Stephen Curry zapamiętał sezon 2015/2016 jako słodko-gorzki. Jego Golden State Warriors pobili wówczas rekord zwycięstw legendarnej drużyny Chicago Bulls wynoszący 72-10, ale w finałach nie sprostali ekipie LeBrona Jamesa. Drużyna Steve'a Kerra, legitymująca się bilansem 73-9, przegrała walkę o trofeum w dramatycznych okolicznościach, dlatego po serii z Cleveland Cavaliers, Wojownicy uznali, iż potrzebują konkretnego wzmocnienia. Był nim Kevin Durant. Stephen Curry w książce "Gotowy do rzutu", wspominał w jaki sposób nakłonił tego superstrzelca, by dołączył do jego ekipy, i jak mu się z nim później współpracowało.