dwie litery ‘X’
I już, kiedy się mam poddać, dostaję ˻ 5 ˺ Love Thief. Z niskim basem – jak na tę płytę, soulowy w wyrazie kawałek, w którym Vega śpiewa inaczej niż zwykle, gdzie mamy chórek skomponowany z kilku ścieżek, na których śpiewa Catherine Russell. To bardzo dobry utwór, z podgrywającą w prawym kanale soulową gitarą, z basem, z zabawą pogłosami, jak w trzeciej minucie (2:12), kiedy nagle pojawia się wokal w linijce „I’m going to / Make you hang tough”. To naprawę dobry utwór.
˻ 6 ˺ Lucinda to powrót do grania zbliżonego do muzyki country, z wokalem podanym na tak zwanym „slap echo”, czyli z krótkim pogłosem i pojedynczym echem. I jest też utwór reagujący na bieżące wydarzenia – ˻ 7 ˺ Last Train From Mariupol. Dla mnie szczególnie bliski, bo przecież wojna jest za naszą granicą i zbliża się do nas. Bardzo ładnie brzmi tu chórek złożony z wokalu Suzanne Vegi i ścieżek zarejestrowanych przez Ruby Froom. Nieco pompatyczny, z werblem wybijającym wojenny rytm, ale i z gitarami położonymi na długim, rozmywającym je pogłosie. A do tego gitara klasyczna – to naprawdę dobry kawałek.

⸜ W książeczce znajdziemy sporo zdjęć oraz teksty piosenek
W ˻ 8 ˺ Alley wracamy do nastrojów, do których artystka przyzwyczaiła nas na swoich wczesnych płytach. Jest więc melancholia, jest gęste brzmienie, są ładne chórki, w których po raz pierwszy słyszymy też Patrika Leonarda, współkompozytora płyty i gitarzysty. To tutaj zwróciłem uwagę na perkusję – ciekawe, ale wcześniej nie była ona jakoś prominentna. Także i tutaj blachy są trochę zgaszone i spatynowane, co daje przyjemny dźwięk, w którym nie ma agresji. Ale też od razu wiemy, iż dynamika jest raczej płaska i dźwięk się przez to nie otwiera barwowo.
To jest bowiem, moim zdaniem, rzecz, której tej płycie brakuje – zróżnicowanych barw. Producenci starają się zróżnicować brzmienie, jak w ˻ 9 ˺ Rats, gdzie wokal jest przepuszczony przez efekt imitujący megafon, a gitary są niemal wprost z postpunkowych kapel. Ale wystarczy puścić kończący album ˻ 10 ˺ Galway, aby przypomnieć sobie to, co napisałem na początku – to w takim, półakustycznym wariancie Vega sprawdza się najlepiej. Kocham jej płyty w rodzaju Nine Objects of Desire czy 99.9F°, ale to artystka o dziewczęcym, miłym głosie, który najlepiej brzmi w utworach z pogranicza country i folku.
▌ Podsumowanie
Flying With Angels jest płytą, na którą warto było czekać. Jest zróżnicowana, nie jest za długa – co godne pochwały – ma też ładną produkcję. Ale nie jest to płyta będąca jakoś szczególnie istotna w dyskografii tej artystki pod względem kompozycyjnym. Nie jest też za jakoś wyjątkowo dobrze nagrana. Nie irytuje rozjaśnieniami, ale jej lekki, skompresowany dźwięk nie pozwala się rozwinąć barwom i dynamice.

Dlatego z przyjemnością wysłuchałem płyty zawierającej utwory demo. Rozebrane z mocnego aranżu, z wokalem na podobnym wszędzie echu, znacznie lepiej łączyły mi się w wokalem artystki. I choć na pierwszy rzut oka dźwięk wydaje się równie skompresowany, to podgłośnijmy go, a okaże się, iż mniejsza ingerencja w dźwięk dała przekaz znacznie bardziej wiarygodny. Dla mnie TO mogłaby być nowa płyta Suzanne Vegi. Prosta, prosto z serca, intymna. I z lepiej pokazanym wokalem, a to on jest tu przecież najważniejszy. ●