Wspomniany Foucault historię społecznego naznaczania, wykluczania i izolowania zaczynał od trędowatych i weneryków, uznając, iż szaleńcy historycznie byli dopiero następni w kolejności do napiętnowania. Kuratorzy z Luwru pomijają jednak ową genezę, sięgając od razu do obrazów, jakie generowali chorzy nie na ciele, ale na umyśle. Okazuje się, iż bezbożnych szaleńców gwałtownie dopełniają religijni nadgorliwcy.
Znaczenie głupca
Ów dualizm gwałtownie przeniósł się na sferę świecką, a głównie, jakżeby inaczej, na kwestie miłosnych uniesień. Jedni ulegają emocjom, głupieją od afektów. Jak literaccy bohaterowie Lancelot czy Tristan, którzy gwałtownie stali się także bohaterami grafik, rysunków, ilustracji. Ale chyba najciekawsza w tym gronie i niezwykle żywa w średniowieczu pozostawała postać… Arystotelesa. A to za sprawą jego niepohamowanej i ogłupiającej namiętności do Phyllis, byłej kochanki Aleksandra Wielkiego. Najczęstszym motywem pozostawał tu wizerunek uczonego męża dosiadanego jak wierzchowiec przez wybrankę jego serca.