Słodko-gorzka podróż po Tajpej. Kandydat do Oscara chwyta za serce

film.interia.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: materiały prasowe


Fani stylu i historii tworzonych przez wyróżnianego na arenie międzynarodowej Seana Bakera mają niemały powód do radości. Od 28 listopada w polskich kinach można zobaczyć produkcję "Left-Handed Girl. To była ręka... diabła" Shih-Ching Tsou, przyjaciółki i wieloletniej współpracowniczki (chciałoby się napisać "prawej ręki") wspomnianego reżysera. To filmowa podróż przez pulsujące od emocji Tajpej, która z pewnością wielu widzów chwyci za serce.


Shih-Ching Tsou współpracuje z Seanem Bakerem już od ponad dwudziestu lat; artyści debiutowali wspólnie trzymającą w napięciu produkcją "Take Out" z 2004 roku. Praca nad tym tytułem nauczyła ich, jak realizować filmy z niewielkim budżetem, nieprofesjonalnymi aktorami oraz z powodzeniem wniknąć w wybrane społeczności. Zarówno ten, jak i późniejsze tytuły, przy których współpracowali, w tym "Gwiazdeczka" (2012), "Mandarynki" (2015), "The Florida Project" (2017) oraz "Red Rocket" (2021), cechuje autentyczność i momentami wręcz dokumentalne spojrzenie na bohaterów. Reklama


"Left-Handed Girl. To była ręka... diabła": leworęczność a przesądy


Pomysł na "Left-Handed Girl. To była ręka... diabła" narodził się w głowie reżyserki kilka lat temu. Scenariusz, nad którym Tsou pracowała z Bakerem, powstał już w 2010 roku. Jak ujawniała w wywiadach, inspirację do napisania tej historii zaczerpnęła poniekąd z własnego życia. Sama była niegdyś leworęczna, jednak rodzina skutecznie wypleniła u niej te "diabelskie umiejętności".


Kultura azjatycka nie jest odosobniona negatywnym podejściu do tego zjawiska. W krajach islamskich używanie lewej dłoni przeznaczone jest do działań nieczystych, a w Albanii uregulowano sprawę prawnie, gdzie przez długi czas leworęczność uchodziła za nielegalną. Przesądy wynikające z tekstów religijnych sprawiły, iż korzystających z lewej ręki brano za demonicznych wysłanników. Na naszych ziemiach również nie brakowało stygmatyzacji z tego powodu, na co z dystansem spojrzeli twórcy uwielbianego serialu "1670":
"- Możliwe, iż w naszej wsi pojawiła się poważna choroba
- Leworęczność?
- Nie. Mańkuta przegnaliśmy odpowiednio gwałtownie i nie zagnieździło się".
Choć dziś często patrzy się na to wszystko z przymrużeniem oka, przez cały czas są kultury, w których starsza część społeczności wymusza na młodszych korzystanie z prawej dłoni, co nierzadko ma też negatywny wpływ na rozwój jednostki.
O tym, iż lewa ręka jest "ręką diabła" najmłodsza bohaterka filmu, I-Jing, dowiaduje się od dziadka. Choć reszta rodziny upomina go, iż to przestarzałe podejście, mężczyzna nie marnuje żadnej okazji, by upomnieć dziewczynkę. W końcu ona sama zaczyna wierzyć, iż wykonywane tą dłonią czynności są mogą doprowadzić do tragedii.


"Left-Handed Girl. To była ręka... diabła": międzypokoleniowe więzi i kolorowe Tajpej


Choć leworęczność w istocie jest tematem ważnym i napędzającym filmowe wydarzenia, historia jest o wiele bardziej złożona. Fabuła śledzi losy samotnej matki i jej dwóch córek, które przenoszą się do stolicy Tajwanu i otwierają stanowisko na nocnym targu. Każda z nich na własny sposób radzi sobie z nową rzeczywistością, brakiem pieniędzy, jak i tajemnicami z przeszłości, które zaczynają wychodzić na jaw.


Tajpej okiem Tsou to miejsce pełne życia, tętniące od świateł neonów, gwarne i pełne ulicznych straganów, na których można znaleźć wszystko - od aromatycznych potraw, na wielofunkcyjnych gąbkach kończąc. To całkowicie inne spojrzenie, niż serwowane dotychczas przez jednego z najwybitniejszych przedstawicieli kina tajwańskiego, Tsaia Ming-lianga. W tym przypadku na próżno szukać wywołujących uczucie alienacji chłodnych korytarzy czy budynków z przeciekającymi sufitami, do których reżyser przyzwyczaił widownię. Tym razem miasto, a szczególnie znajdujący się w nim nocny market, pulsuje w rytmie ulicznego zgiełku i przyciąga kalejdoskopem kolorów, dźwięków oraz aromatów.
Film stawia w centrum trzy kobiety o bardzo różnych doświadczeniach, potrzebach i charakterach. Shu-Fen w miarę możliwości stara się jednoczyć rodzinę, I-Ann wykonywaną pracą i stylem sprzeciwia się panującym zasadom, a I-Jing, której perspektywa wydaje się najciekawszą, na swój pełen uroku i dziecięcej wrażliwości sposób eksploruje zakamarki nocnego targu. Ich życie nie jest jednak wolne od kierującymi społeczeństwem patriarchalnych reguł. Choć na pierwszy plan wybijają się międzypokoleniowe kobiece więzi i emocje, reżyserka nienachalnie zwraca uwagę na obecność przestarzałych poglądów, dając widzom pełniejszy obraz tego różnorodnego świata. W kontrze do nadmiernie wywyższanego przez rodzinę brata Shu-Fen stawia jednak poczciwego Johnny'ego, zafascynowanego Zachodem sprzedawcę, który jest przykładem stopniowych zmian w światopoglądzie tamtejszych mieszkańców.


"Left-Handed Girl. To była ręka... diabła": tajwański kandydat do Oscara w kinach!


Choć obraz powstawał w Tajpej, sama opowieść ma w sobie sporo z amerykańskiej przejrzystości i bezpośredniości; nie ma tu miejsca na niedomówienia czy trudną do odczytania symbolikę. I nie piszę tego z zarzutem, a właśnie z przekonaniem, iż być może przyciągnie to do kin więcej osób, również tych, którzy mają obawy przed sięganiem po azjatyckie tytuły. Z kin zadowoleni wyjdą również fani Seana Bakera, ponieważ sposób prowadzenia akcji i dynamiczny montaż (nad którym również czuwał) mocno jest naznaczony stylem, który przez lata wypracowywał z pomocą Tsou.
"Left-Handed Girl. To była ręka... diabła" jest także tajwańskim kandydatem do Oscara i choćby z tego powodu warto go zobaczyć. Dzięki firmie SoFilms ta słodko-gorzka produkcja ma szansę podbić serca polskich widzów i jestem przekonana, iż to zrobi. jeżeli podobnie jak ja macie słabość do widoku migających neonów, klusek z ulicznych straganów i lubicie surykatki, które z pewnych względów są istotnym elementem historii - będziecie tym tytułem zachwyceni.


7/10


"Left-Handed Girl. To była ręka... diabła", reż. Shih-Ching Tsou, Tajwan, Francja, USA, Wielka Brytania 2025, dystrybutor: SoFilms, premiera kinowa: 28 listopada 2025 roku.
Zobacz też:
Czy istnieje tabu lewej ręki? Niezwykły film w polskich kinach
Idź do oryginalnego materiału