Druga interaktywna przygoda w Pizzerii Freddy’ego Fazbeara właśnie ujrzała światło dzienne. Tym razem pora na starcie z żółtym królikiem!
Wejdź do pełnego grozy i tajemnic świata Five Nights at Freddy’s – teraz to ty trzymasz stery! W tej powieści interaktywnej przeżyjesz na nowo przygody z gry FNAF: Into the Pit. Wcielisz się w Oswalda, który wskakuje do kulkowego basenu w Jeff’s Pizza i… przenosi się w czasie do 1985 roku, skąd przez przypadek sprowadza do teraźniejszości sadystycznego animatronika. Czy zdołasz przed nim uciec? A może koniec gry nastąpi zbyt szybko? Zacznij niezwykłą przygodę, zmieniającą się z każdą twoją decyzją!
– opis wydawcy
Five Nights at Freddy’s. Książka interaktywna #2. Po drugiej stronie to druga gra paragrafowa z uniwersum FNaF. Tym razem, zamiast przed pierwszą grą, akcja dzieje się w ramach fabuły z gry Into the Pit, jako jej dodatkowa wariacja. Wcielamy się tutaj w Oswalda, a więc tego samego dzieciaka, którym sterowaliśmy w grze. Albo raczej, w moim przypadku – dopiero będziemy sterowali, jako iż pozwoliłam sobie przeczytać książkę jako pierwszą.
Fot. materiały promocyjne (Facebook/Feeria Young)Oswaldowi szykują się wyjątkowo nudne wakacje – jego jedyny przyjaciel, Ben, wyprowadził się, a bez niego w miasteczku nie ma zupełnie nic do roboty. Jedyna rozrywka w okolicy to biblioteka oraz stara, zapyziała pizzeria Jeff’s Pizza. W tej drugiej jednak stoi archaiczny basen z kulkami, który okazuje się teleportem w przeszłość – zdecydowanie ciekawszą, ale też i niebezpieczniejszą. Przeszłość, gdzie zamiast pizzerii Jeffa w tym samym budynku znajduje się pizzeria Freddy’ego Fazbeara.
Fabuła rozkręca się tutaj szybciej niż w przypadku poprzedniej gry paragrafowej, którą omawiałam dla Was niedawno. Oswald ma również trochę więcej charakteru niż Ralph – co prawda ta osobowość to bycie zrzędliwym gówniakiem, ale wciąż lepsza taka niż żadna. Ogólnie widzę tutaj sporo pomniejszych elementów, które uznałabym za poprawę w stosunku do Tygodnia wcześniej. Ale, ale – nie brakuje także takich, które wypadły, moim zdaniem, trochę gorzej.
Zacznijmy może od plusów. Przede wszystkim – darowaliśmy sobie pisanie, żeby przejść na następną stronę tam, gdzie znajduje się po prostu ciągły blok fabularny. To w poprzedniku było akurat trochę głupie; raczej dam radę sama się domyślić, iż mam czytać dalej, jeżeli nie ma po drodze wyboru, który kazałby inaczej. Dużo rzadziej też zdarzało się tak, iż niewłaściwa decyzja skutkowała natychmiastowym zgonem. Po drugiej stronie rzeczywiście pozwalało na przejście paroma alternatywnymi ścieżkami, by dotrzeć do tego samego momentu – albo przynajmniej dawało Ci kilka stron akcji, nim Cię ubiło, byś się łudził, iż jednak przeżyjesz. Dzięki temu w końcu czułam się, jakbym miała w tej grze jakąś realną, a nie tylko iluzoryczną władzę nad swoim losem. Zwłaszcza iż absurdalnie głupich sposobów na zgon również odnotowałam tutaj mniej. No, chyba iż podejmowało się równie absurdalnie głupie decyzje. Wtedy można było winić już tylko siebie.
Fot. materiały promocyjne (Facebook/Feeria Young)Z minusów natomiast na pewno wymieniłabym to, iż książka „recyklinguje” niektóre śmierci i zakończenia. Kilka różnych decyzji odsyła do tej samej strony, co wydaje mi się nieco leniwym rozwiązaniem. W poprzedniku się to chyba nie zdarzało. Wciąż występuje tu za to przedmiot bonusowy, który magicznie respi się razem z czytelnikiem na starcie, kiedy zaczyna się historię od nowa. Tutaj natomiast mamy zdecydowanie więcej elementów nadnaturalnych, więc trochę łatwiej to wybaczyć. Skoro opętany animatronik skinwalker i basen z kulkami teleportujący w czasie są tutaj normalne, to pojawiający się znikąd żeton też nikogo już raczej nie powinien dziwić. Szczególnie iż daje on w Po drugiej stronie znacznie więcej dodatkowego, interesującego contentu niż telefon w Tygodniu wcześniej. Można dzięki niemu choćby uzyskać pełnoprawne sekretne zakończenie. Takie wykorzystanie tego konceptu szanuję.
Graficznie sytuacja ma się tak samo jak w przypadku Tygodnia wcześniej, więc może przejdę już do podsumowania, po co się rozdrabniać. Five Nights at Freddy’s. Książka interaktywna #2. Po drugiej stronie całkiem mi się podobała; fabuła była interesująca i rzeczywiście czułam, iż moje wybory mają więcej znaczenia niż tylko strzelanie na pałę pomiędzy „poprawną opcją” a „instant killem”. Jedyne, co mi przeszkadza, to recykling scen – książka jest naprawdę cienka, można było już dopisać tych kilka dodatkowych, unikalnych sekwencji zamiast odsyłać po parę razy do tych samych stron. Oprócz tego – yo naprawdę porządna pozycja.

Autor: Scott Cawthon, Adrienne Kress
Tłumaczenie: Paulina Wojnakowska
Okładka: Ronaldo Barata, Jeff Shake, Norbert Młyńczak
Wydawca: Feeria
Premiera: 26 listopada 2025 r.
Oprawa: miękka
Stron: 200
Cena katalogowa: 39,99 zł
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Feeria. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Feeria)





