Brandon Lee: poszedł w ślady uwielbianego ojca, którego znał cały świat
Brandon Lee przyszedł na świat 1 lutego 1965 roku i był synem gwiazdy filmów karate - Bruce'a Lee. Choć słynnego ojca stracił w wieku 8 lat, odwiedzane z nim plany filmowe utwierdziły go w przekonaniu, iż chciałby kontynuować rodzinne tradycje. Przez lata trenował najróżniejsze sztuki walki oraz zdecydował się na podjęcie studiów aktorskich w Bostonie (Emerson College) oraz Nowym Jorku (Lee Strasberg Theatre and Film Institute).Reklama
Na ekranie zadebiutował w wieku 21 lat w zrealizowanym w Hong Kongu "Piętnie nienawiści" (1986). Niedługo później pojawił się także w hollywoodzkiej produkcji "Ostry poker w małym Tokio" (1991).
Brandon Lee: jedna rola dała mu nieśmiertelność
W 1992 roku Lee otrzymał propozycję zagrania w "Kruku" - ekranizacji undergroundowego komiksu Jamesa O'Barra. Fabuła skupia się na historii zmarłego rockowego muzyka, Erica Dravena (w tej roli Brandon Lee), który powraca do żywych, by pomścić śmierć ukochanej. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się 1 lutego 1993 roku, dokładnie w dniu 28. urodzin aktora.
Brandon Lee nie miał jeszcze zbyt dużego doświadczenia przed kamerą, dlatego możliwość zagrania w tej produkcji traktował jako niepowtarzalną, życiową szansę. By jak najlepiej sportretować postać Dravena, schudł 10 kilogramów i przestawił się na nocny tryb życia. Aktor chciał także sam wykonywać wszystkie sceny kaskaderskie, pomimo obaw i sprzeciwów twórców.
Rosnące wyczerpanie i mrok realizowanej produkcji stopniowo odbijały się na jego psychice. Aktor z niecierpliwością wyczekiwał zakończenia zdjęć oraz 17 kwietnia, wyjątkowej daty, kiedy miał nareszcie poślubić ukochaną Elizę Hutton.
30 marca najtrudniejsza część pracy była już zakończona. Wszystkie choreograficznie wymagające sceny zostały dopięte na ostatni guzik; wystarczyło dograć początek filmu i kilka krótkich retrospekcji. Jedną z nich była scena, w której Eric Draven miał zostać postrzelony. Mężczyzna wrócił do mieszkania i był świadkiem napaści na swoją żonę. Wtedy właśnie jeden z ekranowych gangsterów wycelował broń w jego kierunku, doprowadzając jednocześnie do wybuchu minipetardy, znajdującej się w trzymanej przez głównego bohatera siatce. Gdy do tego doszło, Brandon Lee padł na ziemię, a niczego nieświadoma ekipa filmowa zaczęła cieszyć się z kolejnej dobrze nakręconej sceny. Niestety, po wszystkim aktor nie był już w stanie się podnieść. Okazało się, iż do użytej broni został włożony prawdziwy nabój. Cała sytuacja uznana została za nieszczęśliwy wypadek.
Tragiczny wypadek Brandona Lee. Kto ponosi odpowiedzialność?
Mimo szybkiej reakcji, przewiezienia aktora do szpitala i 6-godzinnej operacji nie udało się go uratować. Brandon Lee zmarł 31 marca 1993 roku. Osobą, która strzeliła i przyczyniła się do tragicznego incydentu, był Michael Massee. Po tej sytuacji przerwał na pewien czas aktorską karierę i przyznał, iż nigdy nie obejrzał "Kruka". Nie był w stanie sobie wybaczyć.
"Nie wydaje mi się, żeby można było w pełni dojść do siebie po czymś takim" - mówił w wywiadzie w 2005 roku.
Reżyser, Alex Proyas, nie chciał już wrócić na plan. Popierało go w tym wielu współpracowników, którzy nie wyobrażali sobie dalszej pracy bez Brandona. Narzeczona i matka aktora poprosiły jednak, by film został ukończony. Chciały, by "Kruk" stał się hołdem i pamiątką po przedwcześnie zmarłym artyście. Ostatecznie kilka scen zostało dogranych dzięki pomocy dublera, a produkcja doczekała się premiery w 1994 roku. Praktycznie od razu po pojawieniu się na ekranach zyskała miano kultowej.
Twórca komiksu, James O'Barr, mówił później, iż śmierć aktora była dla niego ogromnym ciosem. Historię tworzył po śmierci ukochanej narzeczonej, a odejście Brandona Lee sprawiło, iż towarzysząca procesowi tworzenia rozpacz wróciła ze zdwojoną siłą. W jednej z rozmów wyznał, iż żałuje, iż ta bolesna opowieść o utraconej miłości ujrzała światło dzienne.
Zobacz też: Nowe gwiazdy w spektakularnym filmie Christophera Nolana. Oczekiwania rosną