Słuchaj mnie uważnie” – kontynuował współlokator.

newskey24.com 1 tydzień temu

Słuchaj mnie uważnie kontynuował współlokator. Albo twoja córka oddaje mi samochód, albo niech się wyprowadza! Nie będę żył w domu, gdzie mnie nie szanują! A gdzie ona pójdzie? To nie twój problem! Już dorosła. Czas, żeby stanęła na własne nogi

Weronika stała w korytarzu rodzinnego domu i słuchała, jak matka tłumaczy jej przez drzwi łazienki, dlaczego ma oddać swój samochód.

Weroniko, pomyśl logicznie! Andrzej jeździ do pracy codziennie. A ty jesteś studentką. Naprawdę nie dasz rady autobusem?

Dziewczyna przywarła plecami do ściany i zamknęła oczy. Samochód dostała od dziadka na dwudzieste urodziny. Stary, ale własny. Pierwszy w życiu. Dziadek wtedy powiedział: Żebyś od nikogo nie zależała. Żebyś sama decydowała, dokąd jedziesz.

Mamo, samochód jest na moje nazwisko spokojnie odpowiedziała Weronika.

I co z tego? Jesteśmy rodziną! głos matki stał się piskliwy. Andrzej jest dla ciebie jak ojciec. Pamiętasz, jak ci pomagał z matematyką w liceum?

Weronika pamiętała. Pamiętała, jak krzyczał na nią za każdy błąd, jak rzucał podręcznikiem o stół, gdy nie rozumiała za pierwszym razem.

Głupia jak but! Cała w matkę! mówił wtedy.

Z łazienki dobiegł warkot suszarki matka wyraźnie szykowała się gdzieś wyjść. Za pięć minut wyjdzie, a rozmowa się powtórzy. Weronika nie chciała tego.

Zastanowię się skłamała i poszła do swojego pokoju.

Ale nie było nad czym myśleć. Samochodu nie odda. Tylko co dalej tego nie wiedziała.

Weronika studiowała na ostatnim roku, dorabiała jako korepetytorka z angielskiego. Pieniędzy było niewiele, ale starczało na życie.

O ile za życie nie uznać przebywania w domu, gdzie każdy jej krok był komentowany i krytykowany.

Andrzej pojawił się w ich życiu, gdy Weronika miała jedenaście lat. Matka poznała go w pracy. Wysoki, z brodą, mówił pewnie i dużo.

Matce się to podobało. Ojciec był inny cichy, zamyślony. Po rozwodzie przeprowadził się do Warszawy, dzwonił rzadko.

Na początku Andrzej się starał. Przynosił cukierki, pytał o szkołę, choćby kilka razy zabrał ją do kina. Weronika wtedy pomyślała: Może nie jest taki zły?. Ale to nie trwało długo.

Gdy tylko Andrzej na dobre zamieszkał w ich domu, wszystko się zmieniło. Zaczął rozkazywać. Nie prosić, nie sugerować rozkazywać. Jakby Weronika nie była córką gospodyni, a służącą.

Zrób herbatę. Posprzątaj po sobie. Nie tupaj. Nie trzaskaj drzwiami. Ścisz telewizor. Ta lista rosła z każdym dniem.

A matka matka stała się adwokatem Andrzeja. Każdą jego pretensję natychmiast podchwytywała i rozwijała.

Weroniko, Andrzej jest zmęczony po pracy. Naprawdę nie możesz chodzić ciszej?

Weroniko, on ma rację. Po co tak głośno puszczać muzykę?

Weroniko, pomyśl o innych.

O innych znaczyło o Andrzeju. Bo gdy Weronika prosiła, żeby nie włączali telewizora na pełną głośność podczas jej nauki, nikt się tym nie przejmował.

To nie biblioteka odpowiadał Andrzej. Jak chcesz ciszy, idź do swojego pokoju.

Pokój Weroniki był malutki, dawną spiżarnią. Mieściło się tam tylko łóżko i biurko. Gdy się tam chowała, ściany zdawały się przygniatać, brakowało powietrza. Ale innego wyjścia nie było.

Z czasem Weronika nauczyła się być niewidzialna. Wracała do domu, gdy Andrzej spał lub go nie było. Jadała w kuchni, gdy nikogo nie było. Unikała rodzinnych rozmów.

To działało, dopóki nie zaczęła się sprawa z samochodem.

Następnego ranka matka zapukała do jej pokoju.

Weroniko, wstałaś? Musimy porozmawiać.

Weronika usiadła na łóżku. Matka miała na sobie nową, wyraźnie drogą sukienkę. Włosy starannie ułożone. Szykowała się na wyjście.

Słucham.

Andrzej był wczoraj rozczarowany. Myślał, iż zgodzisz się oddać samochód bez problemu.

A czemu tak myślał?

Matka usiadła na skraju łóżka, spojrzała przez okno.

Weroniko, przecież rozumiesz Z Andrzejem planujemy ślub. Chcemy, żeby było ładnie, zaprosić gości. A pieniędzy no wiesz, jak teraz jest ciężko.

Weronika milczała.

Andrzej potrzebuje samochodu do pracy. Dostał awans, będzie jeździł po różnych dzielnicach. Autobusem to uciążliwe.

Niech kupi swój.

Za co? Matka podniosła głos, ale się opanowała. Weroniko, przecież nie jesteśmy obcy. Jesteśmy rodziną! Andrzej tak wiele dla ciebie zrobił

Co konkretnie dla mnie zrobił? spytała Weronika.

Matka zawahała się. Szukała słów.

No wychowywał cię. Jak ojciec. Pomagał ci z lekcjami

Krzyczał na mnie, chciałaś powiedzieć.

Nie mów tak! Matka zerwała się z łóżka. Starał się! A ty zawsze byłaś niewdzięczna. Ojciec cię rozpuścił, stąd te efekty.

W pokoju zrobiło się cicho. Weronika patrzyła na matkę i nie poznawała jej. Kiedyś były bliskie. Kiedyś matka ją broniła, a nie obcego mężczyznę.

Samochodu nie oddam powiedziała Weronika.

To szukaj sobie gdzie indziej mieszkania zimno odparła matka i wyszła.

Weronika została sama. W piersi coś się ścisnęło, oddychało się ciężko. Nigdy nie myślała, iż do tego dojdzie.

Wieczorem, gdy Andrzej wrócił z pracy, w domu rozpoczął się spektakl. Weronika słyszała ich rozmowę przez cienką ścianę.

No i co, rozmawiałaś z córką? spytał Andrzej.

Rozmawiałam. Nie chce.

Jasne. Więc trzeba ją było wychować inaczej. Za bardzo ją rozpieszczaliście.

Andrzeju, ona pozostało młoda. Nie rozumie.

A kiedy zrozumie? Jak sama zostanie matką? Nie, Danuto. jeżeli teraz nie postawimy jej do pionu, wejdzie nam na głowę.

Matka coś odpowiedziała, ale cicho. Weronika nie usłyszała.

Słuchaj mnie dobrze ciągnął Andrzej. Albo oddaje samochód, albo się wyprowadza.

Idź do oryginalnego materiału