Spektakularne sceny, świetna obsada. Czy to wystarczy?

film.interia.pl 2 dni temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Gdy w 1993 roku Steven Spielberg po raz pierwszy uchylił bramę do "Parku Jurajskiego", kino przekroczyło próg nowej ery - epoki cyfrowych cudów i kina grozy. Ponad trzy dekady później "Jurassic World: Odrodzenie" próbuje wskrzesić tamten pierwotny dreszcz. Czy współczesne kino, gdzie królują dinozaury, potrafi wzbudzić w widzu zdumienie?


Czym dziś ma być spektakularne kino o dinozaurach?


"Jurassic World: Odrodzenie" to siódma odsłona jednej z najważniejszych franczyz w historii kina science-fiction i przygodowego. Ale jednocześnie to początek nowej trylogii, która ma ambicję powrotu do korzeni "ducha Spielberga" i ponownego zdefiniowania, czym dziś ma być spektakularne kino o dinozaurach. Choć poprzednie części, zwłaszcza "Jurassic World: Upadłe królestwo" i "Jurassic World Dominion" okazały się spektaklem zredukowanym do absurdu (niezapomniana aukcja dinozaurów w pałacowej scenerii), tym razem studio Universal wykonało strategiczny zwrot.Reklama
Reżyserię "Jurassic World: Odrodzenie" powierzono Garethowi Edwardsowi, autorowi "Godzilli" i "Łotra 1", czyli twórcy, który potrafi połączyć widowiskowe kino z autorskim stylem. Za scenariusz odpowiada David Koepp, współautor oryginalnego "Parku Jurajskiego".


Ich kooperacja miała przynieść nie tyle formalny reboot, co emocjonalny reset, powrót do tego, co widzowie kochali ponad trzy dekady temu: grozę, napięcie i zaskoczenie.


"Jurassic World: Odrodzenie"


Akcja "Jurassic World: Odrodzenie" rozgrywa się pięć lat po wydarzeniach z "Dominion". Ekspedycja naukowa wyrusza do odizolowanego rejonu równikowego, by pobrać DNA trzech unikalnych gatunków dinozaurów. Cel: przełomowe zastosowanie w medycynie. Jak to zwykle bywa, wyprawa gwałtownie zamienia się w walkę o przetrwanie. Scenariusz powiela znajome schematy: natura kontra człowiek, nauka kontra chciwość, przeszłość kontra przyszłość.
Z jednej strony to powrót do archetypicznego konfliktu wpisanego w stylistykę uniwersum, w którym natura przejmuje kontrolę nad światem. Scena z tratwą i śpiącym dinozaurem to majstersztyk: kamera zatrzymuje się na chwilę ciszy, napięcie rośnie nie z efektu, ale z jego oczekiwania. Edwards znakomicie rozumie zasady dawnego kina Spielberga: grozy nie tworzą efekty specjalne, ale cisza przed spektakularną akcją.
Zobacz zwiastun filmu "Jurassic World: Odrodzenie"!
Scarlett Johansson jako Zora Bennett jest emocjonalnie zaangażowana. Aktorka podczas premiery w Londynie nazywała film "listem miłosnym do Spielberga", ale jej postać cierpi na typowy dla blockbusterów syndrom twardej kobiety z traumą, nieco zbyt schematyczny i przewidywalny. Lepsze wrażenie robi Mahershala Ali jako Duncan Kincaid, żołnierz, ideowiec, który wnosi autentyczne napięcie i moralną ambiwalencję. Jego finałowa konfrontacja z drapieżnikiem to jeden z najlepiej rozegranych dramatycznie momentów filmu. Pozostali bohaterowie, grani przez Jonathana Bailey’ego, Ruperta Frienda, Manuela Garcię-Rulfa, funkcjonują w ramach wyraźnie zarysowanych archetypów.


"Jurassic World: Odrodzenie" w warstwie wizualnej zachwyca


W warstwie wizualnej film zachwyca. Efekty specjalne są dopracowane i pełne rozmachu. Dinozaury wyglądają lepiej niż kiedykolwiek, a szerokie kadry, światło i dźwięk odsyłają do oryginalnego filmu Spielberga. Jednak piękno obrazu nie wystarczy, gdy scenariusz tonie w fabularnych skrótach i płaskich dialogach. Wszystko wygląda znajomo, działa bez zarzutu, bywa choćby emocjonujące, ale nie zaskakuje. Nie opowiada niczego nowego. I właśnie to, paradoksalnie, jest jego największą wadą.


Zamiast tytułowego "odrodzenia" mamy raczej estetyczne "odgrzewanie" dobrze znanego dania. W czasach, gdy kino potrzebuje odwagi "Jurassic World: Odrodzenie" pozostaje zbyt przywiązane do formy, by naruszyć treść. Z drugiej strony muszę przyznać, iż fani serii o dinozaurach, kina przygody oraz nostalgii za pierwszymi filmami z uniwersum dostaną to, czego oczekują. Jest to widowiskowy spektakl estetycznie satysfakcjonujący.
Czy "Jurassic World: Odrodzenie" to godny ukłon w stronę Spielberga? W pewnym sensie tak. Film zna źródła, z których czerpie i traktuje je z szacunkiem. Hołd nie przechodzi jednak w twórczą kontynuację. Edwards oferuje iluzję powrotu: elegancko podaną, emocjonalnie poprawną, ale pozbawioną odwagi, by zbudować coś własnego. Kino, jeżeli dziś rzeczywiście jest przestrzenią tęsknoty, domaga się czegoś więcej niż symulowanego wzruszenia. "Odrodzenie" nie tyle przywraca dawną magię, co cierpliwie ją rekonstruuje, z udziałem znajomych bohaterów: tyranozaura, stegozaura, welociraptora czy nowego hybrydowego giganta, który pojawia się jak echo wcześniejszych lęków. Gest wart zauważenia i chciałoby się powiedzieć próba ponownego uwierzenia w dinozaury.
6,5/10
"Jurassic World: Odrodzenie" (Jurassic World Rebirth), reż. Gareth Edwards, USA 2025, dystrybucja: UIP, premiera kinowa: 4 lipca 2025 roku.
Idź do oryginalnego materiału