Squid Game – recenzja 3. sezonu. Wyrzućmy zasady przez okno

popkulturowcy.pl 6 godzin temu

Serialu Squid Game chyba nie trzeba nikomu przedstawiać – każdy mniej więcej wie, z czym to się je. Sezon trzeci tej produkcji to tak naprawdę kontynuacja sezonu drugiego. Widzowie otrzymali jedynie sześć nowych odcinków. Czy warto było czekać?


UWAGA – SPOILERY!


Sezon drugi zakończył się cliffhangerem, żeby przyciągnąć jak największą ilość widzów. Gi-hun wraz z przyjaciółmi urządzili zamach na całe przedsięwzięcie – w takim momencie wracamy do serialu. Zamach oczywiście się nie udaje i ginie mnóstwo ludzi, a Gi-hun za karę zostaje zakuty kajdanami. Ogólnie cały pierwszy odcinek jakoś nie wciąga – większość czasu mija na głosowaniu oraz na wątkach pobocznych. Ciekawie robi się dopiero, gdy dowiadujemy się, co jest następną grą – a jest to zabawa w chowanego z morderczym twistem. Wiele osób narzekało tutaj, iż taka gra lekceważy zasady Squid Game, bo wprost kazano uczestnikom zabijać, ale mi się taka opcja podobała. Graczy podzielono na dwie drużyny, a wśród szukających każdy musiał zabić choć jedną osobę z drużyny przeciwnej, by zaliczyć grę. Jak można się domyślić, doprowadziło to do niezłej krwawej jatki, którą oglądało się ze wstrzymanym oddechem. Na pochwałę zasługuje tu scenografia – labirynt stworzony na potrzeby zabawy w chowanego wyglądał fenomenalnie. Miał swój dziecięcy urok, a jednocześnie był na tyle przestronny i pokręcony, iż budził niepokój.

Chowamy się! | fot. Netflix

Niestety chowający się zamiast działać zespołowo, w większości rozeszli się indywidualnie – i to było ich zgubą. Najrozsądniej postąpiły Hyun-ju, Jun-hee i Geum-ja, zbierając się w trójkę. A skoro już o tych postaciach mowa, to tu zaczynają się schody. Jun-hee była w zaawansowanej ciąży i zaczęła rodzić akurat w trakcie gry w chowanego i to w sytuacji zagrożenia – jakże wygodne dla stworzenia napięcia w scenariuszu! Mało tego, cały poród trwał z 10 minut, dziewczyna w ogóle nie krzyczała i od razu po porodzie normalnie chodziła. A z jej łona wyszło dziecko stworzone CGI gorszym niż gry na PlayStation 2.

Piękne dziecko | Netflix

Pod koniec gry w chowanego wyszła jedna z najgorszych decyzji i głupotek scenariuszowych w Squid Game. Yong-sik, czyli syn starszej pani, musi zabić kogoś nim upłynie czas gry. Zegar tyka, a do wyboru ma tylko dwie osoby: albo własną matkę, albo Jun-hee. Matka chce się poświęcić i mówi synowi, by zabił ją, ale ten się nie zgadza i rzuca się z nożem na Jun-hee. No i co w tym momencie robi matka? Oczywiście zabija własnego syna, przecież to logiczne, iż powinna go poświęcić dla jakiejś dziewczyny, którą zna zaledwie kilka dni. Ja wiem, iż to wszystko fikcja, ale myślę, iż w prawdziwym życiu żadna matka by tak nie postąpiła. Zabójstwo wychodzi na marne, bo dręczona wyrzutami sumienia Geum-ja i tak popełnia samobójstwo, a Jun-hee ginie w trakcie kolejnej gry, gdyż ma złamaną kostkę, co uniemożliwia jej skakanie.

I tu przechodzimy do kolejnej gry, jaką była skakanka. Wielu widzów skarżyło się, iż według nich była to zbyt łatwa gra, ale dla mnie była iście przerażająca. (Choć przyznam, iż była poniekąd kalką szklanego mostu z pierwszego sezonu). Bohaterowie mieli świadomość, iż jeden fałszywy ruch sprawi, iż znajdą się na dnie przepaści. Gi-hun wykonał zadanie jako pierwszy, a kolejny facet zaczął spychać nadchodzących graczy. Gi-hun zamiast walnąć go w łeb, odciągnąć czy cokolwiek, zdołał tylko wykrzyczeć „co ty robisz?”. Bohater, który niby ma silny kodeks moralny, nie potrafił w prosty sposób zapobiec śmierci wielu osób. Zdecydowanie zbyt długo zajęła mu reakcja.

Podczas owej gry dowiadujemy się też, iż dziecko zajmie miejsce jego matki w grze i otrzyma numer 222. Serio? Tą zagrywką twórcy wyrzucili wszystkie dotychczasowe zasady do kosza. Lider zawsze podkreślał, iż gra jest sprawiedliwa i każdy musi wyrazić zgodę na udział – a teraz pal licho, bierzemy dziecko, bo VIPom się tak podoba.

Ostatnia gra – czyli tytułowa gra w kalmara – była wyjątkowo nieudana. Rozumiem, iż miała to być swoista parodia demokracji, ale oglądało się to raczej z politowaniem. Widać było, iż wszystko było pisane tak, żeby tylko historia doprowadziła do jak najbardziej nietypowego zakończenia. Zachowania bohaterów były wyjątkowo nielogiczne. Wprowadzono też dziwny mechanizm z wciskaniem przycisku, by rozpocząć grę, co zdecydowanie służyło tylko wygodzie fabularnej.

Ostatni odcinek nie przyniósł widzom satysfakcji. Gra zakończyła się w ciągu pierwszych 10 minut, a potem oglądaliśmy głównie mało interesujące wątki poboczne. Najgorszy był chyba wątek w Los Angeles, gdzie Lider wpada na Cate Blanchett w roli rekruterki – co ma sugerować, iż otrzymamy Squid Game USA. No tak, wiadomo, Netflix nie przepuści takiej krowy dojnej. Na domiar złego Cate gra z bezdomnym w ddakji, co nie ma sensu, gdyż nie jest to amerykańska gra dziecięca.

Podsumowując – ci, którzy oglądali drugi sezon Squid Game i łakną jakiegoś zakończenia, mogą obejrzeć sezon trzeci. Nie jest on kompletnie beznadziejny, choć roi się tu od irytujących głupot scenariuszowych. o ile oglądaliście tylko sezon pierwszy, to zdecydowanie na tym poprzestańcie. Sezon trzeci był poganiany i wypuszczony zbyt szybko, co zdecydowało o jego słabej jakości.

Źródło grafiki: Netflix

Idź do oryginalnego materiału