Strażnicy – recenzja komiksu. Who watches the Watchmen?

popkulturowcy.pl 2 godzin temu

Ze światem Watchmen zetknęłam się jeszcze na studiach, kiedy to na zajęcia z kultury audiowizualnej oglądaliśmy serial HBO. I o ile historia wydawała mi się fascynująca, to sama produkcja nie przypadła mi do gustu. Kiedy więc nadarzyła się okazja sięgnąć po oryginał, stwierdziłam – spróbuję. A ta okazja to komiks DC Compact Strażnicy wydawnictwa Egmont.

Zacznę od tego, iż Strażnicy w serii kompaktowej są bardzo ładnie wydanym komiksem. Wydanie jest porządne, stosunkowo ciężkie, a Rorschach na okładce od razu przyciąga wzrok. Wnętrze z kolei pozostało lepsze – fascynuje ilością kolorów, które choć stonowane, wciąż czynią komiks jednym ze staranniejszych wydań, jakie widziałam. Dynamika kadrów, barwy i niesamowite detale sprawiają, iż komiksem można się delektować.

Fot. Wydawnictwo Egmont

To powolne tempo odpowiada też historii. Strażnicy pokazują świat pełen zagrożeń, na krawędzi wojny, którą powstrzymuje jedynie obecność Doktora Manhattana. Ten z kolei jest oziębły i daleki od ludzkich doświadczeń, a jego odcięcie się subtelnie podkreśla kreska poświaty – choćby bardziej niż niebieska skóra. Superbohaterowie, których dni wątpliwej chwały dawno minęły, dzisiaj są już starzejącymi się ludźmi, którzy weryfikują własne dziedzictwo. Na ulicach szerzą się przestępstwa, a byli superbohaterowie zwracają na nie uwagę dopiero kiedy ktoś zaczyna zabijać ich…

Komiks Alana Moore’a a serial Watchmen to niebo a ziemia. Mając jedynie taki punkt odniesienia, zaskoczyłam się ogromnie i każdą stronę pochłaniałam z przyjemnością. Poprowadzenie tej historii, dialogi i moje ulubione fragmenty dziennika Rorschacha – to trzeba czytać spokojnie i z uwagą. Emocje przekazuje zarówno tekst, jak i kreska. Nie brak tu pochłaniających czytelnika fragmentów, jak historia Rorschacha czy postrzeganie czasu przez Doktora Manhattana.

Warto również wspomnieć o nieocenionej pomocy przypisów. Strażnicy to alternatywna historia Ameryki i choćby będąc obytym w temacie, można czasem nie wyłapać smaczków. Przypisy pomagają nawigować po tych zmianach i są starannie przygotowane, uporządkowane i zrozumiałe.

Strażnicy trafiają na dobrze widoczne miejsce na półce i z pewnością jeszcze po nich sięgnę. Muszę choćby przyznać, iż ta lektura motywuje mnie do sięgnięcia po inne klasyki, które zawsze tkwią na końcu listy do przeczytania. Bo po Watchmenach czuję teraz duży niedosyt…

Powyższy tekst powstał w ramach współpracy z Wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!

Fot. główna: Kolaż z użyciem oficjalnej okładki.

Idź do oryginalnego materiału